Rybcie, dopyszcznie... to najtrudniejsze. Na kolanach Niki nie usiedzi mi nawet 5 sekund. W ogóle na moich kolanach była może z 5 razy, przez 6 m-cy, a od 3 w ogóle



Niki czy zaspana czy rozruszana, zawsze jest bardzo czujna. Ona stale mnie obserwuje. Nawet jak ktoś jest u mnie, to zerknie na niego, ale stale patrzy na mnie, a gł. na moje ręce. Gdy tylko podchodzę, schylam się do niej, spina się i jest chyba gotowa zwiać, ale daje mi te kilka sekund i sprawdza, co zrobię.
Gdy cokolwiek na siłę do pyszczka ma być "wprowadzone", Niki broni się, na ogół bez agresji, ale broni się. Zapewne głównie przez bolące dziąsła/zęby, a skoro jest białaczka, pewnie będzie tak cały czas...
Łososia lubi Nikunia, oj lubi, tylko na razie mamy zakaz takich rzeczy - żołądek. Z tuńczykiem może spróbuję, on bezpieczniejszy chyba, chociaż kto wie. Na żołądek mam jeszcze przez kilka tyg. uważać i dopiero potem powoli wprowadzać in. rzeczy. Chodzi o to, by organizm Niki odpoczął od wymiotów i zregenerował się. No i żeby nabrała masy. Przez te upały znów schudła



Cameo, w strzykawkach podajesz tabletki, więc rozumiem, że kruszysz i mieszasz z wodą. Tylko, że nie każdą tabletkę tak można - zawsze pytam o to wetkę, bo też to stosuję, ale strzykawki to jeden z główniejszych wrogów Niki

Dziękujemy za całusy

Ewung, dzięki. W dwie osoby próbowałyśmy z wetką. Raz się udało celnie wcelować, Niki była przytrzymana przez kilka min, głaskana po nosku, z przechyloną główką i... wypluła

W ogóle Niki musiała być łapana i zmuszana do czegoś lub mieć robione dziwne rzeczy. Ona boi się tak wielu rzeczy. Ona na bank była bita

Duszku, a w jakich patyczkach?