Korzystając z wolnej chwili, a raczej ze złego samopoczucia utrudniającego normalne zajęcia, opowiem co działo się wczoraj. Rosen był na swoim pierwszym prawie-samodzielnym spacerku. Prawie, bo do kota zostało przyczepione takie
cóś, a na drugim końcu tego
cegóś byłam ja

A było to tak:
Od pewnego czasu obiecywałam sobie, że wezmę Różowego na spacer, bo stał się mocno zainteresowany tym, co dzieje się za oknem. Wczoraj były sprzyjające warunki, bo byłam sama, a w okolicy było dość cicho i spokojnie - idealne warunki na pierwszy spacer. Ubrałam kota i poszliśmy. Najpierw robił taaaakie oczy

i bardzo głośno i bardzo szybko oddychał. Przytulił się mocno i obserwował kręcąc główką we wszystkich kierunkach. Obeszłam powoli dom z Rosenem przytulonym, a podczas drugiego okrążenia postanowił pospacerować sam

I tu szok - Kuba "nie potrafił" chodzić po trawie. Przewracał się od razu po postawieniu na ziemię. Rosen powąchał trawę i dość pewnie poszedł przed siebie. Obeszliśmy ogród, Rosen próbował polować na owady. Po ok.10 minutach chciał znów na ręce, więc poszliśmy do domu. W domu rzucił się na jedzenie, jakby myślał, że już go nie zobaczy

Wygląda na to, że czasem sobie będziemy spacerować

Może jeszcze Kuba się przekona
Rosen na spacerze najbardziej bał się głosów robotników z niedalekiej budowy. On generalnie boi się obcych męskich głosów, szczególnie takich podpitych

Przypuszczam, że to jeden z jego "nawyków z dzieciństwa". Czasem śmiejemy się z Rosena, że jest naszym małym śmietnikowym kotkiem, bo jako kociak miał nietypowe "fobie". Na początku pobytu Rosena u nas zaobserwowaliśmy, że panicznie wręcz bał się dźwięku zgniatanej butelki czy puszki. Uciekał na dźwięk szeleszczącej folii - wystarczyło złożyć reklamówkę, żeby odnaleźć kota w łazience. Uciekał przed bąbelkami z napojów

No i te męskie głosy

Musiał mieć chyba nieciekawe doświadczenia z tym związane. Zupełnie nie bał się dużo głośniejszych dźwięków suszarki do włosów, młynka do kawy czy miksera - nie zwracał na nie najmniejszej uwagi. Z czasem strach stawał się coraz mniejszy, ale jeszcze teraz czasem Rosen ucieka przed reklamówką, choć staramy się uważać i nie szeleścić przy nim
