» Śro lip 07, 2010 23:42
Re: WARSZAWA ul. Ząbkowska - KOT potrzebuje pomocy !!!
Właśnie wróciliśmy z łapanki, niestety nie udało się. Na moje nieszczególnie doświadczone oko kotek może mieć z pół roku. Niesamowity z niego spryciarz. Prawdą jest, że klatka-łapka, którą ze sobą mieliśmy jest dosyć kiepska - taka z gminy, wzięliśmy ją wczoraj z Konesera, żeby trochę podreperować, bo marnie chodziła. Kotek wszedł do niej, ale albo jest za lekki, albo w ogóle nie nastąpił na zapadnię, albo nie udało nam się dobrze naprawić tej klatki. W każdym razie efekt jest taki, że kociak nadal bryka po podwórku. Jest chudziutki. W trakcie całej akcji wyskoczył nagle jakiś człowiek z pretensjami, że łapiemy koty, a to przecież DZIKIE KOTY, kazał nam się wynosić i gadał różne głupoty. W końcu sobie poszedł na szczęście, ale obawiam się, że może być problem z łapaniem na jedzenie, bo ten człowiek, chcąc pokazać, jak to on się opiekuje tym kotem, wyniósł jakieś resztki na folii (osoba, od której pochodzi informacja o kotku i która mieszka w tym bloku mówi, że wcześniej żadnego jedzenia nikt tam nie wynosił). Więc istnieje prawdopodobieństwo, że teraz będzie wynosił jakieś resztki, żeby kotka nie łapać i będzie ciężej złapać go na jedzenie. Jest tam jeszcze jeden, większy, czarny kot, możliwe, że matka małego.
W ogóle jakiś straszny ten blok, bo oprócz wspomnianego pana, z okna wyjrzała nagle jakaś kobieta i kazała nam sobie iść, ponieważ jej przeszkadzamy (a rozmawialiśmy szeptem i chodziliśmy niemal na palcach!). Także kotek nie może tam raczej zostać. Tylko teraz nie wiem, czy próbować jutro z jakąś lepszą łapką? Tak naprawdę mamy małe doświadczenie w łapankach, kilka razy zdarzyło nam się łapać koty do sterylizacji, ale były dorosłe, takich młodziaków nigdy nie łapaliśmy. No to się rozpisałam.