» Czw lip 08, 2010 17:24
Re: Bubu i Gabi - porzucone po raz drugi, czy mogą jeszcze wierz
Bardzo Was proszę - rozmawiajmy o kotach, nie o ich byłych Dużych.
Proszę.
Może nie powinnam tego robić, bo to chyba tajemnica korespondencji, ale wkleję Wam mail od Dużej Sapika ( Bubusia) i Gabi.
Oto on:
Witam serdecznie.
Bardzo proszę o informacje jak nasze kotki? Czy wszystko dobrze? Czy jakoś maluszki zniosły 'przeprowadzkę'?
Oba kotki miały niedawno zapalenie gardła. Jeździliśmy z nimi do Pani doktor w Tesco. Brały leki, ale kiciunia miała jeszcze lekko zaczerwienione gardziołko.
Sapik w marcu miał zapalenie pęcherza. Nie ma o tym informacji w jego książeczce zdrowia. Ale brał przez 10 dni antybiotyk i od tej pory nic się nie działo.
Kicia uwielbia ryby. O kawałek filecika lub puszkę tuńczyka walczy tak, że Sapik nie ma szans.
Prawdę mówiąc nie mogę pogodzić się z faktem, że sierściuchów nie ma z nami. Są dla mnie niemalże jak dzieci. Tyle lat razem. Spały z nami na poduszkach w łóżku i towarzyszyły nam każdego dnia. Nie ma godziny, abym o nich nie myślała, nie tęskniła, nie płakała za nimi.
Strasznie się o nie martwię i brakuje mi tych mokrych nochów, mruczenia i ich mięciutkich futerek w które wtulałam się co wieczór zasypiając. Codziennie wstając pierwsze kroki kieruję do kuchn, aby dać im jeść. Bóg mi świadkiem, że serce mi pęka, dom bez nich jest pusty, a nasza rodzina niepełna. Obiecałam im, że już nigdy ich nie oddam i , że zawsze będą z nami. Nie mogę wybaczyć sobie, że nie dotrzymałam słowa.
Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego, że nasze dziecko będzie aż tak uczulone. Gdy pojawiły się pierwsze objawy (zaraz po tym jak kotki do nas wróciły)
kompletnie to zbagatelizowałam. Ale Fabian był z dnia na dzień bardziej wysypany, skóra zaczęła pękać, wdały się stany zapalne, a zmiany zaczęły się brzydko sączyć. Byliśmy u kilku lekarzy. Każdy mówił, że to alergia, ale każdy z nich (o dziwo) twierdził, że to raczej nie na koty. Odetchnęliśmy z ulgą.
Podejrzenie padło na nietolerancje laktozy. Przeszliśmy na Nutramigen, mleko dla alergików. Nic nie pomogło. Odstawiliśmy wszystkie proszki do prania, a nasze ubranka prane były w samej wodzie. Nic.
Przestałam używać pudru, perfum i wszystkiego co teoretycznie mogloby małego uczulić. Nic.
Wszystkie dziecięce kosmetyki zostały odstawione. Maluch zaczął być kąpany w przegotowanej wodzie i używaliśmy tylko maści przepisanych przez dermatologa.
Tymczasem skóra Fabiana była coraz brzydsza. Doszły kolejne objawy. Puchnięcie oczu, gile, kichanie, kaszel. Maluch płakał, bo zmiany skórne zapewne bardzo go swędziały. Byłam pewna,że zanim postawi się ostateczną diagnozę wykonamy testy alergiczne. Niestety nie wykonuje się ich u takich maluszków.
W ostateczności Pani doktor przepisała nam sterydy. Po aplikacji skóra poprawiła się. Po kilku dniach zmiany wróciły z nasiloną siłą.
Wówczas padło podejrzenie, że może jednak kociaki. Wyprowadziłam się z maluszkiem do mamy i okazało się, że kichanie, łzawienie, sapka i dolegliwości skórne z dnia na dzień ustawały. I tu znów wykazałam się niewiedzą i naiwnością sądząc, że zastosujemy leczenie, czy odczulanei i wszystko będzie ok.
Po powrocie do domu stan dzidzisia w błyskawicznym tempie zaczął się pogarszać. Gdy maluch spuchł jak balonik, tarł oczy tak, że pościerał sobie skórę z buzi i powyrywał rzęsy byliśmy załamani. Non stop nie dopuszczałam do siebie myśli, że to może być od Gabi i Sapika.
Mimo leków przeciwhistaminowych, sterydów i wielu maści objawy nie znikały, a tylko chwilowo łagodziły się.
Przysięgam, że zasięgaliśmy opini w wielu miejscach, u wielu specjalistów. Wiem, że istnieje szansa, że po wielu miesiącach, może latach maluch może uodporniłby się i wszystko wróciłoby do normy. Ale to tego czasu musiałby być non stop na sterydach, a wszyscy zdajemy sobie sprawę co to dla takiego maleństwa oznacza.
Do dziś nie wiem, czy to była słuszna decyzja, ale jedno jest pewne kotków nie ma od dwóch dni, a u juniora widać ogromną poprawę. Dziś już nie 'dusił się' w nocy. Nawet wysypka zaczyna schodzić i odstawiliśmy sterydy. Zobaczymy co będzie dalej, ale dzisiaj rano byliśmy u lekarza i dermatolog-alergolog z niedowierzaniem stwierdziła, że chyba faktycznie Fabian ma tak silną alergię na koty.
Przyznam szczerze i z ogromnym wstydem, że gdzieś wewnątrz czuję żal do mojego dziecka, że z jego powodu nie ma z nami kotków. Dla mnie to jest ogromna cena za zdrowie syna. Cena z którą nie mogę się pogodzić i nie mogę sobie wybaczyć.
Pytaliśmy chyba wszystkich znajomych i nasze rodziny, czy by ich nie wzięli. Niestety, tak to w życiu bywa, że ludzie oferują swoją pomoc, a gdy o tą pomoc się poprosi wycofują się. Nie wyobrażam sobie, że miałabym Sapera i Gabulca już nigdy nie zobaczyć, nie przytulić , nie wycałować. Cholera kocham te koty najbardziej na świecie i marzę o tym, aby nie zniknęły z naszego życia.
Mam świadomość jaką zrobiliśmy im krzywdę, że nam ufały, a my je oddaliśmy. I nie życzę nawet największemu wrogowi, aby musiał dokonywac takiego wyboru. Non stop zastanawiam się co myślą, co robią, czy bardzo tęsknią.
Bardzo proszę o informacje co u nich? Gdzie są i czy są razem, czy osobno?
Serdecznie dziękuję za pomoc. Jestem bardzo wdzięczna i głęboko wierzę, że kiedyś jeszcze będę mogła je przytulić.
P.S.
Sapik nienawidzi czesania, zwłaszcza wyczesywania brzuszka. Kicia uwielbia zielone oliwki. Lubią spać w swoich torbach, albo na tym kocyku. W drapaku-domku sypiają sporadycznie, ale uwielbiają wbijać w niego pazurki.
Pozdrawiam gorąco i z niecierpliwością czekam na wieści.