Nuda, nuda i jeszcze raz nuda, koty pospane, znudzone. Księżniczka tak rozleniwiona, że jak się wychodzi z łazienki to ją się drzwiami przepycha, bo wstać nie wstanie. Ostatnimi czasy robi za dywanik - leży brzucholem do góry i nie ruszy się, choćby walec drogowy jechał. No, chyba, że idzie się do kuchni, to potrafi całkiem sprawnie i szybko biegać

. Przy kolacji obowiązkowe marudzenie (szczególnie jeżeli w menu jest bozita), że to nie to, że tego jeść nie będzie, żebym dała jej co innego, ale jak wychodzę z kuchni, to bez większego marudzenia zabiera się za jedzenie. Kotów nie zaczepia i nie życzy sobie zaczepiania przez nie. W zasadzie jej olewa, denerwuje się tylko, jak za duży tłok się koło niej zrobi. Przy wyczesywaniu burczy, furczy, podgryza, ale zaraz na zakończenie z mruknięciami i mrauknięciami leci do kuchni.....po nagrodę za to, że łaskawie pozwoliła się wyczesać

Zdjęć chwilowo brak, ale postaramy się coś cyknąć
