Dzień dobry

Bardzo mi miło, że lubicie tu u nas bywać. Chociaż ja naprawdę mało piszę

Moje koty, jak im przekazuję Wasze komplementy siedzą i patrzą się uważnie. Tylko Joachim popiskuje (tak, bo on nie miauczy, tylko tak śmiesznie popiskuje). A Morfeusz odpowiada, głosem mówiącym oczywistą oczywistość:
to naturalne że my, koty jesteśmy przytulne, wspaniałe i w ogóle. I weź mnie pogłaskaj, ileż można czekać.

W poniedziałek umówiłam się z panem, który mi wyceni mebelki do łazienki. Tak bym chciała je w końcu zrobić, ale wszystko zależy, ile to będzie kosztować. Na samą umywalkę i kran muszę mieć ok 500zł. I już zaczynam się obawiać, że jednak nic z tego nie będzie. No, ale zobaczymy, niech popatrzy, pomierzy i wyliczy wartość.
No i jeszcze coś, o czym miałam pisać, ale ciągle zapominam

W niedzielę byłam na wystawie psów. I chciałabym, aby podobne zasady obowiązywały na wystawach dla kotów. Na wystawie dla psów dowiedziałam się, że hodowca nie może sprzedawać szczeniąt na wystawie. Na wystawę przywozi tylko te pieski, które mają brać udział w ocenie. Reszta szczeniąt zostaje w domu i jeżeli ktoś jest zainteresowany, może się umówić na wizytę. Poza tym nie mogą przychodzić osoby sprzedające pieski gdzieś pod wystawą, od razu są grzecznie (mniej lub bardziej) proszone o odejście. I rzeczywiście, to widać - rozmawiałam z hodowcami i każdy mi to samo powiedział. Nie było też sprzedających wokół obiektu, na którym odbywała się wystawa. Podoba mi się to o wiele bardziej, niż wożenie kociąt, bo może się sprzedadzą, i sprzedawanie ich osobom, które decyzję podjęły pod wpływem chwili, bo na wystawie ładne kotki są. I Związek Kynologiczny pokazał, że można. Przynajmniej w Olsztynie i Dobrym Mieście (bo na tych wystawach bywam). Ale podejrzewam, że tak jest wszędzie. I życzę też Związkom Felinologicznym, aby też się postarały. Bo można, jeśli się chce.
Lecę do moich kochanych futerek, czekają na czesanko
