Przepraszam za dość długą "przerwę", ale ostatnio nie mam ochoty na pisanie. Mam kontakt z Sis, i to jej przesyłam informacje o Torinie.
Byłam z nią wczoraj u znanego, Śląskiego weterynarza (specjalizującego się w chorobach skórnych zwierząt) i powiedział mi dokładnie to, co usłyszałam od najlepszego dermatologa w naszym mieście - APZS, o czym świadczyły liczne odchody na skórze (nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to że... dzień przed przyjazdem do Chorzowa, nasza wetka "czochrała" Torinę, i żadnych odchodów nie znalazła

) sama ją o to poprosiłam, gdyż moje koty również się drapały. Co wydało mi się trochę dziwne. Naszym wetom, zawsze trzeba mówić co mają robić

Niepotrzebnie zestresowałam Torinę, gdyż ta diagnoza padła na pierwszej wizycie. Ale ważne, że teraz idziemy w dobrym kierunku. Kupiłam mega wielkiego Frotline (wszystkie koty dostały, nawet nasza pół dzikuska

) nie obyło się oczywiście bez wrzasków Toriny. A dwa płochliwe koty, trochę się wierciły. Ale mam nadzieję że lek został podany prawidłowo, i zgodnie z instrukcją. Dzisiaj odbyło się WSD - czyli Wielkie Sprzątanie Domu - odkurzyłam dywan, wrzuciłam do prania wszystkie ręczniki, koce, budki, posłanka, na których sypiają koty, wytrzepałam poduszki, poszwy, kołdrę. Czekam jeszcze na spray odkażający, którym spsikam drapak, kolumnę na której sypia Buka, fotele, szafki i pufy. W poniedziałek wykąpię Torinę w Peroxyvecie... ma też dostawać jakieś sterydy, i za miesiąc ponowne odpchlanie...
Przy okazji, odkryłam że Torina jest pół wilkiem

matko, jak ona wyje w samochodzie
