

Maluchy rosną jak na drożdżach.
Trochę im upały dają w kość, ale i tak dokazują.
Ciężko im zrobić zdjęcie, bo są cały czas w ruchu.
Whiskaska zaraz wdrapuje się na kolana, chce się bawić ludzkimi włosami, koralikami, dotknąc nosa dużej.
Będzie z niej straszny miziak. Kocha ludzi i głaskanie.
Carno-biała jest bardziej zdystansowana. Daje się wziąśc na ręce i glaskać, ale bez dużego entuzjazmu. Raczej chce, żeby dać jej spokój. Ona ma swoje zabawki, siostrę i jedzonko. I na tym narazie poprzestaje. Nie wykazuje inicjatywy w kontaktach z człowiekiem. No, chyba że człowiek napełnia miski, ale to już zupenie inna sprawa.