Jeśli Kocisiowi udaje się zająć cały parapet dla siebie, to kładzie się na boczku a po chwili na grzbiecie! Pełen luz i to chowa , to wyciąga pazurki.
Wczoraj odbyło się cięcie pazurków i czyszczenie uszu. Zaskoczyło mnie zachowanie Kocisia przy cięciu: były momenty że leżał mi na brzuchu i był wręcz zrelaksowany a po chwili wpadał w nagłą panikę

by znowu się uspokoic pod wpływem głaskania i łagodnego przemawiania do niego... Większy problem był z uszami, bo ciągle kręcił łepetynką

ale się udało i było widać że przyniosło mu to ulgę.
Szczęściarz przyjmuje te zabiegi ze stoickim sposobem:"Skoro już musicie..."
