Tak w ogóle to witaj Mauree na naszym wątku

Wczoraj z wrażenia zapomniałyśmy nawet Cię przywitać
Obiecałam, że będziemy wklejać zdjęcia Zoi, ale dopiero od poniedziałeku, bo dziewczyny mają zepsuty aparat, a ja swój zabieram na dwa dni do pracy.
Ja jeszcze w sprawie Djuny.
W sprawie domku wychodzącego...
JEŚLI
znajdzie się sensowny domek, w spokojnej okolicy, to nie mówię nie...
Obserwuję tego kota.
Wg mnie Djuna była wychodząca.
Podkreślam wyraźnie: nie sprawia nam kłopotów. Jej "marudzenie" w sprawie chęci wyjścia nie jest długotwałae i uciążliwe. Od czasu do czasu Djunie sie przypomina i wtedy miauczy, a ostatnio odkryła lufciki i skacze po karniszach.
To kot, który siedzi przy oknie z nosem wbitym w szpary...
Być może balkon jej by wystarczył...
Nie wiem...
W każdym bądź razie - dla wszystkich zainteresowanych lodsem Djuny: nie wykluczam domku, spokojnego , odpowiedzialnego oczywiście, domku wychodzącego.
Generalnie po "wystąpieniach" Djuny z np karniszem, które trwają zazwyczaj dwa razy w ciągu dnia, po kilka minut, Djuna się wycisza i idzie spać. Ale bywa podenerwowana...
Być może jest to też sprawa, że pojawił się drugi kot.
Bo po śmierci Gai, Djunie znacznie się poprawiło, tak, że nawet uznaliśmy , że Felway nie jest potrzebny.
Ostatnio znów trochę gorzej.
Ale nie dziwota - w taką pogodę to i człowieka rwie w przyrodę.
Djuna "wyprowadzająca się":

I jeszcze jedno.
Sposób w jaki Djuna potrafi pokazać swoje przywiązanie.
Napisałam, że ona potrzebuje mieć teren i ludzi dla siebie.
Ale ona nie potrzebuje ludzi.
Ona potrzebuje Pańci.
Takiej, która będzie do niej zagadywać przyrządzając rano kawę albo karmić ją i siebie z jednego talerza (jedne kawałek dla Djuny, jeden dla mnie...)
Wczoraj
kiedy kroiłam kurczaka dla kotów
Djuna przyleciała do kuchni.
Mówię:
"Misia, nakarm Djunę, może nabijesz punktów"
Ale nie...
Ani od jednej córki, ani od drugiej.
Tylko z mojej ręki.
No przecież była kotką swojej Pańci....
Czy ktoś pokocha Djunę?
I bardzo dziekujemy za wszystkie kciuki. Też mocno trzymamy za wszystkie koteczki