No i zrobiłam to. A nie mogłam się zdecydować od kilku lat. Bardzo chciałam żeby zrobił to ktoś za mnie.
Zaniosłam w sobotę moją Kicię Bonę Matronę na sterylkę. Gdy Kicia była w narkozie, ja na środkach uspokajających. Wet chciał ją uśpić przy mnie ale jak mu odwaliłam histerię to mi kazał iść do domu i wrócić za 2 godziny. To były najgorsze 2 godziny w moim życiu oprócz tygodnia przed, kiedy to co chwilę zmieniałam zdanie czy ją wysterylizować czy nie.
Już wiem jaką jestem histeryczką.
No i zrobiłam dobrze, teraz się cieszę, bo okazało się że od zastrzyków i Provery Kicia miała bardzo powiększoną i rozpulchnioną macicę. W ciągu 2 lat groziło jej ropomacicze i to takie powikłane. Uchroniłam ją przed tym. Wet usunął jej też kamień i jednego kła który na dodatek się ruszał i musiał ją boleć.
Teraz jak już doszła do siebie, ładnie je i załatwia się, jest wyraźnie zadowolona. Może dzięki temu że brak jej bolącego zęba?
A ja siedzę na urlopie i pilnuję żeby za bardzo nie interesowała się szwem.
Zawiodły mnie dwie osoby, którym zresztą bardzo za to dziękuję:
-pani Ania i Puchacz.
Od pani Ani oczekiwałam że mi powie że jak tak bardzo się boję to żebym Kici nie robiła. A ona na to: zrób ją , będziesz miała święty spokój.
Puchaczowi powiedziałam, że się boję bo Kicia skończyła już 8 lat a ona na to: jak ma zdrowe serce to wiek nie ma znaczenia.
No i mnie nie powstrzymały

dziękuję im w swoim i Kici imieniu.