PAKT CZAROWNIC XV - trwa lipcowe głosowanie!

Mojego syna widziałam tylko raz tak naprawdę zdrętwiałego z nerwów, choc nie jeden egzamin w życiu przeżył. JAK ZDOBYWAŁ PRAWO DO KIEROWANIA POJAZDAMI :wink:

Fajnie było, bo zdawał 6 grudnia jakiegoś tam roku, a to była sobota. W nocy nasypało 0,5 m śniegu. Sobota, więc nie odgarnięte, linii na jezdni nie widać, śliska jak cholera. Zdał. Więc się nie martw babajago, bo twój jest w i tak bardzo komfortowej sytuacji. Tylko, że to facet, więc dumny, jak nie zda to mu będzie głupio :mrgreen:

Czarujemy tymczasem i trzymamy :ok:

Mie nie zżerały nerwy bo Junior ma stoicki spokój do egzamynów :mrgreen:

na pytanie - jak było?? Zawsze słyszałam - banalnie :mrgreen:

Natomiast jak zdawał na prawo jazdy egzaminator kazał mu pokazać gdzie wlewa się płyn do spryskiwaczy. No to Junior złapał ochoczo za klameczkę od pokrywy i..... klameczka zotała mu w rency :twisted:

I w tym to momencie pot mu popłynął po plecach co na taką okoliczność zrobi egzaminator. :strach:

Ale facet był w porządku i pojechali dalej i zdał

Jak ja zdawałam był 8 kwietnia. Dzień wcześniej mieliśmy w Szczecinie nagły atak zimy (sic!), więc jak rano wstałam miałam śniegu do pasa, w Szczecinie nie było prądu, nie działały sygnalizacje świetlne, na skrzyżowaniach stała policja i wojsko, nie szło odróżnić, gdzie się droga kończy a chodnik zaczyna. Nie wiedziaalm, czy w ogóle dojadę na egzamin... :lol:

Nie no traumatyczne opowieści

. To tak na pociechę babiejadze ? :mrgreen:

Ja pewnego lipca '98 poszłam, zdałam, wyszłam. Da się ! :ok:

Na pociechę mogę powiedzieć, że zdałam :mrgreen:

W taką zimę to jest łatwiej, bo przecież żaden normalny egzaminator nie weźmie 18-letniej dziewczyny, która w swoim życiu kilkanaście zaledwie godzin spędziła za kółkiem, w taką pogodę na żadne ruchliwe skrzyżowanie dużego miasta :twisted:

W efekcie jeździłam po jakichś obrzeżach i przez cały egzamin drugiego samochodu nie widziałam :ryk:

Trauma to się zaczęła po egzaminie, bo nie wiedziałam, jak do domu wrócę. Ja mieszkam jakieś 50 km od Szczecina, a tu nie wiedziałam, czy busy i pociągi jeżdżą. Tramwaje i autobusy po mieście nie jeździły, dobrze, że jakąś kasę miałam to taksówką na dworzec pojechałam :ryk:

Bardzo pilnie pomoc potrzebna KIELCE
viewtopic.php?f=1&t=113601&p=6151564#p6151564
Śpi na ulicy z zaawansowanej ciąży, prawie rodzi

Brak kasy na przetrzymanie

Witajcie!!
Ledwo zipam!

Tym razem się nie udało. Powtórka jeszcze w tym miesiącu

Ani on pierwszy ani ostatni :wink:

Da rede nasteonym razem. A jak nie, to jeszcze następniejszym :mrgreen:

Nie martw się, zrób chłopakowi coś dobrego do żarcia, podnieś na duchu. Nie ten to nastepny. Co było najtrudniejsze ? :wink:

Biedak! Niech się nic nie przejmuje - mój braciszek zdawał osiem razy. On zda za drugim :ok:

Psiama dobrze mówi, zrób mu coś dobrego - na przykład loda - zaraz mu przejdzie :wink:

Jak kces mam przepis na domowe lody... :roll:

Mój TŻ zdawał 5 razy, ja zdałam za pierwszym. Taki lajf.

Ech... no myślałam, że dzień będzie dziś weselszy. Trudno. TŻ była zdenerwowany jak sztubak, skręcał w lewo i pojechał za autobusem a tymczasem z przeciwka już nadjechało auto, które trzeba było wszak przepuścić. Za to parkuje pięknie. Ja nie umiem na kopertę a on cholera umie.