» Czw lip 01, 2010 0:09
Re: Para 6 latków - Solec Kujawski - pilnie dt/ds.
Witam
Zaczęłam pisanie od postu w sprawie Rudaska,teraz mogę dopisać się tutaj. Więc wiem, że miałam ten wątek założyć wcześniej i szukać domu dla dwójki, ale po prostu pomieszały się pewne sprawy prywatne i do końca nie wiadomo było co z wszystkimi naszymi kotami, zastanawiałam się co i na ile mogę zrobić. Sytuacja jest taka że jestem w Anglii stosunkowo od niedawna, dopiero tym m tygodniu okazało się że nareszcie mam pracę taką regularną, więc będę w stanie ściągnąć do siebie jednego,może dwa koty. Tak, wiem, że można wyrobić kotom paszporty, ale niestety mimo najlepszych chęci nie będę wstanie ściągnąć wszystkich 4 tutaj chociażby ze względu na transport i warunki mieszkaniowe. Wiem, że przyjmując koty nikt nie zakłada opcji oddania, my nie zakładaliśmy. Wzięliśmy te koty z ulicy dawno temu, jednak sytuacja zmusiła nas do ich oddania. Ja zaczęłam pracę tutaj, narzeczony nie znalazł pracy w Polsce więc będzie musiał przyjechać do mnie. Bez względu na to czy jestem za granicą czy wrócę na stałe do Polski koty muszą znaleźć inny dom, ponieważ w Polsce mieszkamy u teściowej i ona po prostu nie życzy sobie naszych kotów ani chwili dłużej, bo je wystawi za drzwi. Stąd tak przyspieszone szukanie domu. Wiem, że można czterem wyrobić paszporty, ale wiem też że na wszystkie inne koszty z tym związane nie będzie mnie stać. Nie pisałam nic do żadnego wątku bo nadal nie wiedziałam co mogę zrobić z kotami, ile mogę z teściową wynegocjować itd. Na dzień dzisiejszy wiem, że udało mi się załatwić w tym tygodniu szczepienia przeciw chorobom zakaźnym (w razie gdyby mogły trafić na DT), dla Wenusa cała procedura paszportowa no i sprawa Rudaska otwarta (dobrze by było DT,żeby przeczekał ten okres 6m-czny i dojechał do Anglii razem z Weniem, ale to inny wątek).Wiem, że brzmi to dziwnie, że jednego kota chcę zabrać innego nie, ale proszę przede wszystkim nie oceniajcie. Każdemu różne sytuacje się zdarzają, naprawdę przyjmując te kociaki myśleliśmy, że zestarzeją się razem z nami, ale sytuacja sprawiła że niestety nie poradzę sobie ze wszystkimi. Szukam domu stałego dla Mruczka i Misi dlatego, że wiem iż oba kociaki dadzą sobie radę przy zmianie opiekuna. Wiem, że jest to duże przeżycie, ale parę zmian w naszym życiu zachodziło i wiemy, że one doskonale się adaptują, natomiast Wenus i Rudasek nigdy przenigdy nie powinny zmieniać otoczenia, bo doznają ogromnego stresu. Udało mi się wynegocjować z teściową, że Wenus(najmniej kłopotliwy) może u niej poczekać te pół roku, ale na Rudaska się nie zgodziła (stąd szybkie szukanie domu, bo jak widać znaleźć DS dla niego jest szybsze niż DT). Pozostałe dwa muszą się wyprowadzić.
Mruczek jest bardzo samodzielny, lubi przytulać się-czasami, przychodzi do łóżka pospać itd. ale też bardzo łatwo oswaja się nowymi osobami w jego życiu stając się im bardzo oddany. Może dlatego,że tak bardzo ceni sobie swobodę i jeżeli ktoś mu to zapewnia jest niemiłosiernie wdzięczny. Misia z kolei jest troszkę nieufna, z początku trochę ucieka, chowa się, ale po krótkiej chwili jest wstanie nową osobę zaakceptować i pchać się na kolana, żądając czułości i tak jakby nie miało dla niej większego znaczenia kto byle tylko dostać porcję miziania.Tak jak zostało wspomniane Mrusiu jest wychodzący co oznacza, że nawet skoro mieszkamy w bloku on wychodzi na dwór np. balkonem. Czasami na chwilkę, czasami na noc, po prostu zwiedza okolice. Nie ma znaczenia czy u nowego opiekuna będzie ogródek czy podwórko przed blokiem, najważniejsze, żeby najpierw pomóc mu oswoić się z otoczeniem np. chodząc z nim na spacery na smyczy (od początku był z tym oswajany) a potem pozwolić mu na samodzielne wyprawy, bo wtedy jest naprawdę szczęśliwy. Kiedy wraca do domu to tak jakby kota nie było. Misia parę razy była na spacerze i mimo iż była niesamowicie zaciekawiona światem przerażało ją to trochę otoczenie, więc nie wychodzi z domu.Jedyne czego oczekuje to troszkę swojego miejsca i ręki, która będzie ja głaskać i po brzuszku miziać.
Tak długo trwało zanim zdecydowałam się w ogóle przygotować jakąś ofertę adopcyjną, bo wiem, że to oznacza, że na serio szukam im domów i musimy je oddać i to dla nas bardzo trudna decyzja, bo tak bardzo byśmy chcieli wszystkie z nami zabrać a jednocześnie wiemy, że nie będzie to możliwe.
Chcemy dla tych kociaków jak najlepiej i wiemy, że w tej chwili dla tej dwójki najlepszy jest DS, ew. DT.
Wiem, że oceniacie takie zachowanie jako bardzo potworne, osobę jak najgorszą itd., ale wierzcie mi gdyby miała inne wyjście to bym nie szukała domu dla nich tylko zostałby ze mną.