Płodne koty i kocięta przy Melomanów w Warszawie

XAgaX, byłaś tam dwa razy i żadnych kotów nie widziałaś. To jaki jest sens jechać tam w ciemno?!? Sorry, nie mam na to czasu ani ochoty (w tym czasie mogę w innym miejscu wyłapać koty potrzebujące pomocy, i nie w ciemno).
Jak wymyślicie coś bardziej konstruktywnego (obawiam się jednak że to kolejny wątek który umrze śmiercią naturalną) wiecie gdzie mnie szukać.

Słuchajcie, ja tam byłam wyjściowo i sporadycznie, na akcie notarialnym

Mogę podpytać, czy, jak często i kiedy koty się pojawiają - ale tylko telefonicznie. Przynajmniej do połowy - końca lipca.

Wdaje mię się, że dokarmianie jest prowadzone przez pracowników i mieszkańców, bez jakiegoś pomysłu, więc pewnie dlatego ni chcą dzwonić. Może boją si, że coś ich to będzie kosztować...

Efcia1 pisze:XAgaX, byłaś tam dwa razy i żadnych kotów nie widziałaś.

raz. Drugi raz z powodu braku komunikacji nie doszedł do skutku. A dziewczyny jakoś koty jednak widziały, więc może wybrałam złą porę (było między 16.30 a 17.30), nie wiem, o której one były.

pinos, dobry pomysł

podam Ci na wszelki wypadek telefon i maila na pw, niech się ze mną kontaktują, wiadomo, że zarabiam na życie w inny sposób więc ich akcja nic nie będzie kosztować

mam jeszcze jedną prośbę - napisz proszę w wątku, że i kiedy przekazałaś dokarmiającym moje namiary, żeby było wiadomo, kiedy akcja może ruszyć do przodu. Dzięki!

No i co? Cos sie moze działo w sprawie kotów...? Ja chetnie pomoge łapac itd, ale sama nie mam takiej mozliwosci...

jhet pisze:No i co? Cos sie moze działo w sprawie kotów...? Ja chetnie pomoge łapac itd, ale sama nie mam takiej mozliwosci...

na początku lipca poprosiłam autorkę wątku o przekazaniu dokarmiającym namiarów na mnie- PW zostalo odebrane wkrótce potem, niestety ani nikt się ze mną nie kontaktował, ani nie mam od niej potwierdzenia, że im przekazała.

zastanawiam się, czy nie warto dać cynku fundacji opiekującej się okolicznymi kotami, może mają więcej możliwości...

Uff, wreszcie się czegoś dowiedziałam, ale jeszcze nie wszystkiego.

Po pierwsze, znalazł się mały biały kocurek z obuocznym kocim katarem i wywędrował do DS. Będzie widział. Parka, która stała się powodem do założenia tego wątku, też ma się świetnie.

I to była ta dobra wiadomość.

Gorsza jest taka, że moje "kontakty" nie angażują się w dokarmianie kociąt, bo kociaki sponsoruje jakaś firma. Dokarmiane są przez pracownika tejże. Podejmę prób kontaktu z tym panem...

P.

pinos pisze:Uff, wreszcie się czegoś dowiedziałam, ale jeszcze nie wszystkiego.

Po pierwsze, znalazł się mały biały kocurek z obuocznym kocim katarem i wywędrował do DS. Będzie widział. Parka, która stała się powodem do założenia tego wątku, też ma się świetnie.

I to była ta dobra wiadomość.

Gorsza jest taka, że moje "kontakty" nie angażują się w dokarmianie kociąt, bo kociaki sponsoruje jakaś firma. Dokarmiane są przez pracownika tejże. Podejmę prób kontaktu z tym panem...

P.

daj mu namiary najlepiej od razu na Koterię, http://www.koteria.org.pl , może sam podejmie się łapania i KASTRACJI matki- a jak nie, nie wycofuję oferty pomocy, i pewnie nikt z tego wątku jej nie wycofuje

trzymam

(tuż obok działa fundacja Sfora i opiekuje sie okolicznymi kotami - ale nie wszystkimi. Mysle, ze warto pomóc i wyłapać, wysterylizowac te koty, w czym chetnie pomoge, ale jak tylko ktos sie znajdzie z mozliwoscia zapakowania w cos kociastych i przewiezienia ich)

jhet pisze:(tuż obok działa fundacja Sfora i opiekuje sie okolicznymi kotami - ale nie wszystkimi. Mysle, ze warto pomóc i wyłapać, wysterylizowac te koty, w czym chetnie pomoge, ale jak tylko ktos sie znajdzie z mozliwoscia zapakowania w cos kociastych i przewiezienia ich)

w moim przypadku przewiezienie byłoby kłopotliwe - nie dysponuję samochodem i nie mam prawa jazdy, w pilnej sprawie oczywiście polecam się z autobusem, ale wiadomo, że to najgorsza opcja...

Odświeżam temat.
Koty przy baraku na Melomanów nadal są.
I to niestety płodne

Widziałam syjamowatego niebieskookiego, którego fotka jest na poprzedniej stronie, piękną szylkretkę, dorosłego czarnuszka i dwa podrostki: czarnego i krówkowatego.
Krówkowaty lekko kicha i ma jedno oko w tragicznym stanie - to znaczy albo tego oka nie ma, albo jest całkowicie zarośnięte. Jest wesoły, zabawowy i odważny.
Młody czarnuszek jest bardziej nieśmiały.
Czarny dorosły jest nieufny i płochliwy.
Szylkretka odważna, zwłaszcza jak czuje jedzenie.
Syjamowaty chyba nabardziej strachliwy.
Wszystkie mocno się drapią, ale poza krówkowatym inne nie mają widocznych objawów choroby.
Nie wiem, czy to wszystkie

Wrzucę fotki, jak reanimuję baterię w aparacie (oprócz syjamowatego, bo ten nie dał się sfocić).
Help!!!