Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 03, 2010 16:41 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Klocuś miał ok pół roku kiedy wzięliśmy Kulkę. Miała ok 3 miesięcy. Kulka na środku pokoju, a tu nieśpiesznie wchodzi Klocyn. Mała syczy, prycha i wycofuje się rakiem, a on zupełnie niewzruszony, pełny relaks idzie w jej stronę. Doszła do ściany, przerażone oczy, a Klocuś... bach ją łapą, przygniótł łepek do podłogi i... wylizuje, myje, mizia. Jeszcze chwila strachu i błoga minka pojawiła się na pyszczku Kulki. Już zawsze miała pierwszeństwo w misce, taki był z Niego dżentelmen! Klocusia pochowaliśmy 3 dni temu :(. Najprawdopodobniej zatrucie glikolem. Jutro jedziemy po kociaka do schroniska. Zobaczymy ile Kulka zapamiętała z klockowej lekcji i jak potraktuje "nowego" :).

OlaEm

 
Posty: 93
Od: Pt lut 26, 2010 20:05
Lokalizacja: Stargard Szczeciński

Post » Pt maja 14, 2010 9:25 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Kićka (ok.1,5 roku)jest z nami od początku marca. Została zabrana ze schroniska gdzie przebywała w klatce, więc nie znaliśmy jej podejścia do innych kotów. Ale wtedy nie było to dla nas istotne bo nie planowaliśmy drugiego kotka. Abi przyszła do nas na dom tymczasowy w ten poniedziałek czyli dzisiaj jest jej 5 dzień u nas w domu.
Krótki opis Kićki - kotka nakolankowa, kochająca być na rękach, miziak nad miziakiami i wydaje się być kocim aniołkiem.... a raczej wydawała się być......
Abi (ok. 1 roku): kotka która była kiedyś czyjaś bo miała obróżkę, potrafiła zadzierać z kotami na kociarni ale je tolerowała, miało się wrażenie że lubi wieść prym i jest zazdrosna o inne koty.
Przyjście do domu: wyszła z transporterka (Kićka zamknięta w pokoju) i obeszła mieszkanie. Potem była konfrontacja przez szparę w drzwiach. A potem "niech się dzieje co się ma dziać". No i Kićka zaczęła wyć jakby ktoś z sąsiadów wiercił w ścianie wiertarą, syczekć, prychać i nastroszyła się jak jeżozwierz.... tak jest do dzisiaj :( Trzy razy doszło do łapoczynów ale dużo w tym walki nie było, krew się nie lała więc nie interweniowałam :mrgreen: Abi okazała się być nie na swoim terenie bardzo spokojna nie widziałam żeby kiedy kolwiek zasyczała albo fuknęła, tylko łapką sobie pomga jak Kićka atakuje. Obserwują swoje ruchy. Myślę, że Kićka się jej boi i dlatego tak syczy jak ta próbuje podejść się przywitać i obwąchać. Jak daje jeść to oby dwie otrzymują w równym czasie do dwóch miseczek, bo Abi odrazu chce lecieć do michy Kićki a ta by ją mogła potraktować....
Ale co ciekawe kuwety... Kićka ma przykrytą... dokupilam drugą dla Abi mniejszą i odkrytą na początek. Na początku było ok. Teraz Abi załatwia się do kuwety Kićki no ale na szczęście Kićka też tam a nie do np. wanny w drodze protestu :mrgreen: Jestem w szoku. Od wczoraj kuweta mniejsza jest czysta.... Boję się tylko że już nigdy Kićka nie zaakceptuje Abi, która widać że chce się zaprzyjaźnić. A w nocy mam przerąbane bo jak się na siebie nadzieją to spać nie dadzą :|
Obrazek

Nowa82

 
Posty: 258
Od: Czw mar 18, 2010 12:41

Post » Pt maja 14, 2010 17:01 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Spokojnie, to dopiero pierwszy tydzień, prawda? Pięć dni, jeśli dobrze doczytałam. Postęp już dziewczyny zrobiły ogromny, skoro na początku było wycie.
Dogadają się, ale dopiero za kilka tygodni.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 17, 2010 7:10 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

No i zaczynam drugi tydzień oswajania kociaków ze sobą. Nie jest źle ale dobrze też nie jest. Abi robi się bardziej odważna i podchodzi do Kici częściej, a ta na nią z lekkim wyciem i sykiem, no i przez weekend parę starć miały,ale nie to żeby się za kudły chwytały, ale każda drugiej łapą chciała wyższość udowodnić.
Żal mi troszkę Kici, nie zaatakowała Abi nigdy, poprostu broni się jak ta za blisko podejdzie i skrada się po kontach. Wydaje mi się, że nie to że nie lubi ale boi się innych kotów i żal mi z tego powodu strasznie. Tym bardziej, że Abi jest u mnie na DT i potem może przyjdzie do nas inny kotek.
Ale są też momenty dobre, jak obwąchują sobie pyszczki, czase przejdą koło siebie bez syków Kićki.
Nie wiem czy Abi podchodząc chce pokazać, że się nie boi czy chce się bawić, bo potrafi podbiec z nienacka do Kici, a ta prawie zawału dostaje. W ogóle się jej nie boi, w dodatku patrzy na nią swoimi zielonymi ślepiami, poprostu się wgapia i nawet nie miauknie i chyba Kićke to psychicznie wykańcza :lol:
Obrazek

Nowa82

 
Posty: 258
Od: Czw mar 18, 2010 12:41

Post » Sob cze 26, 2010 18:20 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

No u mnie podobnie.Roczny rezydent i nowy koteczek jego rówieśnik który drugi dzień siedzi ze strachem w transporterze.Koty obserwują się wzajemnie,ale przy bliższym zbliżeniu syczą.Nie wiem długo to potrwa.Nie chcę na siłę wyciągać młodego z jego kryjówki ponieważ jest to kotuś bardzo spokojny i chyba aklimatyzuje się o wiele dłużej.Na razie obserwuję. :roll:

asiek o

Avatar użytkownika
 
Posty: 1020
Od: Śro maja 26, 2010 15:14

Post » Śro lip 28, 2010 23:40 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Ponieważ często korzystam z porad na tym forum,może więc sama też troszkę pomogę :D

U mnie wygląda to tak:
Rezydentka kotka 10-letnia razem z nami od malucha i nowy kocurek ok.3 miesięczny razem z nami od 2 tygodni.
Początek bardzo trudny i strach że duża zrobi krzywdę małemu,pierwszą noc mały spał zamknięty w pokoju i właściwie on zniósł to bardzo dobrze,pomiauczał 5 minut i zasnął a ona pół nocy warczała pod drzwiami.
Następnego dnia ja już po lekturze forum zakodowałam sobie(nie wtrącać się dopóki krew się nie leje) :)
Teraz mały biedaczek lanie dostaje właściwie codziennie,a wygląda to tak że duża podbiega poleje go łapką,mały sie kuli przez minutę a potem znowu szaleje jak gdyby nigdy nic:)
Troszkę na początku naiwnie myslałam że pokochają się od razu,no ale nie ma tak lekko;)
A najdziwniejsze jest to że o ile w ciągu dnia duża syczy i leje małego to w nocy śpią razem z nami:)ona na swoim miejscu a mały jakiś metr od niej:)więc cały czas jeszcze wierzę że zobaczę je w końcu tulące się do siebie:)

sunsetka

 
Posty: 72
Od: Czw lip 22, 2010 11:28
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pon sie 16, 2010 2:15 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Przedstawię mój problem, bardzo liczę na pomoc-
Rezydent, to kocur, ma 3 lata, nowy kot, również kocur, ma trochę ponad roczek. Oba koty miały kilka tygodni kiedy je sprowadziłem do domu (czyli są ze sobą rok). Na początku nie było źle, starszy kot raczej chodził lekko zdziwiony faktem, że musi dzielić mieszkanie z innym futrzakiem, po kilkunastu dniach młodszy kot zaczął zaczepiać starszego i przez kilka miesięcy co jakiś czas tłukły się- tzn młody dostawał łomot. Przez resztę czasu były do siebie umiarkowanie koleżeńscy, czasami spały ze sobą, lizały się, ale przez większość czasu żyły "obok siebie". Jakieś 2 miesiące temu przestały się bić, jednak nie zbliżyły się do siebie bardziej. Miesiąc temu oba koty zaczęły wychodzić (wcześniej żyły w tylko domu), tak obu coś odbiło i zaczęły uciekać kiedy sam wychodziłem albo wchodziłem do domu, a nawet zaczęły domagać się, żebym sam ich wypuszczał- uległem. Niedawno zauważyłem coś dziwnego, starszy kot bardzo irytuje się na malucha, prycha na niego zawsze kiedy jest w pobliżu. Co więcej, starszy kot przez resztę dnia chodzi "podminowany" i kiedy chcę go tylko pogłaskać, to warczy i zachowuje się w stosunku do mnie agresywnie. Domyślam się, że nic mu nie jest (nie jest to oznaka choroby), bo kiedy wraca z dworu, jest bardzo przyjacielski, reaguje na wołanie i dotrzymuje kroku w drodze do mieszkania, więc problemem jest jego współlokator. Co należałoby zrobić w takiej sytuacji i jak długo może potrwać, zanim kot przestanie być tak bardzo agresywny ze względu na drugiego kociaka? Młody nie robi moim zdaniem nic wielkiego, co mogłoby powodować taką złość, jest lekko beztroski, czasami hałaśliwy, jednak zna swoje miejsce w szeregu, spokojnie czeka na swoją kolej kiedy je karmie.

Dodam to, że starszy kot miał wcześniej różnego rodzaju odchyły, o ile dobrze pamiętam to między 7 a 8 miesiącem życia uwielbiał rzucać się ze złością na moje łydki, bez powodu, na szczęście szybko to ustało. Aha, oba koty są kastrowane.

shiverr

 
Posty: 1
Od: Pon sie 16, 2010 1:42

Post » Pon sie 16, 2010 7:38 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

U mnie dokocenie trwa lata i moje koty nie przestają lać się ( choć nie ma już krwi ) i warczeć na siebie . One się po prostu nie lubią i koniec. To jest moim zdaniem klasyczna walka o terytorium. Rezydent chce panować na nim nadal. Smarkacz nie daje mu żyć więc warczy i prycha nie tylko na niego ale na wszystkich. Irytuje go ta sytuacja i okazuje swoje niezadowolenie. Daj im czas . Pokaż jak bardzo zależy Ci na rezydencie, rozpieszczaj go , głaszcz - to daje efekty.
Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy

FeminaLaboriosa

 
Posty: 285
Od: Pt lip 23, 2010 13:56
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon sie 16, 2010 11:12 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

To normalne tak jak napisała FeminaLaboriosa klasyczna walka o terytorium :) u mnie jest podobnie w domu są grzeczne a jak tylko wyjdą na dwór to dzikusy w nie wstępują.
Ja ze swoją starszą kotką mam tak od zawsze,nawet jak malucha nie było, w domu jest to miły kocik co daje się po brzuszku podrapać a jak tylko poczuję naturę to wstepuje w nią dzikuska i nie ma wtedy mowy o żadnym głaskaniu.
Musisz w swoim kocie to poprostu zaakceptowac i nic nie robić na siłę,jak będzie chciał sam podejdzie i da się pogłaskać.
Kastracja uwalnia kota od pogoni za kotką ale instynkt terytorialny pozostaje :)
pozdrawiam :)

sunsetka

 
Posty: 72
Od: Czw lip 22, 2010 11:28
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto wrz 07, 2010 11:13 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Po 10 dniach dwukota muszę stwierdzić, że dokocenie przebiegło bezboleśnie.

Dwa dni fukania i fochów obrażonego czteroletniego Guzika i trzymiesięczny Felek zdołał wleźć mu już na głowę :)
Demonki <3
Obrazek Obrazek

elianka

 
Posty: 2913
Od: Wto gru 26, 2006 18:42
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto wrz 07, 2010 12:15 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Jestem właśnie w trakcie 3 dokocenia i jest źle :(
Pierwsza była Klara długo była jedynakiem, była wspaniałym, kochanym, pierwszym własnym kotem, bardzo charakternym, gdy miała 7 lat w domu pojawił się malutki Kacperek znaleziony na podwórku. Po 2, 3 dniach było już OK. Ona prychała, on nic sobie z tego nie robił, żyły w zgodzie, bawiły się razem, jak mały przeginał dostawał burę, ale nigdy nie spały razem i nie lizały się.
Klara odeszła w wieku 12 lat, nie chciałam kolejnego kota, ale pojawiła się pod moim oknem kotka, którą ktoś wyrzucił z domu, a że zaczynały się chłodne dni, więc w domu pojawiła się Ruda.
Kiedy Kacper ją zobaczył zjeżył się cały, zaczął prychać, a ona powędrowała przez cały pokój na poduszkę pod kaloryferem i tak już zostało. Po 2 dniach podchodów Kacper, dał sobie spokój. Żyły w zgodzie, bawiły się razem, ale znowu bez wielkiej miłości. Kacper odszedł w kwietniu tego roku na nerki.
A w maju adoptowaliśmy 2 kocury ze schroniska, z jednego domu: Maćka 10 lat i Bruna 3 lata (kastrowane). Minęły 4 miesiące. Nie jest dobrze.
Ruda mieszka w naszej sypialni, pod łóżkiem, ma tam kuwetę i jedzenie, nie wychodzi, nie chce nawet patrzeć na Bruna, ucieka przed nim i prycha.
Maciek mieszka w drugim pokoju, wychodzi tylko do kuchni lub na przedpokój, ale tylko kiedy nie ma Bruna w pobliżu, prycha i panicznie się boi. Ruda z Maćkiem widziały się do tej pory tylko z daleka i się nie znają.
A Bruno jak to Bruno patroluje teren.
Jesteśmy po 2 terapiach Bacha, 2 Feliwayach i jakim żelu na uspokojenie Kalm Aid. Tracę już nadzieję, że będzie lepiej. Maciek i Bruno są z jednego domu zostały razem oddane do schroniska, a się nie znoszą. Wydaje mi się, że Bruno powinien być jedynakiem :(
Jakieś pomysły na ratowanie sytuacji?

rude

 
Posty: 128
Od: Nie maja 16, 2010 13:54

Post » Wto wrz 07, 2010 13:57 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

To,że Maciek i Bruno są z jednego domu nie znaczy jeszcze , że muszą się lubić. U mnie dokocenie trwa dwa lata. Koty się nie lubią . Żyją obok siebie bo nie mają innego wyjścia ale stale dochodzi do łapoczynów , warków i okazywania wzajemnego nielubienia się. U mnie sprawdziła się izolacja. Sprawdziło się tez to, że rezydentce okazywałam dużo miłości, zainteresowania , że zawsze ona była na pierwszym miejscu .Kocura przeganiałam , jak widziałam, że ją leje podnosiłam głos i słowo spokój załatwiało sprawą ( kocur jest bardzo inteligentny ). Jest to proces długotrwały i pracochłonny ale można .
Ruda i Maciek boją się Bruna. Poświęcaj im więcej czasu, okaż zainteresowanie , wyciągaj spod łóżka, głaskaj, nabiorą pewności siebie .
Obojętnego na niedolę zwierząt i ludzka niedola nie wzruszy

FeminaLaboriosa

 
Posty: 285
Od: Pt lip 23, 2010 13:56
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw wrz 09, 2010 13:54 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Do mojej, wówczas 9-letniej kotki Psotki, zawsze jedynaczki, dokooptowane zostało kocie 2-mies. dziecko. Stało się to przypadkiem, maluch znaleziony w jakimś pustostanie, płakał głośno, osoba, która go, a właściwie ją, znalazła nie mogła zostawić u siebie kotka, ktoś się musiał małą zaopiekować bo groziło jej schronisko. No to przygarnęliśmy Skierkę.

W najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałam się takiego dramamatu. Sykom, fuczeniu, warczeniu rudej nie było końca. Mała była wrogiem publicznym numer jeden. Przez pierwsze 2-3 tygodnie jak nikogo nie było w domu, to koty były osobno, bo bałam się, że poleje się krew. Psotka oprócz fochów przechorowała nasze dokocenie (nerki). Po tych 2-3 tygodniach stopniowo sytuacja zaczęła się uspokajać. Coraz mniej syków, prychnięć ... stopniowo koty zaczęły zostawać nierozdzielone. Po jakichś 2 miesiącach sytuacja się "unormowała", Skierka chciała się bawić, była pacyfikowana przez Psotke i tak w kółko. Problem zaczął się po kilku miesiącach, zaczęły się gonitwy, bicie łapami, bo mała już nie była taka mała, przerosła Psotkę i sama zaczęła zaczepiać i ustawiać starą rezydentkę, ale jakoś przetrwaliśmy i to.

Podsumowując - jakieś 2 miesiące były potrzebne na względny spokój, Psotka nigdy nie zaakceptowała do końca Skierki, można powiedzieć, że traktuje ją jak zło konieczne, albo udaje, że nie zauważa. Zdarzają się syczenia i prychnięcia. Psotka mimo niechęci do młodej nie obraziła się jakoś szczególnie na nas, wręcz przeciwnie, stała się bardziej przymilna, częściej spała w łóżku, jakby nas pilnowała ;)

Dokocenie miało miejsce dwa lata temu, obecnie od kilku miesięcy panie są osobno, po zmianie konfiguracji lokalowo-mieszkaniowej. Psotka zadowolona z tego faktu, Skierka cieszy się kiedy ta przychodzi gdy moi rodzice wyjeżdżają i ja opiekuję się Psotką. Wtedy mamy powtórkę z rozrywki, ale dramatu nie ma.
Obrazek Obrazek
W sprawie banerków proszę o pw Obrazek

panikota

 
Posty: 3972
Od: Czw wrz 10, 2009 7:02
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 29, 2010 10:54 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

Cześć
Mój pierwszy wpis na forum. Dlatego muszę napisać, że jesteście wspaniali, wszystko co robicie i opisujecie na forum jest piękne i gratuluję wszystkim podejścia do życia i zwierząt.
Od tygodnia mam młodego półrocznego kotka w domu, w którym od 5 lat króluje samiczka. Jestem już trochę zmęczona.. rezydentka co prawda syczy i warczy dużo mniej ale jednak wciąż to robi, widać, że jest nieszczęśliwa (zapomniała jak sama była wygłodzonym schorowanym nieszczęściem przyniesionym z ulicy...) najwyraźniej boi się młodego i nie wiem co mam z tym robić. Młody jest bardzo towarzyski i nic sobie nie robi z jej fochów. Jedzą już prawie razem tzn. muszę być w pobliżu i głaskać rezydentkę wtedy się mniej boi. Śpią oddzielnie rezydentka z nami, młody w przedpokoju (nie może być w pokoju kiedy śpimy, bo niestety uwielbia załatwiać się do kwiatów :evil: ), w dzień potrafią spać na łóżku razem ale w odległości metra i młody musi być tyłem do kotki, bo inaczej ta syczy. Co tu zrobić żeby się zaprzyjaźniły, jak dodać odwagi rezydentce?
Obrazek
Obrazek

M0nika2

 
Posty: 58
Od: Pt paź 29, 2010 9:47

Post » Pt paź 29, 2010 11:53 Re: Przyjaźń między rezydentem a nowym kotem - jak długo czekać

M0nika2, jak już tu niejedna osoba napisała potrzebny jest czas, cierpliwość. Rezydentka musi mieć pewność, ze jest nadal najważniejsza. Koty to miłe, pokojowe stworzenia i nikomu nie zrobią krzywdy z czystej złośliwości, a jedynie w obronie własnej. Tydzień czasu to wcale nie tak długo.
My do 2 rezydentek, w wieku ok.8m-cy wprowadziliśmy 4miesiecznego kociaka(teraz się okazało, że kociak się kamuflował i jest dobry miesiąc starszy, ale to już dygresja). Elza i Helga bardzo przeżyły jego przybycie. W stresie warczały i fukały również na siebie 8O Po trzech dniach Elza zaczęła ostrożnie podchodzić do Hansa, a nawet wylizała mu łepek. Helga jeszcze przez ok. tydzień furczała na malucha. Zresztą do tej pory zdarza się, że Helga pokaże juniorom gdzie są granice jej cierpliwości :P
Hans okazał się niezwykle aktywnym kotem. Bardzo utrudniał Elzie codzienne funkcjonowanie, rzucał się na nią, gryzł, walczył. Elza furczała na niego, ale bez rezultatów. Hans w ogóle sie nie przejmował jej protestami, choć do Helgi wciąż czuł i czuje respekt. Po jakimś czasie pani dr, do której jeździmy z naszymi maluchami, zapytała, czy by nie znalazło się u nas miejsce na jeszcze jednego kota. Po długim namyśle wzieliśmy Erwina. Miał to być kumpel dla Hansa a Hans na jego widok zareagował paniką 8O Syczał, prychał, zwiewał. Byłam zaskoczona ale i zniesmaczona reakcją Hansa. Jak się okazało, Hans to tchórz pierwszej wody :lol: Dziewczyny tym razem dużo szybciej zaakceptowały nowego. Hans dopiero trzeciego dnia pozwalał Erwinowi przebywać w swoim towarzystwie. Chciałam pomóc Juniorom i zaczęłam bawić sie z nimi jednym wspólnym patykiem z myszką. Jakoś tak w zabawie nawet nie zauważyli, że są już blisko siebie, a nawet zaczęli współpracować.
Teraz Juniorzy to kumple, którzy trzymają sztame(Erwin dołączył do nas 01.10.10). Dziewczyny mają spokój. Młodzi swoją energię rozładowują w swoim gronie, a Dziewczyny, jak przystało na dorosłe damy(niedawno skończyły rok) patrzą na towarzystwo z góry swego dorosłego majestatu :lol: Kociaki wielu rzeczy uczą się nawzajem od siebie. Fajnie jest na to patrzeć... Śmiejemy się, że mamy swoje własne animal planet w 4D(upki) :wink:

sunshine

Avatar użytkownika
 
Posty: 10456
Od: Wto paź 05, 2010 8:13
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 145 gości