Loluś długo wybudzał się z narkozy, ale już jest na prostej. Złamanie - niezywkle skomplikowane - w obrębie stawu biodrowego, było w dodatku zastarzałe

Doktor musiał usunąć głowę kości udowej, staw biodrowy był zdeformowany, mięśnie w nieprawidłowym położeniu - masakra. Teraz są duże szanse, że kocik będzie się normalnie poruszał, już obserwuję, że staje na operowanej łapce - czego wcześniej nie robił!
Niestety, w łapce jest gwóźdź, Loluś za 2 miesiące będzie operowany powtórnie. To cudne, kochane kocię, bez przerwy mruczy, strzela baranki, wystawia brzuszek do głaskania. Wybarankował nawet Hrabiego, który mu na to pozwolił i nie burczał!
Gosia obiecała mi zrobić mu sesję zdjęciową i filmik.
Loluś jest drobniutki, waży 2,5 kg. Przy okazji zabiegu został też wykastrowany, może teraz nabierze trochę ciałka.
Bardzo bał się Kropki, ale dziś już wyrugował ją z jej posłania. Przyszedł i się tam położył, a 8-letnia suka bez szemrania przeniosła się w inne miejsce.
Jedynie Królowa Jaśminka nie pozwala mu do siebie podejść, ale ona z nikim zbyt łatwo nie zawiera znajomości.
Hrabia przyjął go bardzo naturalnie, zresztą znają się z podwórka.
Dziewczyny są go ciekawe, jednak trochę się krygują. Zresztą Loluś do ich zwariowanych zabaw jeszcze się nie nadaje (i obawiam się, nieprędko będzie).
Benio chodzi z miną króla i udaje, że go nie widzi. Taką samą taktykę obrał wobec Hrabiego, który niestety na widok Benia warczy i syczy - ale do bójek na szczęście nie dochodzi.
Została jeszcze na podwórku siostrzyczka Lolka i jej dwie malutkie córeczki
