Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 9.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 25, 2010 21:42 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Casica działa wybiórczo, bo wolność Tomku w swoim domu. :wink:


Misza zarobił na początek swojego leczenia kiedy to BAJKA_BB zrobiła mu aukcję cegiełkową na Allegro. Amputacja małżowiny miała być ostatecznością i tak też się stało. Misza nie cierpiał a miał tylko dyskomfort spowodowany krwawieniem z rany, ale i to nie było aż tak straszne zwłaszcza, że codziennie zabierałam go do weta na przemycie i dezynfekcję. Z perspektywy czasu uważam, że odwleczenie apmutacji miało swoje dobre strony. Misza zaaklimatyzował się i mógł po zabiegu funkcjonować z kołnierzem co na początku jego pobytu u mnie było nie do pomyślenia. Jedynie szkoda pieniędzy, które wydałam na leki próbując uratować małożowinę.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt cze 25, 2010 21:49 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Odwlekać amputację można miesiąc, dwa ale nie trzymać kota 5 miesięcy z babrzącą się raną.
I
mirka_t pisze:codziennie zabierałam go do weta na przemycie i dezynfekcję

Taka doświadczona osoba w leczeniu kotów nie mogła tego prostego zabiegu robić sama? No, z pomocą kogoś do potrzymania kota.
Przemywanie ran to najprostszy zabieg.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39233
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 25, 2010 21:52 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:Pytań ciąg dalszy:

Gdzie stoi klatka z kociakami i ich matkami? Na zdjęciach zawsze jest widoczny tylko fragment z wnętrzem klatki. Nigdy nie zostało wstawione zdjęcie z dalszej perspektywy....

I znowu MariaD kłamie. Rozmieszczenie klatek pokazałam tu. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=99569&start=1410
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt cze 25, 2010 21:52 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

MariaD pisze:Odwlekać amputację można miesiąc, dwa ale nie trzymać kota 5 miesięcy z babrzącą się raną.
I
mirka_t pisze:codziennie zabierałam go do weta na przemycie i dezynfekcję

Taka doświadczona osoba w leczeniu kotów nie mogła tego prostego zabiegu robić sama? No, z pomocą kogoś do potrzymania kota.
Przemywanie ran to najprostszy zabieg.


Co do przemywania ran półdzikiemu kotu - pogratulować Ci dobrego samopoczucia, które jak mniemam jest podstawą tej opinii, bo chyba doświadczenia w tym nie masz.

Kwestią bezdyskusyjną pozostaje fakt, że Misza żyje - Szagi nie. I na miejscu dalii starałabym się zrozumieć dlaczego kot otoczony taką opieką odszedł.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt cze 25, 2010 21:56 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:
MariaD pisze:Pytań ciąg dalszy:

Gdzie stoi klatka z kociakami i ich matkami? Na zdjęciach zawsze jest widoczny tylko fragment z wnętrzem klatki. Nigdy nie zostało wstawione zdjęcie z dalszej perspektywy....

I znowu MariaD kłamie. Rozmieszczenie klatek pokazałam tu. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=99569&start=1410


Nie interesuje mnie rozmieszczenie klatek w Twoim domu ale:
MariaD pisze:Pytań ciąg dalszy:

Gdzie stoi klatka z kociakami i ich matkami? Na zdjęciach zawsze jest widoczny tylko fragment z wnętrzem klatki. Nigdy nie zostało wstawione zdjęcie z dalszej perspektywy.

Jakie środki odkażające stosowałaś/stosujesz? Jak wyglądała/wygląda izolacja kociaków z panleukopenią w Twoim domu?

Jeżeli kociaki z pp są tam gdzie pokazałaś w linku to nie ma żadnej izolacji kociaków z pp od całego stada. A to już bezmyślność.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39233
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 25, 2010 21:56 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Agn pisze:Kwestią bezdyskusyjną pozostaje fakt, że Misza żyje - Szagi nie. I na miejscu dalii starałabym się zrozumieć dlaczego kot otoczony taką opieką odszedł.

agn ja nie dość ze rozumiem to na dodatek wiem dlaczego odszedl - jednak niezaleznie od wszystkiego trudno mi się z tym pogodzić co mam nadzieję dla ciebie jet zrozumiałe
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 25, 2010 22:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

dalia pisze:
Agn pisze:Kwestią bezdyskusyjną pozostaje fakt, że Misza żyje - Szagi nie. I na miejscu dalii starałabym się zrozumieć dlaczego kot otoczony taką opieką odszedł.

agn ja nie dość ze rozumiem to na dodatek wiem dlaczego odszedl - jednak niezaleznie od wszystkiego trudno mi się z tym pogodzić co mam nadzieję dla ciebie jet zrozumiałe


I dalej uważasz, że miałaś rację kopiąc Mirkę w dniu śmierci jej kotów; że wolno Ci było przez internet oceniać to, jak jej koty są prowadzone?
Nadal uważasz, że Tobie wolno być niedelikatną wobec innych?
Mówiąc górnolotnie - ciągle uważasz, że masz monopol na Prawdę?

Nie masz nawet pojęcia jakim szokiem była dla mnie informacja o śmierci Szagiego.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt cze 25, 2010 22:04 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Agn, jest niejaka różnica między dalią, posiadaczką 9 kotów a kolekcjonerką mirką_t mieniąca się DT, posiadaczką 51 kotów, utrzymującą całe stado jedynie z datków.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39233
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 25, 2010 22:06 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

MariaD aleś Ty po prostu ............(wstawić dowolne słowo). Docztaj sobie o tej pp a potem się wtrącaj. PP ujawniła się po miesiącu pobytu kotów u mnie czyli po "forumowym" okresie kwarantanny. Nie została przywleczona z zewnątrz, bo gdyby tak było to nie ograniczyłaby się do klatki. Na dodatek zrobiłam 3 testy w tym 2 żyjącym kociętom. 1 z tych 2 wyszedł dodatni a drugi ujemny. Powiedz mi myśląca osobo jak powinnam izolować te kocięta. Oddzielić ujemne od dodatnich i dodatnie przenieść po miesiącu do nowego obcego dla nich miejsca?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt cze 25, 2010 22:09 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Agn pisze:Kwestią bezdyskusyjną pozostaje fakt, że Misza żyje - Szagi nie. I na miejscu dalii starałabym się zrozumieć dlaczego kot otoczony taką opieką odszedł.

Kwestią bezdyskusyjną jest również, że zarówno Mirka, jak i Ty deklarujecie, że robicie dla swoich podopiecznych wszystko, co możliwe, by je wyleczyć, a jednak i Wam koty odchodzą. Zaprzecz, jeśli jest inaczej.
Reasumując, nic to nie wnosi.
не шалю, никого не трогаю, починяю примус ;)
Aktualnie na pokładzie: Nadszyszkownik
Nasze koty za TM(w kolejności zgłoszeń): Kulka [*] 17.03.2023, Gluś [*] 26.03.2020, Zmrol [*] 24.09.2023, Żwirek [*] 07.06.2024
Robalek['] Kredka['] Pirat['] Połamaniec [']

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 25, 2010 22:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Agn pisze:
MariaD pisze:Odwlekać amputację można miesiąc, dwa ale nie trzymać kota 5 miesięcy z babrzącą się raną.
I
mirka_t pisze:codziennie zabierałam go do weta na przemycie i dezynfekcję

Taka doświadczona osoba w leczeniu kotów nie mogła tego prostego zabiegu robić sama? No, z pomocą kogoś do potrzymania kota.
Przemywanie ran to najprostszy zabieg.


Co do przemywania ran półdzikiemu kotu - pogratulować Ci dobrego samopoczucia, które jak mniemam jest podstawą tej opinii, bo chyba doświadczenia w tym nie masz.

Kwestią bezdyskusyjną pozostaje fakt, że Misza żyje - Szagi nie. I na miejscu dalii starałabym się zrozumieć dlaczego kot otoczony taką opieką odszedł.



8O 8O 8O
Nie wiedziałam że nie żyje
8O 8O 8O
Legnica
 

Post » Pt cze 25, 2010 22:12 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Wszystkich zaglądających do mojego wątku i zdziwionych nagłym zagnieżdzeniem się w nim MariaD zapraszam do lektury tego wątku. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110049&start=0
Jest to historia leczenia Szagiego, kota dalia. Byłam tak niedelikatna i zapytałam o przyczynę zgonu kota a to spowodowało pojawienie się w moim wątku MariaD.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt cze 25, 2010 22:13 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

Zawsze, powtarzam, ZAWSZE, powinna być izolacja nowych kotów od stada. Niezależnie czy dorosłe, czy kociaki.

mirka_t pisze:Powiedz mi odpowiedzialna osobo jak powinnam izolować te kocięta.

Trzymać je od 1 minuty w Twoim domu w oddzielnym pomieszczeniu i zostosować szczególne środki higieny.

Czy ja powinnam o tym, podstawowym warunku DT, uczyć Ciebie, ponoć doświadczoną osobę prowadzącą od lat DT?

Jeżeli nawet nie pp, to robaki, świerzb, kk, calici i inne "drobne" dolegliwości mogą przywlec nowe koty. Leczyć nowego sztuk 1 (czy też 6 (?) jak obecnie), czy potem część/całe stado sztuk 51, 30, 20...?

Nie wiem jak możesz tego nie rozumieć?
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39233
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 25, 2010 22:15 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Wszystkich zaglądających do mojego wątku i zdziwionych nagłym zagnieżdzeniem się w nim MariaD zapraszam do lektury tego wątku. :arrow: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=110049&start=0
Jest to historia leczenia Szagiego, kota dalia. Byłam tak niedelikatna i zapytałam o przyczynę zgonu kota a to spowodowało pojawienie się w moim wątku MariaD.

Pojawiłam się by zadać te pytania bo przestałaś mnie ignorować. Teraz przynajmniej mogę miec nadzieję na odpowiedzi na MERYTORYCZNE pytania, ktore mi się uzbierały przez okres "ignora".
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39233
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt cze 25, 2010 22:17 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-51 kotów-Bydgoszcz.

zabers pisze:
Agn pisze:Kwestią bezdyskusyjną pozostaje fakt, że Misza żyje - Szagi nie. I na miejscu dalii starałabym się zrozumieć dlaczego kot otoczony taką opieką odszedł.

Kwestią bezdyskusyjną jest również, że zarówno Mirka, jak i Ty deklarujecie, że robicie dla swoich podopiecznych wszystko, co możliwe, by je wyleczyć, a jednak i Wam koty odchodzą. Zaprzecz, jeśli jest inaczej.
Reasumując, nic to nie wnosi.


Żaden kot nie umarł u mnie z powodu wypadku, którego doświadczył u mnie.
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 98 gości