Wiesz, o tym dyskryminowaniu osób mieszkających w domkach jednorodzinnych napisałam dlatego, że w przyszłości ja i mój chłop zdecydowanie chcemy mieszkać właśnie w takim domu-no i "
mieć" koty i psy, więc odmawianie innym ludziom prawa do sierściuchów byłoby dość niekonsekwentne... A sami z futer nie zrezygnujemy-bo co jakieś znajdziemy, to przygarniamy

Pani, z którą obecnie koresponduję odnośnie łaciaczka, napisała, że kot byłby dla niej (czyli nie na prezent

), do domku jednorodzinnego, że ma kota w domu rodziców i wie, jak taka opieka wygląda, i że szuka kotka, którego można przygarnąć, a nie kupić z hodowli, oraz że zależy jej na dobru kotka, okolica spokojna, samochody jeżdżą ale mało, a z ogrodu można wyjść przez ogrodzenie, kot musiałby przeskoczyć (i to, obawiam się, nie stanowiłoby dlań problemu

). Pisze też, że wykastrowałaby kota.
Minus dla mnie taki, że nie podpisuje się pod mejlami-ja się podpisałam imieniem i nazwiskiem...
Co o tym wszystkim myślisz?