» Śro cze 23, 2010 22:43
Re: Hospicjum 'J&j'. Kciuki dla Fuksji. Jest lepiej.
[quote="PumaIM":k1gt2h0u]
W cukrzycy co innego utrata wzroku - stopniowa i nieodwracalna - a co innego chwilowe "niewidzenie" podczas spadku poziomu cukru. Ta druga sytuacja to raczej ogólny brak kontaktu z otoczeniem - "wyłączanie się" wzroku, słuchu, reakcji na bodźce. Miałam burą kicię z cukrzycą - kiedy spadał jej poziom cukru (np. dostała insulinę, a jedzenie wyrzygała gdzieś cichcem w kącie), zaczynała chodzić wzdłuż ścian. Szła przed siebie zupełnie nieprzytomnie, dochodziła do ściany, a potem wzdłuż niej, przez wszystkie pomieszczenia, gramoląc się niezgrabnie przez przeszkody. Jeśli wyłapałam to pierwsze, nieprzytomne spojrzenie, zanim jeszcze przestała reagować na cokolwiek - dawałam jej ulepek z wody i cukru (łyżeczką albo strzykawką) i po mniej więcej pół godziny wszystko mijało. Jeśli nie zauważyłam w porę - traciła zupełnie kontakt i albo udawało się mi się ją jednak na siłę napoić cukrem (przy okazji wszystko wokół, i ja, i kot, było obryzgane lepką mazią), albo taksówka, do weta i kroplówka z glukozy. Ze dwa razy w ogóle nie zauważyłam że coś się dzieje (nocą, kiedy spałam) i były drgawki i puszczenie zwieraczy. Potem wszystko mijało i miałam normalną, miziastą i żwawą kotę.
Nawet jeśli u Fuksi to nie cukrzyca, to chyba warto byłoby sprawdzić...[/quote:k1gt2h0u]
A widzisz. Dla mnie to cenna informacja. Bo ja mam ogólnie wrażenie, że Fuksja zachowuje się tak, jakby miała skaczący poziom cukru. Inna sprawa, że od przedwczoraj właściwie nie je i jest na wlewach, a poziom cukru w pierwszym gabinecie miała podniesiony.
Mam totalny mętlik w głowie.
Fuksja była znowu nieco podminowana. Burczała na mnie, a kiedy położyłam się obok niej na poduszce dostałam z packi w ucho. Znowu nie pozwoliła się dotknąć, a na dodatek miała ślinotok. Podałam jej minimalną dawkę Metacamu - uspokoiła się. Coraz bardziej przekonuję się, że te jej burki i nerwowość, to reakcja bólowa. Nie wiem tylko, co ją boli.
Wyprałam tyłokocie, zmieniłam pieluchę - była pełna siuśków, kupy nie ma. Wyciskanie reszty siusiu odbyło się bez kłopotu - krwi jest w końcu mniej. Smarowanie pupy też zniosła dzielnie i bez protestów, ale macanie brzuszka już się nie podobało. Mam nieodparte wrażenie, że coś w tym brzuchu siedzi - tylko dlaczego nie widać tego na USG??
Ostatnio edytowano Śro gru 28, 2011 16:25 przez
Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882
'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'