» Pon cze 21, 2010 20:10
Re: Początek pięknej historii..... Furkot, Szczyl i my
Chodzi o to czy tasiemiec przeszedł na mnie?
Chyba nie, badań nie robiłem, ale nie zauważyłem ani u siebie ani u żony żadnych objawów.
U kotów też ograniczył się tylko do Gapcia, ale weług polecenia wetów odrobaczane były wszystkie i pies córki.
Napisałem wetów bo byłem u kilku.
Czasami lepiej odwiedzić kilku, bo jeden to zasklepia się w jednym kierunku leczenia, a jak kilku to jest wiecej opcji i któraś moze być trafna.
Niby te preparaty mają być niezbyt szkodliwe jak twierdzą weci, ale niestety rzeczywistość trochę inna.
Główny winowajca Gapcio to kot niezniszczalny jak go nazwałem, odrobaczania przechodził bezproblemowo, Mruczek też bez specjalnych sensacji, najgorzej było z Guciem, Gucio cierpiał najbardziej, do tego stopnia że bałem się nie tylko o jego zdrowie, było po prostu ciężko. U Gucia to nie wiem czy to czasami nie po tych odrobaczaniach, teraz mamy problem z nerkami.
W końcu trafiłem do Pucka i tam zaaplikowali Anipracit, seria trzech zastrzyków co 12 dni dla każdego, drogawa kuracja , na szczęście skuteczna.
Fenbendazol, aniprazol, cestal, vetminth, pratel, milbemax, panacur - to wszystko użyte w ciągu jednego roku
Najgorszy efekt był po tym vetminth - wymioty , biegunka ach lepiej nie mówić co się działo, a wyprowadzenie z tego też kosztowalo.
A z tym czytaniem opini zgadzam się z Tobą, każda inna, zamiast pomóc człowiek ma tylko zament w głowie.
Wyszłem z zalozenia że to wet jest fachowcem i trzeba wierzyć w to co robi, czasami tylko jak coś przestaje się podobać to po prostu trzeba spróbować u innego.
Powodzenia
Pozdrowienia dla Delikwenta-Furkota od Mruczka, Gucia, Gapcia i Filipa
Dla Szczyla również