Napisałam w wątku katowickich niekochanych, może ktoś się zlituje nad kiciunią...
Murzynek nie pojechał do DS bo... domek po niego nie przyjechał, mało tego, nawet nie raczył zadzwonić i poinformować o rezygnacji z adopcji. A wyglądało tak pięknie, pani była bardzo zainteresowana adopcją, wypytywała o warunki adopcji, potrzeby Murzynka, jego charakter, opisywała warunki, jakie będzie miał w domku i co... i d... blada...
Nie rozumiem niektórych ludzi, przecież wystarczy powiedzieć: NIE, i już, po sprawie.
No nic, będziemy szukać dalej bo przecież na pewno gdzieś tam jest ktoś, kto będzie zasługiwał na miano opiekunka ślicznokotka zwanego Murzynkiem
Docuś wczoraj dostał kolejny zastrzyk i kroplówkę, wyjęłam mu też wenflon bo i tak kroplówkę podaję podskórnie a wenflon mu przeszkadzał. Ładnie chrupki siama, przychodzi na mizianki ale i tak ulubionym jego miejscem jest kosz na szafie. Tam jest jego azyl.
Kropek coraz bardziej się rozkręca, szaleje z zabawkami, sypia w najdziwniejszych pozach. Taki z niego coraz większy pieszczoch się robi.
Pozostałe kociarstwo też oki
