Może ja w tych nerwach źle zawiązałam rzemyczek wczoraj... bo z tak przywiązanej pieluchy nie jest łatwo wyjść, u mnie przez blisko miesiąc jedynie 2 razy Fuksi się udało zdjąć pieluchę , jakoś rozwiązała, albo sam sie rozwiązał rzemyczek, ale to już jakoś Agn sobie opracujesz sposób z tą pieluchą na pewno.
Fuksia podróż do Torunia znosiła bardzo dobrze, była zrelaksowana, podróż trwała tylko 2 godziny, nie miauczała nie sądzę aby podróż ją tak podnerwowała, nie sądziłam, że takie sensacje będą a nią u Agn, bo u nas w miarę dobrze znosiła zmiany miejsc i nowe zwierzęta, ona owszem potrafi mieć focha, ale potrafi też być aniołkiem, cieszę się, że już lepiej choć trochę, ona taka jest że jak ma focha to trzeba ją jakoś "udobruchać" łagodnie przemawiać, pomiziać, staram sobie tłumaczyć, że w końcu jeden, dwa dni to nie jest żaden czas jeszcze, po prostu dla niej sytuacja była szokiem, nigdy nie widziała tylu zwierząt, musi upłynąć trochę czasu aby przyzwyczaiła się do nowej sytuacji.
Martwię się też o pozostałe koty Agn, które są uosobieniem łagodności i dobroci, żaden nawet krzywo nie spojrzy (nie mówiąc o syczeniu, czy jakichś innych akcjach), a ta wariatka tak do nich paskudnie się zachowuje - szkoda mi ich, ze ona na stresy je naraża.
No cóż, jak w czwartek Fuksia przywarła do mnie, objęła mnie łapkami za szyję i wtuliła nos to rozkleiłam się kompletnie, ryczałam całą drogę do Gda. Tłumaczę sobie, że to po prostu wiadomo, że woli się to co już się zna niż coś nowego, niewiadomego, że musimy dać jej czas zeby wiedzieć czy będzie mogła funkcjonować w domu Agn.
Kikuju mieszka w pokoju z Bajaderką, ma już skrytkę pod szafą, Bajaderka jest spokojna, próbuje poznać nowa koleżankę, ale skoro tamta na razie nie ma ochoty to się nie narzuca.
Boże, te całe przeżycia z Fuksią tak mnie rozwaliły, że środowego koncertu prawie nie pamiętam...i po co było wydawać tyle kasy
dziś jestem w domu i nadrabiam zaległości w sprzątaniu po dwudniowej nieobecności