Siedzę nad bardzo ważną dokumentacją. W sensie że niby opracowywać próbuję

. Kot Jurek pomaga, jak umie: poluje na kursor, zasłania
doopskiem i
plecoma monitor, pcha się pod koszulkę - włazi przez dekolt

, jak się mu nie uda, to przewiesza mi się przez ramię. I mruczy jak traktor jakiś.
A teraz pomieszał mi łapą wodę w szklance. Mineralkę bąbelkową. Chyba czytał, że bąbelki niezdrowe i chciał, coby szybciej
wyjszły były
Karol też pomaga, jak nie, jak tak! Wczoraj np. poczuł przemożną chęć znalezienia się na moich rękach. A że akurat byłam w łazience, wlazł do umywalki i stamtąd wpakował się na ręce. Tyle że wcześniej wdepnął odnóżami do plamy z podkładu, którą to plamę miałam usunąć. W sumie nie było już po co: podkład został na kocurzych łapach, mojej białej bluzce oraz płytkach w łazience i przedpokoju. Takie gustowne beżowe stempelki
Do przyszłej niedzieli MUSZĘ te papierzyska ogarnąć.
Kto przygarnie na tydzień Fraczkensy, zanim je pomorduję??