POZNAŃ - kocięta z Grochowych Łąk / trudne przypadki...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 14, 2010 6:57 Re: POZNAŃ - sterylki i chory kocur / dom dla kociąt poszukiwany

Jak się czują koty z dworca :?:
Obrazek

itaka

 
Posty: 3482
Od: Sob maja 29, 2010 14:43
Lokalizacja: Poznań/Lublin

Post » Pon cze 14, 2010 12:53 Re: POZNAŃ - sterylki i chory kocur / dom dla kociąt poszukiwany

No właśnie miałam pisać, bo w piątek trochę się działo, ale nie dałam rady zdać relacji, bo cały weekend byłam na studiach w Warszawie.

Otóż koteczka dworcowa - czarna, drobna, przegrzeczna, z bardzo wytwornymi manierami - jest już po sterylizacji. Jest młodziutka, jeszcze nie rodziła. Siedzi sobie grzecznie w klatce wystawowej, goi się mam nadzieję ładnie, zajada z apetytem.

Kocur - ten taki niewyraźny z dworca. Tu jest dłuższa historia... Po tym jak filo - która drugi dzień z rzędu była naszym dobrym duchem pomocniczym! Bardzo bardzo dziękuję! :king: - przywiozła mnie z Bnińskiej z kotką, zawiozła mnie jeszcze z kocurkiem na kontrolę do weta. W klatce ponownie zrobił totalną demolkę. Kupa w suchej karmie, kuweta do góry nogami, jedynie mokre zjedzone... :roll: No ale nic: zapakowałyśmy go i pojechałyśmy. U weta, po pierwszych próbach wyciągnięcia go z transportera, kocur wyskoczył jak oparzony i zaczęło się latanie po ścianach, sufitach i szafkach oraz kąsanie lekarza :roll: Nie dało się go zbadać - totalna dzicz. Aż się zsikał z tego stresu :( A dla mnie to zawsze znak, że to już za dużo za kota.... Dostał jakimś cudem zastrzyk przeciwzapalny - to jedyne co można było dla niego zrobić w tej sytuacji - i filo odwiozła nas na dworzec, gdzie kocur został wypuszczony. Ta chwilowa niewola była dla niego horrorem. Nigdy wcześniej żaden złapany przeze mnie kot nie przeżywał tego tak bardzo. Nie wiem, może czasem warto odpuścić?

Dzisiaj natomiast znowu niepowodzenia. Jest dom tymczasowy dla kociąt z Grochowych Łąk - u forumowiczki, która jeśli będzie chciała, to sama się ujawni. W każdym razie jestem jej niezwykle wdzięczna! Umówiłyśmy się, że dzisiaj zgarniam maluchy i wieczorem je przekazuje. No to jadę rano po kocięta, a kociąt nie ma... Nie ma też ich mamy, która jutro ma zaklepany termin sterylki. Syn karmicielki zdziwiony, ja zdziwiona - bo one tam zawsze są :roll: Kiciam, chodzę, zaglądam gdzie się da. Nie ma. Odpuszczam, po czym wracam 1,5 godziny później, żeby sprawdzić czy coś się zmieniło. Jest mama kociąt. I 2 napalone kocury, które się do niej dobierają... Szybkie konsultacje z siłą fachową ( :wink: ) i decyzja o zabraniu kotki (rano zawiozę ją na zabieg). No ale kociąt ani śladu! :(

Nie wiem gdzie się mogły zapodziać. Rodzina karmicielki ma mnie natychmiast informować, gdyby się pojawiły. Mają mój transporter, więc kazałam je od razu zapakować. Tylko zastanawiam się czy one nie będą się bały tych kocurów piekielnych. Nie mam pojęcia. Martwię się bardzo i mam nadzieję, że jednak się odnajdą :(

Akurat kiedy znalazł się dla nich dt.... Szkoda słów.

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Pon cze 14, 2010 13:20 Re: POZNAŃ - kocięta wyparowały :-( / kocur już wolny

Ach, no i zapomniałam jeszcze napisać, że karmiąc koty na dworcu dopadł mnie jakiś pracownik PKP - dyspozytor jakiś czy ktoś, i pyta mnie z szerokim uśmiechem, czy bym pieskiem się też nie zajęła, bo on jest z Jarocina i tam jest taki kundel, który od roku mieszka w lesie (sic!), "chyba w jakiejś dziurze w ziemi", koło ruchliwej drogi, na która często włazi.... :( Ludzie go dokarmiają, no ale ogólnie masakra :(

Kazałam mu zrobić zdjęcia tego psa i mi przysłać, ale na razie nic nie dostałam. Na dworcu go wczoraj nie spotkałam. Mam jego numer, więc gdyby był na forum ktoś z Jarocina lub okolic, to mogłabym się z nim skontaktować i dopytać w którym konkretnie miejscu psina mieszka - może ktoś mógłby sprawdzić jak wygląda sytuacja? Powinnam też wrzucić to na dogo, ale to forum to dla mnie czarna magia :?

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Pon cze 14, 2010 19:11 Re: POZNAŃ - kocięta wyparowały :-( / kocur już wolny

Co prawda nikt nie pyta, ale i tak napiszę ;-) : kocięta się odnalazły. Siedziały pod jakimiś dechami, pewnie coś je wystraszyło. Syn karmicielki zadzwonił, że je znalazł i że czekają w transporterku. Więc ja migiem w tramwaj no i siup do weta. Maluchy są w dobrej formie, mają co prawda nadżerki na języczkach, ale dostały tabletki na wzmocnienie i będą na pewno dobrze karmione, więc myślę, że szybko z tego wyjdą. Jedno małe ma ciut ropy w oczach, ale remedium pewnie jw. Odrobaczone, odpchlone, gotowe do podróży do domu tymczasowego (za mniej więcej pół godziny). Zjadły saszetkę Gourmet Perle z takim apetytem, że słyszałam ich mlaski z drugiego końca mieszkania, mimo zamkniętych łazienkowych drzwi 8O

Jest bura panna, bury pan w białych skarpetkach i czarny pan. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła wstawić jakieś zdjęcia.

Co ciekawe u weterynarza były super grzeczne, a teraz - już w łazience, gdzie mają spokój i pełne brzuchy - mi się rozsyczały diabły! No ale cudne są, więc wszystko im wybaczam :1luvu:

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Pon cze 14, 2010 19:20 Re: POZNAŃ - kocięta się odnalazły :-) / kocur już wolny

Marto, to cudowna wiadomość!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jesteś przedzielna i dziękuję Ci za wszystko robisz dla tych bied :!:
Dziękuję też filo i oczywiście osobie, która zaoferowała DT dla maluszków!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Obrazek Obrazek Obrazek
Anielko ['], Jerzyku ['], Malwinko ['], Kellusiu ['], Tymonku ['], Lolusiu['], Klaczku ['], Jaśminku ['], PiPi [']

jerzykowka

 
Posty: 12552
Od: Śro kwi 30, 2008 10:53
Lokalizacja: poznan

Post » Pon cze 14, 2010 21:46 Re: POZNAŃ - kocięta się odnalazły :-) / kocur już wolny

Jerzykówko, myślę że moja dzielność mieści się w normie i ani trochę poza nią nie wykracza ;-)

Żeby nie było tak pięknie, to dla równowagi mama kociąt, czekając na jutrzejszy zabieg, bardzo się denerwuje, siedzi na transporterze, ma strach w oczach i bardzo zwymiotowała :( Żal mi jej okropnie.

Natomiast kocięta są już w domu u kasi_5000, która nie ma zamiaru się ukrywać, więc śmiało posłużę się nickiem. Już Kasi mówiłam jaka jej jestem wdzięczna, że zaoferowała kąt dla kociąt, ale tego nigdy dość, więc jeszcze raz i przy świadkach: wielkie wielkie dzięki!!! :king:

Maluchy zachowują się u Kasi, jakby się tam urodziły i wyglądają na naprawdę głęboko zadowolone z życia :D Baraszkują, zajadają niesamowite ilości jedzenia (Kasia pójdzie z torbami...), po 5 minutach załapały o co chodzi z kuwetą (choć wahają się czy lepiej się tam załatwiać, czy bawić, więc robią równocześnie i to i to :spin2: ), wdrapują się na swoją super-ekskluzywną budkę z drapakiem i generalnie im odbija :lol:

Próbowałyśmy zrobić im zdjęcia, ale były wyraźnie nadaktywne i wszystkie ujęcia wyszły rozmazane. Ale nie będziemy ustawać w staraniach, bo takami widokami grzech się nie dzielić ze światem ;-)

Ach, jak fajnie że już bezpieczne...

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Pon cze 14, 2010 23:26 Re: POZNAŃ - kocięta już w dt :-) Ich mama b.zestresowana...

Hej:)
Maluchy już śpią. Największy śpioch to czarny Kocurek. Drugi Kocurek i Kicia są bardziej rozbrykane, ale też już śpią. Kocurki w budce, a Kicia na ręczniczku przed budką.
Są tak kuwetkowe, jakby nigdy nic w życiu innego nie robiły, tylko korzystały z kuwety ;)

Wymyśliłam im tymczasowe imiona: <b>Tosia</b> (pomysł mojej Mamy), <b>Maciuś</b> (bury Kocurek) i <b>Kubuś</b> (czarny Kocurek).
Tosia i Maciuś lubią gryźć ;) Próbowały zjeść mi palce, a Kubuś bez ceregieli wdrapał się na moje ramię (siedziałam na podłodze). Maciuś też próbował jeść transporterek Marty ;)

Na razie zrobiłam im za radą Marty miejsce w przedpokoju i łazience, ale wygląda na to, że chyba nie będzie przeciwwskazań, żeby sobie baraszkowały po całym mieszkaniu.
Tosia i Maciuś już się troszkę powygłupiali do lustra.
No i wszystkie trzy uwielbiają ganiać za myszką na sznureczku ;)

Az mi się nie chce jutro iść do pracy, mimo że jestem pracoholikiem ;)

kasia_5000

 
Posty: 3099
Od: Czw mar 23, 2006 21:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto cze 15, 2010 20:41 Re: POZNAŃ - kocięta już w dt :-) Ich mama b.zestresowana...

kasia_5000 pisze:Az mi się nie chce jutro iść do pracy, mimo że jestem pracoholikiem ;)


Najlepszym sposobem na pracoholizm jest terapia kotem ;-)

A najlepiej trzema, które jak się dowiedziałam z wieczornego raportu Kasi baraszkują w najlepsze i chyba nawet zostały wpuszczone "na pokoje" 8) W najbliższych dniach, jeśli tylko Kasi uda się zrobić kilka zdjęć (Kasiu, w razie czego umówimy się na wspólną sesję :D ), będziemy je ogłaszać.

Tymczasem mama maluchów już po zabiegu. Wszystko poszło dobrze, a niezawodna filo przywiozła nas z lecznicy (filo, wynagrodzę Ci to w kotach, co ty na to? :lol: ). Koteczka dochodzi do siebie po narkozie. Czyli, że Tośka, Maciek i Kuba to zdecydowanie jej ostatnie kocięta :ok:

Na 21 czerwca zaklepałam ostatni termin zabiegu - ostatni przed moim wyjazdem z Poznania na 2 miesiące :roll: Pewnie postaram się złapać którąś z kotek z Grochowych Łąk - jedną z dwóch pozostałych do ciachnięcia. Zostają jeszcze dworcowe...Tutaj wszelka inicjatywa łapankowa w czasie wakacji, będzie na wagę złota :!: Bo jak ja wrócę pod koniec sierpnia, to nie wiem ile tam będzie nowych miotów... Tam tylko 3 kotki ciachnięte, a potrzeby zdecydowanie większe... :roll:

No a ja w tym czasie będę łapała w Łodzi - mam tam już listę całą...
Ostatnio edytowano Wto cze 15, 2010 20:48 przez MartaK, łącznie edytowano 1 raz

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Wto cze 15, 2010 20:45 Re: POZNAŃ - kocięta już w dt :-) Ich mama b.zestresowana...

To może się wybierzemy przed Twoim wyjazdem na dworzec, pokażesz mi które ciachnięte, a które do ciachnięcia, postaram się resztę z dziewczynami połapać w wakacje :D

Duża von Focha

 
Posty: 1859
Od: Śro kwi 29, 2009 14:04
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto cze 15, 2010 20:51 Re: POZNAŃ - kocięta już w dt :-) Ich mama b.zestresowana...

Super! :ok: Tak już wstępnie wczoraj rozmawiałam z Anitą na ten temat, tylko że ona ma wolne w weekendy, a ja w weekendy jestem w Warszawie i miałyśmy problem, kiedy mogłybyśmy się spotkać na dworcu. W poniedziałek np. będę tam odwoziła jedną koteczkę, to może wtedy? Ale ja właściwie każdego dnia mogę podjechać - najlepiej około 19:00, bo wtedy są i koty i karmiciel.

EDIT: chociaż z tymi godzinami, to już sama nie jestem pewna... One tam przychodzą jak chcą chyba, zaczynam wątpić czy jest jakaś reguła co do pory zjawiania się.

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Wto cze 15, 2010 21:53 Re: POZNAŃ - kocięta już w dt :-) Ich mama b.zestresowana...

:twisted: bo ja Ci też w kotach wynagrodzę za łapicę - gdzie ja bym ją znalazła tak szybko? Naprawdę jestem wdzięczna. Ciekawe co by Mrotce wpadło jeszcze do łepka.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 18, 2010 21:49 Re: POZNAŃ - kocięta już w dt :-) Ich mama b.zestresowana...

Czas najwyższy pochwalić się urodą groszków z Grochowych Łąk 8)

Panie przodem czyli Tośka:

Obrazek

Obrazek

Panowie tuż za nią, czyli czarny Kubuś vel ADHD i burasiątko w skarpetkach czyli Maciek vel Filozof

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Takie to dobro mamy do wydania - chętni? 8)

EDIT: i jeszcze świeżutkie, właśnie przysłane przez Kasię - zdjęcie z sesji drzemiącej :1luvu:

Obrazek

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Sob cze 19, 2010 17:35 Re: POZNAŃ - kocięta z Grochowych Łąk już w dt :-) zdjęcia str.6

W końcu wiem, co Kicie robią w dzień, gdy jestem w pracy...
Śpią :wink:

kasia_5000

 
Posty: 3099
Od: Czw mar 23, 2006 21:51
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro cze 23, 2010 21:19 Re: POZNAŃ - kocięta z Grochowych Łąk już w dt :-) zdjęcia str.6

Groszki u Kasi miewają się świetnie i niczego im do szczęścia nie brakuje, oprócz własnych domów... Była już jedna osoba, która znalazła ogłoszenie na allegro i chciała adoptować Kubusia, ale zupełnie mnie nie przekonała, że będzie się nim potrafiła dobrze zająć :roll: Wychodzenie do ogródka przez niezabezpieczone okna, kastracja może, "a właściwe to jakiej płci jest ten kotek? i jaki on ma charakter?" - wszystko czarno na białym jest w ogłoszeniu, ale widocznie pani nie chciało się czytać... Ja: "Przed adopcją konieczne jest podpisanie umowy", pani: "Tak, ja bardzo dokładnie przeczytałam ogłoszenie" :|

Tymczasem kłopotów nam się trochę namnożyło. Wczoraj złapała się kotka w bardzo ciężkim stanie. Niesamowicie wyniszczona, zero mięśni, same kości, ostra infekcja dróg oddechowych, problemy z nabraniem powietrza, tak odwodniona, że pobieranie krwi udało się połowicznie i to po 20 minutach prób. Brak jej było sił żeby walczyć. Dzisiaj drugą noc przebywa w klinice. Próbujemy. Szanse 50/50 ale na razie dobrze reaguje na leki. Jutro zostanie już zabrana z lecznicy, żeby nie mnożyć kosztów i przejdzie na kroplówki. To wiekowa kitka. Miejmy nadzieję, że jej się uda. Na razie rachunek za dwa dni leczenia, to 300 zł...

W kolejce do złapania młody kocurek z oczami w dramatycznym stanie. Dwa dni prób z klatką-łapką nie przyniosły efektów. Kot nie czuje jedzenia, więc omija klatkę szerokim łukiem :(

Poza tym jest jeszcze kotka dworcowa z głęboką, otwartą raną po sterylizacji. Rozlizała ranę, jest ryzyko przetoki, dostaje antybiotyki, przemywamy ranę i smarujemy maścią arnikową. Ale dzisiaj weterynarz wyjął z tej rany kolejną nić - ile zostało ich w środku, nie wiadomo, a każda taka nitka niesie ryzyko powikłań. Kotkę miałam wypuścić już we wtorek, ale w tej sytuacji posiedzi na naszym garnuszku jeszcze spokojnie tydzień...

Wydatki jak widać mnożą się w zastraszającym tempie, dlatego zapraszam serdecznie na bazarek dla wszystkich tych kotów: viewtopic.php?f=20&t=113162 - jest mnóstwo różności, może uda się znaleźć coś dla siebie :ok:

Przykro mi, że nie mogę wstawić zdjęć - nie mam w Poznaniu aparatu, choć wiem że takie opisowe wątki nie cieszą się dużą popularnością... :roll:

MartaK

 
Posty: 2327
Od: Sob mar 18, 2006 22:02
Lokalizacja: Łódź / Poznań

Post » Czw cze 24, 2010 9:16 Re: POZNAŃ - kocięta z Grochowych Łąk / trudne przypadki...

Marto, zadzwoń koniecznie na Bnińską w sprawie tej kotki :evil: To jest któryś przypadek, gdzie jest problem z rozlizaną raną i nitkami :evil: Niech Ci doradzą, co zrobić :evil:

Duża von Focha

 
Posty: 1859
Od: Śro kwi 29, 2009 14:04
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MB&Ofelia i 669 gości