kotika pisze:Ktoś mi je przyniósł, mówiąc, że jeśli ich nie przyjmę wypuści je tam skąd je zabrał.
A złapał je na prowizorycznym śmietniku na opuszczonej posesji. Nawet sie nie dziwię, że złapał.
Te maluchy nic prawie nie widzą, więc nie zdążyły zauważyć niebezpieczeństwa.
Przywieziono mi je w brudnym pudełku, pewnie z tego śmietnika, jak jakieś śmietnikowe odpady.
Jeden nie ma w ogóle jednego oczka, tylko pusty oczodół, na drugie widzi tylko światło.
Drugi maluszek ma tak zapuchnięte oczka, że nie wiadomo co tam ma, narazie nie widzi w ogóle.
Obydwaj (chłopaki) mają wszelkie robactwo, od standardowych pcheł do wszy i wszoł.
Były już u weta, zaliczyły odpchlanie itp., dzięki temu widać w ogóle ich oczka.
Są malutkie, jeszcze same nie jedzą. Dostały conva ze strzykawki, większemu niezbyt smakował.
Dałam im saszetkę mięsna ale nie chciały jeść chociaż sie oblizywały.
U weta znów musiałam prosić o zrobienie wszystkiego na kreskę, bo dług jeszcze nie spłacony.
Dlatego proszę o pomoc finansową, abym mogła leczyć kociaki. Mam recepty do wykupienia.
Pięć dorosłych tymczasów i dwa białe maluchy pochłaniają wszelkie rezerwy. Proszę o pomoc.
Mniejszy ma na imię Dżabołek, bo warczał u weta jak diabli, a większy grzeczny Angelek.
