Melduje się po powrocie.
Oczywiscie, tak jak rozmawiałyśmy wczoraj z Basią, Agusia po prostu jedzie do mnie. Nie wierze za bardzo w łatwe znajdowanie domów dla białaczkowców, więc ta decyzja jest oczywista. Poza tym, tak, jak mówiłam od początku, nie mam wcale zamiaru umywać rąk od odpowiedzialnosci za te koty.
Bożena, koteczki Killathy są regularnie szczepione, zdrowe, silne, gdyby były to osłabione koty, to oczywiście lepiej byłoby izolować, ale białaczka naprawde nie przenosi się tak łatwo.
Kamila, bardzo proszę bez czarnowidztwa

owszem, Tołdiś ma białaczke, ale ani Poldek, ani Agusia też nie trzymały się razem, nie były z tej samej grupy kotów. Nie, nie podejrzewałam, ze Agusia moze mieć białaczkę, bo była w niezłym stanie. Takie podejrzenie dawał Totek, który fizycznie był w najsłabszym stanie,o tym nawet rozmawiałyśmy z Aleksandrą59 zanim do niej pojechał, ale jak się okazało testy wyszły ujemne.
Poza tym wiesz sama doskonale, ze testy nie są w 100% miarodajne i niestety, zeby mieć pewność, ze kot na 100% nie ma śladu wirusa białaczki to trzeba zrobić PCR ze szpiku za kilkaset złotych.
Wczorajsze wiadomosci od Basi oczywiscie mnie zaskoczyły i zasmuciły (właśnie byłam na pozegnalnej kawie u siasia 1981, zadowolona, ze udało się opanować "temat zielonej"

), ALE:
Powiem Wam szczerze, ze swojego doświadczenia z białaczką, ze wcale nie uważam tego za najgorszą diagnozę.
Najgorszym co może być jest FIP, to oczywiste.
A na kolejnej pozycji wg mnie są choroby nerek.
Mówię to z ręką na sercu, ze wole mieć 10 białaczkowców niz 1 nerkowca. To jest wg mnie o wiele,wiele gorsze, nieodwracalne i trudne.
Mam stadko mieszane, wiele kotów przewinęło się przez mój dom,jak dotąd straciłam 1 białaczkowca-Płaczka, który był znaleziony w bardzo zaawansowanym stadium choroby. Owszem, białaczkowce miewały kryzysy, bywało cieżko, był strach i obawa, ale one żyją, czują się dobrze. Nie sądzę, zeby ktoś, kto je widział powiedział, ze są to chore koty.
Moje mieszane towarzystwo żyje razem od kilku lat, te które weszły do mnie ujemne, takie pozostały, wiec naprawde nie jest tak łatwo się zarazić (oczywiscie szczepienie, kastracja, pilnowanie, czy nie ma walk itp. to podstawa).
Wirusa można opanować, można go też zwalczyc. I naprawde nie mówie tego tylko dla pocieszenia, po prostu los postanowił mnie troche podszkolić w temacie białaczki
Oczywiscie, ze wolałabym, zeby Agusia, jak każdy zresztą kot, była w 100% zdrowa. Ale to naprawde nie jest dla niej wyrok. Po prostu jest to cos, co powoduje, ze trzeba być bardziej uważnym.
A u mnie będzie miała się z kim bawić, więc myślę, ze jej prokocie potrzeby zostaną zaspokojone przez te 12 stworow
Basiu, ogromnie Ci dziękuję za wszystko

przede wszystkim za spokój, wiem jakie to trudne, gdy się słyszy tą diagnoze, nigdy nie zapomne dnia, gdy to pierwszy raz usłyszałam.