» Sob cze 12, 2010 8:57
Re: K-ów, walki popowodziowej ciąg dalszy :-[[
Mam duże doświadczenie z padaczką psią, więc postaram się coś doradzić.
Gracja, ja wiem, jakie to jest okropne, i jak się człowiek czuje, jak nie może zrobić nic innego, jak tylko przeczekać atak.
Z luminalem jest tak, że musi się wysycić we krwi, co trwa kilka dni. Dopiero wtedy hamuje ataki.
Bardzo dobrze, że ma apetyt i że się bawi.
Czasem jest tak, że zwierzak wraca do normalności od razu, jeśli atak jest silniejszy to trwa to dłużej.
Rozmawiałam z dr Komendą wczoraj o Heniu, jak odbierałyśmy z lutrą Dzidkę po sterylce.
Wg mnie u tak małego kota to robale albo tasiemiec. Doktor też tak myśli.
Dobre wyniki krwi, bo tylko takich się spodziewam, pozwolą na wykluczenie przyczyn narządowych, czyli. np.zaburzeń pracy wątroby.
Przede wszystkim Ty musisz być spokojna, Gracjo.
Elik żyje z padaczką i ma się dobrze, z tym, że on zachorował już jako dorosły zwierz, i jego padaczka jest idiopatyczna, niewiadomego pochodzenia i nieuleczalna.
Jestem przekonana, że Henio wydobrzeje, tylko potrzebuje trochę czasu, by leki zadziałały.
Często jestem niebecna, gdy zdarzają się ataki, nie mam wyboru, muszę pracować.
Proza życia.
Trzymam kciuki za Henia, musi być dobrze.
Ostatnio edytowano Sob cze 12, 2010 9:04 przez
noemik, łącznie edytowano 2 razy