Paluch3-epidemia pp, kotka z FIP, Gwiazdka szuka!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 09, 2010 22:16 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

Ad vocem
Nie zgodzę się z twierdzeniem - nie w tym przypadku - że petycja jest działaniem konstruktywnym. Petycja, w której atakuje się na lewo i prawo - a to dyrekcję Palucha, a to weterynarzy, a to znowu pracowników bez rękawiczek - co ma na celu?! Nie chcę polemizować na temat mechanizmów demokratycznych, bo co kraj to obyczaj - widać w Polsce kontruktywne są wiece, petycje, polemiki i paszkiwle, ale zostawmy to...
Nikt nie zarzucił kłamstwa - raczej używanie argumentów, które burzą a nie budują. Nikt też nie zarzuca Szanownym Paniom braku zasług - a ja z pewnością nie będę nakłaniał do licytowania się, kto więcej kotów wyciągnął, komu więcej zmarło, a kto przyniósł jaki koc czy karmę.
A teraz merytorycznie: schronisko ma procedury, wynikające z zapisów prawnych, podpisanych umów, statutu etc. - inaczej być nie może. W interesie Was wszystkich nie leży by te procedury - bo jak pewnie wiecie demokracja nie ustrzeże nikogo przed prawem i procedurami - były restrykcyjnie przestrzegane. I oczywiście nadal możecie wysyłać listy do posłów (z pewnością zajmą się tym z chęcia i natychmiast), wysyłać petycje do urzędów (tych samych, które sprawują pieczę i ustalają procedury), robić pikiety i obrażać pracowników, weterynarzy oraz dyrekcję - ale czy to coś zmieni?!
Ja proponuję zawiesić takie działania - nawołuję do działań od podstaw, krok po kroku - zgłaszania się do wolontariatu, poprawiania sytuacji przez pracę, rozmówy, negocjację, nawet kłótni, ale konstruktywnych, a nie potępianie w czambuł wszystkiego.
A już z pewnością nie zgodzę się na załatwianie swoich interesów w sposób, który aż za bardzo przenika przez działania niektórych. Wiecie kogo i co mam na myśli. Walcząc o zaspokojenie swoich ambicji i próbując zniszczyć swoich przeciwników z Palucha dobrze by było mieć na względzie zwierzęta!
Pozdrawiam, Krzysztof (TŻ)

alareipan

 
Posty: 7217
Od: Wto lip 22, 2008 13:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 09, 2010 22:20 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

avild pisze:Masz rację. Tylko z tego, co czytam, nie chodzi o roszczenie jakichś praw względem kotów, które zabrałyście. One są podane jako przykład bardzo groźnej epidemii. Przecież nie chodzi tylko o te, które wyciagnięto, ale o te, których wyciągnąć nie zdążyliśmy.

Ten weekend mnie wykończył. Myślałam, by założyć jakiś osobny wątek na kociaki, może domy z kwarantanną mogłyby je powyciągać. Zawsze to szansa, dla jednego, dwóch. Tak jak piszesz. Ale nikt nie chce pakować się w drogie leczenie... A przecież można by zorganizować pomoc. Wiem, że napisałam tylko na wątku Palucha, ale odzew był praktycznie zerowy. :? Kurde, czy tylko ja w to wierzę? Czyżbym była mitomanką... :|


ja Ci powiem szczerze, że ja też nie jestem w stanie zasponsorować leczenia, nawet gorzej, bo od września zaczynam 2 uczelnie naraz ciągnąć, dlatego nie pracuję, nie mam za co leczyć. Mój kot ma sponsoring u mojej matki w przypadkach choroby. Aprobaty do tego co robię niestety też nie odczuwam, wręcz przeciwnie, dlatego rozumiem, że ciężko jest wziąć takiego kota i wydać własne pieniądze SZCZEGÓLNIE kiedy jego szanse są tak małe. Ja mogę tylko zaoferować tymczasowy tymczas i pomoc "techniczną" i wcale nie czuję się dobrze, że mogę tak mało...

dragonfly.87

 
Posty: 1547
Od: Wto lut 24, 2009 16:43
Lokalizacja: Warszawa- Ursus

Post » Śro cze 09, 2010 22:27 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

A teraz merytorycznie: schronisko ma procedury, wynikające z zapisów prawnych, podpisanych umów, statutu etc. - inaczej być nie może. W interesie Was wszystkich nie leży by te procedury - bo jak pewnie wiecie demokracja nie ustrzeże nikogo przed prawem i procedurami - były restrykcyjnie przestrzegane. I oczywiście nadal możecie wysyłać listy do posłów (z pewnością zajmą się tym z chęcia i natychmiast), wysyłać petycje do urzędów (tych samych, które sprawują pieczę i ustalają procedury), robić pikiety i obrażać pracowników, weterynarzy oraz dyrekcję - ale czy to coś zmieni?!


No to teraz pytanie za sto punktów - czy te procedury są przestrzegane?

Kolejne - czy, jeśli prawo jest kulawe, a tak bywa, bo wciąż przecież je zmieniamy, to jak zmieniamy to prawo - inicjatywą obywatelską, a nie przywiezieniem koca na Paluch (co niewątpliwie też jest pomocą).

Pytanie trzecie, czy to coś zmieni? No właśnie. Może jednak zmieni. O pikietach i obrażaniu pracowników nic mi nie wiadomo. Tylko, cholera, wszyscy chodzą na paluszkach koło tego Palucha :evil: Przecież były najazdy na inne schroniska, czemu Paluch jest na specjalnych prawach?

Kurde, zaczyna mnie to wkurzać, chociaż wiem, że niezbyt to merytoryczne ;)

A sprawa albo znajdzie rozwiązanie radykalne, albo ucichnie, jak już nie raz. Optuję za tym pierwszym. Spodziewam się drugiego. Ale to moje zdanie...

Pytanie brzmi, co to jest ta praca u podstaw? Lokalna filantropia, jak w Dobrej Pani, czy może zmiana na większą skalę...

edit:
Ja proponuję zawiesić takie działania - nawołuję do działań od podstaw, krok po kroku - zgłaszania się do wolontariatu, poprawiania sytuacji przez pracę, rozmówy, negocjację, nawet kłótni, ale konstruktywnych, a nie potępianie w czambuł wszystkiego.


Widzisz, działania powinny się odbywać na obu frontach. A na obu, jak widać, metodyka szwankuje. Czy wiesz, jakie są realne szanse zostania wolontariuszem na Paluchu? To poczytaj sobie stronę, którą potępiasz. Nie tak łatwo zostać wolontariuszem w tym psim raju. A o organizacji wolontariatu trochę wiem, bo robiłam to czas jakiś dla innego okołowarszawskiego schroniska. Wymagania są, to jasne, ale nie działania mające na celu ograniczenie liczby ludzi "wałęsających się po schronisku" (wersja pracownika), czytaj: "widzących, jak wygląda schronisko z bliska" (wersja takiego kogoś, jak Ty, czy ja). Czy nie wprawia Was w osłupienie, jak niewiele naprawdę wiemy o tym, co się tam dzieje? Na oficjalnej stronie palucha są zdjęcia kotków, które zmarły ze dwa tygodnie temu! Ja już nie pytam, czy ktoś nad tym panuje, tylko czy ktoś w ogóle ma pojęcie, co się tam dzieje??? Ja widziałam tylko gabinety, recepcję i pokój adopcyjny z sześcioma kotami, w tym jeden miał zaawansowanego grzyba. Ktoś pisał, że ile tam jest kotów teraz? Sto? Kota mam wybrać z grubego, nieaktualnego segregatora? A przecież pozostałe są chore, tak? Nic dziwnego, że trzeba stosować takie metody wyciągania, jak nasze. Ale naprawdę to jest cholernie mało...
Ostatnio edytowano Śro cze 09, 2010 22:42 przez avild, łącznie edytowano 1 raz
.:: Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji ::.

Obrazek

avild

 
Posty: 1119
Od: Wto lis 17, 2009 23:28
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 09, 2010 22:32 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

dragonfly.87 pisze:
avild pisze:Masz rację. Tylko z tego, co czytam, nie chodzi o roszczenie jakichś praw względem kotów, które zabrałyście. One są podane jako przykład bardzo groźnej epidemii. Przecież nie chodzi tylko o te, które wyciagnięto, ale o te, których wyciągnąć nie zdążyliśmy.

Ten weekend mnie wykończył. Myślałam, by założyć jakiś osobny wątek na kociaki, może domy z kwarantanną mogłyby je powyciągać. Zawsze to szansa, dla jednego, dwóch. Tak jak piszesz. Ale nikt nie chce pakować się w drogie leczenie... A przecież można by zorganizować pomoc. Wiem, że napisałam tylko na wątku Palucha, ale odzew był praktycznie zerowy. :? Kurde, czy tylko ja w to wierzę? Czyżbym była mitomanką... :|


ja Ci powiem szczerze, że ja też nie jestem w stanie zasponsorować leczenia, nawet gorzej, bo od września zaczynam 2 uczelnie naraz ciągnąć, dlatego nie pracuję, nie mam za co leczyć. Mój kot ma sponsoring u mojej matki w przypadkach choroby. Aprobaty do tego co robię niestety też nie odczuwam, wręcz przeciwnie, dlatego rozumiem, że ciężko jest wziąć takiego kota i wydać własne pieniądze SZCZEGÓLNIE kiedy jego szanse są tak małe. Ja mogę tylko zaoferować tymczasowy tymczas i pomoc "techniczną" i wcale nie czuję się dobrze, że mogę tak mało...


Każdy z nas daje, ile może. U nas z kasą bywa różnie. W grudniu z własnej kasy wydaliśmy na odławianie, leczenie i inne zabawy spokojnie ponad 3500 tysiąca złotych, a teraz nie mamy na wakacje. No, jak to brzmi, gdy komuś brakuje pieniędzy na karmę, prawda? Ale takie są realia. Jedni zarabiają więcej, inni mniej, a na tym forum staramy się wzajemnie sobie pomagać w miarę naszych możliwości. I to zawsze jest dużo. Ja bym wzięła nawet 10 kociaków, tylko czy ktoś pomógłby mi w robieniu ogłoszeń? Bo to dopiero jest jazda... Zwłaszcza na przełomie maja i czerwca.

Tu potrzebna byłaby jakaś zmasowana akcja, ze zbieraniem funduszy włącznie. Nie wiem, czy uzbieralibyśmy na leczenie 30 kociąt, ale przecież nie wszystkie mogą być chore. Teraz. Za jakiś czas będą wszystkie. Wiem, że to trudna sprawa. Po prostu głośno myślę.
.:: Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji ::.

Obrazek

avild

 
Posty: 1119
Od: Wto lis 17, 2009 23:28
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 09, 2010 22:59 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

Odpowiedź za sto punktów: jeśli procedury będą przestrzegane to nikt na tym nie wygra...
Co do koców: chyba się nie zrozumieliśmy... są symbolem licytowania się, kto więcej zrobił...
W kwestii radykalnych rozwiązań: rozumiem, że petycja jest takim rozwiązaniem... Pewnie masz też na myśli zwolnienie weterynarzy, pracowników i dyrekcji Palucha - po pierwsze nikt, łącznie z autorami petycji nie powinien w tej kwestii pierwszy rzucić kamieniem, po drugie to utopia, a jak wiadomo utopia nie jest konstruktywna chyba, że w warstwie publicystycznej...
chodzenie na palcach: rozumiem, że pojawianie się tam i praca z i dla kotów jest poddaniem się i sankcjonowaniem zastanego stanu rzeczy - mam odmienne zdanie i nie będzie mi lżej, jeśli położę się na styropianie, oklejając się petycjami i trzymając w dłoni spis postulatów, które w wersji "wszystko na raz" nie są do zrealizowania
praca u podstaw: definicję możesz znaleźć w internecie, co do filantropii to zabrzmiało to jak coś negatywnego, a raczej jak coś, co będąc amatorszczyzną przeciwstawia się "zawodowstwu petycji".
Reasumując: warto zacząć - nawet filantropijnie, choć tu akurat nie jest to adekwatne określenie działań - realizować po kolei pewne działania, a kiedy okaże się, że są one sensowne, realne i przynoszą efekty - wymagać zmian od dyrekcji schroniska. Wierzę, że mając w Was wsparcie będzie im łatwiej wyjść z okopanych stanowisk i wyciągnąć dłoń do tej wyciagniętej z drugiej strony. Powiększając okopy i wymyślając coraz to nową broń masowego rażenia nie doprowadzi się do zawieszenia wojny... A takie zawieszenie jest niezbędne, bo generałowie siedzą w swich sztabach a cierpią... zwierzęta.
Pozdrawiam, Krzysztof (TŻ)

alareipan

 
Posty: 7217
Od: Wto lip 22, 2008 13:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 09, 2010 23:41 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

Przepraszam, ale sensowne jest tylko zakończenie Twojej wypowiedzi.

Odpowiedź za sto punktów: jeśli procedury będą przestrzegane to nikt na tym nie wygra...


Mamy na myśli różne procedury - Ty, te, które uniemożliwiają nam działanie, ja, te, które odpowiadają za funkcjonowanie schroniska.

Co do koców: chyba się nie zrozumieliśmy... są symbolem licytowania się, kto więcej zrobił...


Zrozumieliśmy się, to tylko przykład.

W kwestii radykalnych rozwiązań: rozumiem, że petycja jest takim rozwiązaniem... Pewnie masz też na myśli zwolnienie weterynarzy, pracowników i dyrekcji Palucha - po pierwsze nikt, łącznie z autorami petycji nie powinien w tej kwestii pierwszy rzucić kamieniem, po drugie to utopia, a jak wiadomo utopia nie jest konstruktywna chyba, że w warstwie publicystycznej...


Pewnie wiesz, co mam na mysli. Chyba że siedzisz w mojej głowie ;)

Kogoś tam pewnie bym zwolniła. UKnowWho. Kto wie, może to by coś zmieniło. Ale kto, Twoim zdaniem, w takim razie powinien tym kamieniem rzucić?

chodzenie na palcach: rozumiem, że pojawianie się tam i praca z i dla kotów jest poddaniem się i sankcjonowaniem zastanego stanu rzeczy - mam odmienne zdanie i nie będzie mi lżej, jeśli położę się na styropianie, oklejając się petycjami i trzymając w dłoni spis postulatów, które w wersji "wszystko na raz" nie są do zrealizowania


Bardzo skrajne masz wyobrażenie o demokracji, skoro takie obrazy w głowie Ci kiełkują :ryk:
A poważnie - chodzenie na palcach to godzenie się z często przykrymi faktami, w imię wyciągnięcia kilku kotów. W praktyce. Ogólnie - przymykanie oka na karygodne zaniedbania... Każdy wie, że jest źle, ale wszyscy się boją.

praca u podstaw: definicję możesz znaleźć w internecie, co do filantropii to zabrzmiało to jak coś negatywnego, a raczej jak coś, co będąc amatorszczyzną przeciwstawia się "zawodowstwu petycji".


Skoro już używamy terminów rodem z propagandowo radosnego okresu Pozytywizmu i haseł mu odpowiadających, to na Twoją wersję pracy u podstaw, której definicję znam, (wkładamy kalosze, wypompowujemy szambo, zbieramy psie kupy, karmimy, sprzątamy, wyciagamy) przeciwstawiam filantropię iście pozytywistyczną, jak z podanego przeze mnie przykładu. Nie bez powodu ta właśnie praca u podstaw nie dała żadnych rezultatów. Na większą skalę, oczywiście. Bo co innego jest uczyć głupiego Jasia czytać, a co innego, walczyć o język polski w szkołach czy proponować ustawy, które zmienią edukację. Oba działania są ważne, ale...

A co do petycji, to przypomina mi się jako żywo krwawa niedziela 1905 roku. Tam też szli ludzie z petycjami. Nieśli ikony, portrety cara i śpiewali pieśni. A co zrobił car? Kazał strzelać...

W ogóle jakoś rewolucyjnie się zrobiło ;)

Reasumując: warto zacząć - nawet filantropijnie, choć tu akurat nie jest to adekwatne określenie działań - realizować po kolei pewne działania, a kiedy okaże się, że są one sensowne, realne i przynoszą efekty - wymagać zmian od dyrekcji schroniska. Wierzę, że mając w Was wsparcie będzie im łatwiej wyjść z okopanych stanowisk i wyciągnąć dłoń do tej wyciagniętej z drugiej strony. Powiększając okopy i wymyślając coraz to nową broń masowego rażenia nie doprowadzi się do zawieszenia wojny... A takie zawieszenie jest niezbędne, bo generałowie siedzą w swich sztabach a cierpią... zwierzęta.
Pozdrawiam, Krzysztof (TŻ)


I z tym się zgadzam. Ta wojna podjazdowa trwa za długo, kosztem zwierząt. Ale zawieszenia broni są złudne. Czasem pomaga tylko pucz.
.:: Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji ::.

Obrazek

avild

 
Posty: 1119
Od: Wto lis 17, 2009 23:28
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 10, 2010 0:05 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

Dziękując za polemikę pozwolę sobie zakończyć mój w niej udział. Pozostaję przy tym, że wyciągnięcie ręki leży po stronie atakujących. Wojna - poza jej absurdalnością - jest ostatecznością. Tylko wyczerpanie działań pokojowych może ją usprawiedliwiać. A z całym szacunkiem dla wszystkich aktywnych, daleka droga do wyczerpania tych możliwości.
Pozdrawiam, Krzysztof (TŻ)

alareipan

 
Posty: 7217
Od: Wto lip 22, 2008 13:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 10, 2010 0:12 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

Ja również dziękuję :)

Wojna zawsze jest zła. A każda rewolucja kończy się tak samo. W tym chyba się zgadzamy.

edit: Dwa słowa, ogólnie i kończę komentowanie sprawy. Jeśli coś tutaj piszemy, musimy się liczyć z tym, że jest to forum publiczne, a nie nasza prywatna rozmowa. To, co puszczamy w sieć może zostać wykorzystane nie zawsze zgodnie z naszymi intencjami. Nie raz tak było w kłótniach. Kto śledzi wątek, ten wie, że wszyscy byliśmy świadomi tego, że kociaki są chore. I chociaż ogarnia mnie złość na to, co się stało, nie mogę mieć pretensji, bo wiedziałam, na co się decyduję.
.:: Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji ::.

Obrazek

avild

 
Posty: 1119
Od: Wto lis 17, 2009 23:28
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 10, 2010 8:51 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

avlid, tu chodzi o to, ze pani Elzbieta, ktora była wolontariuszką x lat nie zajmowała się w ogóle kotami. I nie wie nic na ich temat. dlaczego nie napisze o swoich doświadczeniach? Kierowanie skargi do miasta z podaniem przykładu kociąt, ktore zostały wyciągnięte chociaż być nie powinny, bo były chore, jest świństwem. niech pisze w swoim imieniu, albo niech się chociaż zapyta. Skoro byla tyle lat wolontariuszką to wie, ze jest mozliwa wspólpraca - taką zajmuje się własnie alareipan. mozna wyciągac chore koty i je leczyć. To, co ona napisała miało służyć kolejnej zadymie,ktora niczego nie wniesie.... pani E.L szuka każdego sposobu, zeby rozpętac awanturę. jestem jedną z ostanich osób broniących Palucha - zreszta w końcu złozyłam wątek, prawda? ale to nie p.Elzbieta jeżdzi, nie ona szuka kotom domow, i to nie ona prosila o wydanie najbardziej chorych kotkow.... Jesli osoba,ktora koty adoptowała nie zgłasza zadnych pretensji, mało tego, wiedziala ze koty mają niewielkie sznase, jakim prawem w jej imieniu ktoś pisze skargę do miasta? to jest szczyt bezczelności!

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Czw cze 10, 2010 9:07 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

Never ,ale po przeczytaniu na psy .warszawa odnoszę wrażenie że ktos napisał do P.Eli o tych kociakach i podpiął wątek z miau a ona może dalej przesłąła albo i nie ona tylko ktoś kto jej pomaga.Czy dobrze zrozumiałam ?
Obrazek

Henia

 
Posty: 3068
Od: Pt mar 10, 2006 14:29
Lokalizacja: Warszawa-Muranów

Post » Czw cze 10, 2010 9:16 Re: Paluch 3 - panleukopenia:( potrzebna pomoc

Ale się narobiło... :|

Zofia&Sasza pisze:Paluch jest permanentnie zakażony pp.
...
To że przywożone kocięta masowo umierają na pp to coroczna reguła.
Najgorsze, że część tych kociąt to piwniczne mioty, które matka zostawiła tylko na chwilę, a "litościwi" mieszkańcy usłyszeli piski i wezwali SM. Może warto by pogadać z ekopatrolem? Może ktoś mógłby im walnąć szkolenie (np. Koteria)?

Chyba większość to piwniczne mioty.
I chodzi raczej o pozbycie się problemu, nie o ratowanie kociąt. :evil:
Bo koty śmierdzą... :evil:
Bo cuchnie w piwnicy.
A maluchy kiedyś urosną i trzeba je będzie dokarmiać. :evil:

Szkolenie SM - jak najbardziej. Może TOZ?

OT.
2 dni temu okazało się, że kocie, które jest u mnie pochodzi z piwnicy bloku, w którym mieszka znajoma z pracy. To, co od niej usłyszałam na temat kotów w piwnicy - powaliło mnie... :evil:
Ciemnogród. A osoba niby wykształcona - PANI MAGISTER. :evil:

-Anula-

 
Posty: 1453
Od: Pt kwi 20, 2007 14:58
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 10, 2010 9:25 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

nie wiem o nikim, kto by taką skargę zgłosił! ja przeciez pisałam nawet tutaj, ze koty i kotka zostały wydane warunkowo! Osobie, ktora je adoptowała udzielono informacji na temat ich szans na przyżycie. Pisanie skargi na koty, ktore KTOŚ INNY adoptował, jest po prostu szczytem bezczelności. Szkoda, ze pani Elżbieta nie napisała do miasta, ze dziewczyny prosiły o najbardziej chore koty, takie, ktore mają najmniejsze szanse. W tym przypadku chwała schronisku, ze je wydało, bo to oznacza ze rozumie ono ze sznase kociaków są nikłe i zgadza się oddac komus, kto te szanse chce zwiększyć. Zal wielki, ze się nie udało, ale próbowaliśmy! Jesli pani Elzbieta sama zaadoptuje koty i jej umrą, niech skarży kogo chce. ale nich - litości - nie próbuje przemawiać w imieniu kogoś, kto wziął te koty z pełną siwadomością, ze moga umrzeć....

A co do kociaków ze spółdzielni - szukam na dzis tdt na kilka dni dla kotki z maluchami, ktora okociła się w piwnicznym korytarzu i zostanie zabita, jesli jej dziś nikt nie zabierze... to jest prosba z miasta, od jednego z urzędników.... Oczywiście, mozna jeszcze zawołać ekopartol i zawieźć ją na Paluch... ale przecież tego nie chcemy.... Za kilka dni mam ją gdzie umieścić, ale dziś musi zostac zabrana. Rano jeszcze żyła...

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Czw cze 10, 2010 9:36 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

Never pisze:nie wiem o nikim, kto by taką skargę zgłosił! ja przeciez pisałam nawet tutaj, ze koty i kotka zostały wydane warunkowo! Osobie, ktora je adoptowała udzielono informacji na temat ich szans na przyżycie. Pisanie skargi na koty, ktore KTOŚ INNY adoptował, jest po prostu szczytem bezczelności. Szkoda, ze pani Elżbieta nie napisała do miasta, ze dziewczyny prosiły o najbardziej chore koty, takie, ktore mają najmniejsze szanse. W tym przypadku chwała schronisku, ze je wydało, bo to oznacza ze rozumie ono ze sznase kociaków są nikłe i zgadza się oddac komus, kto te szanse chce zwiększyć. Zal wielki, ze się nie udało, ale próbowaliśmy! Jesli pani Elzbieta sama zaadoptuje koty i jej umrą, niech skarży kogo chce. ale nich - litości - nie próbuje przemawiać w imieniu kogoś, kto wziął te koty z pełną siwadomością, ze moga umrzeć....


Podpisuję się pod tym obiema. Jak wrócę po pogrzebie do Wawy, to napiszę wiecej na temat mojego stanowiska w tej sprawie, a także na temat "ogromnych" trudności zostania wolontariuszem w tym psim raju.

alareipan

 
Posty: 7217
Od: Wto lip 22, 2008 13:50
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 10, 2010 9:44 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

Henia pisze:Never ,ale po przeczytaniu na psy .warszawa odnoszę wrażenie że ktos napisał do P.Eli o tych kociakach i podpiął wątek z miau a ona może dalej przesłąła albo i nie ona tylko ktoś kto jej pomaga.Czy dobrze zrozumiałam ?

To samo wywnioskowalem czytając facebook'a.
ObrazekObrazekObrazek

mpogorzelski

 
Posty: 1770
Od: Śro paź 29, 2008 10:46
Lokalizacja: WAWA Bemowo (Fort Bema)

Post » Czw cze 10, 2010 9:46 Re: Paluch 3 - dziękuję, teraz watek nie ma juz sensu!

Wolontariusze do kociarni bardzo by się przydali. I zapewniam, ze nie zostaliby przyjęci. Tylko jakoś chętnych nie ma... :roll:

Kotka z maluchami potrzebuje tdt na KILKA DNI!

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 28 gości