Malo pislam bo przez ostatni tydzien zajmowalam sie glownie ratowaniem malego Tadzia, ktory dzien po smierci Michasi przestal jesc... Poprzednia sobote i niedziele spedzilismy odmierzajac kolejne "kroplowki" glukozy... Maly - i jego siostra tez - dostali cykloferon i cale morze glaskow

zrobilam sobie nosidelko i caly czas mialam Tadzia przy sobie - najlepiej sie czul, schowany we wlosach, przytulony do szyji

Ju prawie nie bylo gdzie kuc... Przytulalam go i glaskalam, powtarzajac sobie ze jak ma umrzec, to niech choc bedzie mu dobrze przez ostatni dni. W niedziele wieczorem zaczal znow jesc !! I choc prze ostatni tydzien mielismy kilka gorszych chwil, maly zdecydowanie ma sie lepiej
Male podsumowanie:
Dusia jest bardzo zabawowym kociakiem - ladnie je, SAMA !!! oczywiscie nadal ma w diecie mleczko (od wczoraj ze spodeczka) ale chetnie zjada tez mokra karme RC, a nawet mini-chrupki dla kociakow

Jestem z niej dumna !
Tadzio to typowy mamisynek

mama jestem w tym przypadku ja

najchetniej siedzial by caly czas na kolanach albo we wlosach, moze zejsc na chwile zeby sie pobawic, ale zaraz biegnie sprawdzic czy jestem obok... Caly czas wymaga karmienia butelka (co 4-5 h), ale dzis rano mielismy pierwszy sukces - zjadl troche mokrej karmy

glownie bylo to wylizanie sosiku, ale ze 3 male kawaleczki tez udalo mu sie zjesc, jak juz je "wepchnelam" mu do pysia

To dobrze rokuje, prawda ???
Z kuwetkami idzie nam troche gorzej

chyba jeszcze nie widza roznicy pomiedzy zrobieniem siku do kuwetki (takiej nizutkiej, zeby latwo mogly wejsc) a w rogu lazienki...
Zaraz zgram i wrzuce zdjecia - zobaczycie najpiekniejszze kociaki swiata
