Ando...długo mnie było, musiałam sie pozbierac.....ale juz dojrzalam do ''powrotu', nie da sie tak po prostu odejsc, pewne
rzeczy sa silniejsze........
Nie wiem, co bedzie z Madoxem, ale Havana na bank juz u mnie zostaje

, no nie ma takiej drugiej koteczki, jak Ona
Jest zupelnie wyjatkowa, tylko jej wprowadzanie tymczasow jest troche ''upierdliwe''. Idzie na umor do nowego przybysza, probuje
mu pokazac, ze tutaj jest ok, zeby sie niczego nie bal, ze nikt nie zrobi mu krzywdy.......a jak dostanie z ''liscia'' od zdezorientowanego
swierzynka, to tylko odskakuje, otrzepuje futerko i z uporem maniaka rusza w jego strone od nowa...to kotka niezdzieralna
Moj ukochany Dawnik
Madox sie obrazil na mnie po odjajczeniu...a mialo byc inaczej

no ale urody nie mozna mu zarzucic, nie boi sie ludzi i nawet sam
przychodzi, zeby Go posmyrac, ale ogolnie to woli byc niedotykalski, taka ozdoba salonu z niego
Sama nie wiem, co mam robic, bo kocham tego Paskuda i boje sie, ze nowemu domkowi nie wystarczy tylko samo patrzenie na niego

, co
nie zmienia faktu, ze w nowym miejscu moglby sie diametralnie zmienic, choc to wielka niewiadonma.....
