Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ta łape jest w takim stanie od prawie 2 lat....czyli teraz rozumiem....ona sobie zupełnie nie wyobraza żeby oddac tego kota (inne jeszcze moze by sie dało szybciej, ale do tego jest szczgólnie przywiązana)
zapisze tu sobie zeby zamówic Cyklo-cos tam....ktos tu sprowadza ze wschodu ..musze tylko znalexc ten kontakt.... maluchom by sie przydał
...jedyna osoba zaangażowana w walkę o wspólne dobro, jakim są zwierzęta...
ryśka pisze:Betta,
Z góry proszę, przeczytaj to, co napiszę spokojnie.
Przeczytałam cały wątek, dokładnie, postanowiłam napisać, ponieważ z osobami dokarmiającymi koty współpracuję od wielu lat, sama także przez kilka lat byłam karmicielką. Wśród osób dokarmiających koty są takie, które kotom POMAGAJĄ i są takie, które im nie pomagają, a także takie, które kotom szkodzą, robią im krzywdę.
Ze wszystkiego co piszesz wynika, że Pani, której dotyczy wątek, szkodzi kotom, to co robi TO NIE JEST POMOCCzy wyobrażasz sobie cierpienie tego kota, dla którego początkowo szukałaś DT? Czy wyobrażasz sobie jak cierpiał przez te dwa lata? Czy wyobrażasz sobie jak cierpią te maleńkie kocięta - bez żadnej pomocy, bez żadnego leczenia? Ile to bólu, ile kotów rozmnożonych, po to tylko, by umarły na różne choroby wirusowe?
Nie zapewnia im ona ani właściwej karmy, ani leczenia, rozmnaża i trzyma w olbrzymim tłoku.
W takiej sytuacji, osoby, które NAPRAWDĘ chcą pomóc kotom, oddają je, BEZ WZGLĘDU NA SWOJE EMOCJE.ta łape jest w takim stanie od prawie 2 lat....czyli teraz rozumiem....ona sobie zupełnie nie wyobraza żeby oddac tego kota (inne jeszcze moze by sie dało szybciej, ale do tego jest szczgólnie przywiązana)
Słusznie napisałaś, że jest do tego kota "przywiązana". Jest to przywiązanie, a nie prawdziwe dobre emocje w stosunku do zwierząt.
To, co ta Pani robi, to zbieractwo - działalność szkodliwa dla kotów.
Każda forma pomocy dorywczej, czyli: donoszenie karmy itd. tylko umacnia ją w przekonaniu, że ROBI COŚ DOBREGO.
Należy oddzielić dwie rzeczy:
1) sytuacja tej osoby
2) sytuacja kotów pod jej opieką
1) osobie tej powinny pomóc odpowiednie instytucje, np. opieka społeczna. Zagubiła się w swoim życiu, potrzebuje pomocy, bez wątpienia!
2) koty, które są pod jej opieką, powinny zostać bezwzględnie odebraneBez względu na jej emocje itd. itp. To, co ona robi tym kotom, to jest ZNĘCANIE SIĘ nad nimi.
Z tego co piszesz jasno wynika, że próby porozumienia się z tą osobą - dotarcia do jej rozsądku - są skazane na porażkę. Jeśli negocjować, to mając na celu ostateczne odebranie kotów, wszystkich lub prawie wszystkich. Pozostawienie kilku wykastrowanych i STAŁY NADZÓR NAD JEJ DZIAŁALNOŚCIĄ - a więc nie dopuszczanie do tego, by jakikolwiek przyniesiony przez nią nowy kot pozostał pod jej opieką.
To się da zrobić - jeśli zamierzasz poświęcić kawał swojego życia i wiele lat na to.
Spójrzmy prawdzie w oczy: ta osoba NIE CHCE ODDAĆ ciężko chorych zwierząt, woli żeby u niej wegetowały i umierały, bo... najważniejsze dla niej jest jej własne emocjonalne przywiązanie do nich.
Te kocięta są skazane na śmierć, ale ich nie odda po dobroci.zapisze tu sobie zeby zamówic Cyklo-cos tam....ktos tu sprowadza ze wschodu ..musze tylko znalexc ten kontakt.... maluchom by sie przydał
Jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto - tym kociętom potrzebne jest LECZENIE PRZEZ LEKARZA I WŁAŚCIWE LEKI, cykloferon, podawany ot tak sobie, w niczym im nie pomoże.
Betta, co konkretnie chcesz zrobić? Jaki jest Twój cel? Moim zdaniem, powinnaś zastanowić się nad faktami, przemyśleć sprawę i wyznaczyć sobie jakiś konkretny CEL, plan działania.
Inaczej cały Twój wysiłek pójdzie na marne.
Żal Ci tej Pani jako osoby, to zrozumiałe. Jednak należy ODDZIELIĆ JEJ ŻYCIE, JEJ EMOCJE od tego, że zwierzętom NIE POMAGADobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
Pani Izabelo, w piśmie, które Pani napisała, pisze:...jedyna osoba zaangażowana w walkę o wspólne dobro, jakim są zwierzęta...
Proszę zastanowić się, czy ta osoba POMAGA zwierzętom? Czy naprawdę dobrym wyjściem jest zapewnienie jej dodatkowych powierzchni, na których będzie mogła nadal zbierać koty?
Czy pisząc podobne pismo nie szkodzi Pani prawdziwym miłośnikom zwierząt, ich wizerunkowi?
Moim zdaniem nieporozumieniem jest wiara, że MIASTO da PRYWATNEJ osobie na jej PRYWATNE zwierzęta lokal, działkę itp.
Zresztą byłoby to tylko z dalszą szkodą dla tych zwierząt - to droga donikąd, gdyż osoba ta nie jest w stanie logicznie myśleć, a tym samym zorganizować dla zwierząt właściwej opieki!
To nie tylko nie jest możliwe, ale byłoby SZKODLIWE DLA ZWIERZĄT.
By pomagać, naprawdę pomagać zwierzętom, najpierw trzeba zadbać o siebie, o własne życie.
Betta pisze:
1) ...i niesamowicie wkurza mnie myśl że odbierając jej koty pokaże sę przed innymi że ona jest ta zła.... ja nie mówie że ich niekrzywdzi, tak - ale cokolwiek by nie mówic flaki z siebie wyprówa by zdobyc jedzenie , zwraca długi, i mimo ze nawet to w rezultacie nie jest rzeczywista pomoc, ona robiła to bo miasto pozwalało na akta przemocy wobec zwierzat, jak i nie ograniczało ich populacji....zwierzaki sie mnożyły , ludzie wyrzucali na śmietnik, albo przyłożyli z buta, i od takich zwierzta sie zaczeło...
2) co do tego co wytłuściłam, miasto akurat na wzglad tego że była w tym mieście obywatelem szykanowanym, bitym i okradizonym powinno jej w ramach rekompensaty moralnej, jak i tego co jej sie fizycznie nalezy pomóc jej odbudowac to co spalili chuligani
3) i tak na koniec, uważam że jeżeli ktoś odbierze jej koty nie czyniąc nic w kierunku personalnej jej pomocy (chocby zadośuczynienia za te krzywdy, które doprowadziły jej umysł do niepojętności tragizmu sytuacji jej i kotów) nie smie mówic o sobie "humanitarny" !
Betta pisze:ja soobiscie mysle że sprawa nadaje sie do telewizji... tylko tak mozna ruszyc uśpione sumienie urzedników za to co w tym miescie dzieje sie z ludzmi i kotami.... może ja mam zbyt ideowe podejscie jesli o to chodzi ale moze to zboczenie zawodowe (pedagog resocjalizacji) wiec z góry przepraszam... ale chory to niestety jest system, który rodzi i kumuluje chore sytuacje, a ludzi wpędza w niepoczytalnosc
Betta pisze:dopisałam ad 4 ... mi chodziło o społecznos na tym forum, również ludzie z fundacji, a nie stricte fundacje która w statucie ma pomaganie zwierzakom a nie ludziom , masz mnie za człowieka o ograniczonym ilorazie inteligencji ?
uważam że jeżeli ktoś odbierze jej koty nie czyniąc nic w kierunku personalnej jej pomocy (chocby zadośuczynienia za te krzywdy, które doprowadziły jej umysł do niepojętności tragizmu sytuacji jej i kotów) nie smie mówic o sobie "humanitarny"
Betta pisze:
nie napisłam że mam "odpowiednie wykształcenie by takim<?> osobom pomóc"-pedagogika resocjalizacyjna to nie to samo co pedagogika socjalna
Użytkownicy przeglądający ten dział: Evilus, fruzelina i 818 gości