Radlin i koty Pani I. bez zmian ... WATEK DO ZAMKNIĘCIA

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 02, 2010 21:23 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

i jak? zgodziła się zrzec kota?
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

Post » Śro cze 02, 2010 23:28 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

dopiero wróciłam...

rozmawiałyśmy 3 godziny...byłam z nia w miejscu w którym karmi koty....w jakiejs szopie... tam jest 9 maluchów (4-5 tyg) i tylko jeden jest zdrowy, reszta ma kk...... ona jak wspominałąm 2 dni temu znalazła na śmietniku 3 małe kociaki jeszcze są
zdrowe...
rozmawiałam z nia na wszelki mozliwy sposób... najpierw wytyczajac argumenty wszelakie czemu by było dla niego lepiej ... dla nich lepiej gdyby je w części oddac do fundacji , do adopcji..... ona sie ciągle zaklinała że jej sa winni takie pieniadze ,że jak ona by dostała choc 1/5 tego to te koty odseparuje, przebada, itd. .... ona jest tak przekonana że musi się jej udać odzyskac pieniądze które straciłą (ok 150 tys!) jeszcze przed rokiem 1990 że trudno było z nia rozmawiac o tym, że ktoś zapewni tym jej kotom dobre życie...bo ona wierzy że sama zapewni..... troche to sprzeczne bo przeciez ona juz ledwo co ciągnie...widac ze rozstanie z tymi kotami które ma wdomu to dla niej niewyobrażalne
co do Bidulka.... ja wczesniej nie zaskoczyłam....myślałam ż eon jest młody.. a on ma 8 lat...ta łape jest w takim stanie od prawie 2 lat....czyli teraz rozumiem....ona sobie zupełnie nie wyobraza żeby oddac tego kota (inne jeszcze moze by sie dało szybciej, ale do tego jest szczgólnie przywiązana), i rozumiem że jeśli jego widok przez tak długi czas-2lat nie zaswiecił w jej głowie światełka "że tak nie moze egzystowac" to teraz dla niej zupęłnie nie zrozumiała jest ta "wieka odsiecz" dla tego konkretnego kota, kiedy ona i cała reszta tez potrzebuja pomocy....tłumaczyłam że ta "reszta" tez sie zajmiemy ale to nie da sie tak od razu.... wazne że dla tego kocurka pojawiła sie szansa... kilkanascie razy rozmawiajac o różnych rzeczych wracałam do jego sprawy.... i z 4 razy mi sie popłakała.... może uznacie to za dziwne ale ona chyba nie zdawała sobie sprawy z tego że ona kumuluje tam choroby i skazuje je na niegodziwa egzystencje -ze sie zarazaja że żyja w stresie, że tera zwzieła maluchy i one za chwile tez juz beda chore.... zapaliłam jej światełko.... jednak ona musi to przetrawic...co do tego kotka to ona mówi tak (zupełnie rozpaczonym głosem)...a gdyby ta pani z fundacji wzieła go i przetrzymała żeby sie z tego swierzba wyleczył, zoperowałą, potem po operacji przetrzymała - a ja za to wzystko zapłace (bedzie co miesiac 100 zł)... ona biedna mysli że dała by rade spłącac (kiedy ona co miesiac oddaje w tesco 100 zł za pokarm, i wetowi zwraca czesc), no i że do tego czasu bedzie miałą juz chociaz ten "kontener" żeby móc pare kotów przeniesc.... Ja wiemże to nierealne, powiedziałąm jej o tym (choc to do niej nie dotarło że ma tyle kasy zeby zapłącc za operacje i przetrzymanie kota w lecznicy) .... poiwedziałam ze szansa jest tu tylko sponsor , ale on tez nie chce żeby kociu wrócił do takich warunków - ..... pytam was czy jest możliwosc aby sponsor zgodził sie zapłącic za operacje (ja z bazarku moze dam rade za lecznice zapłącic) .... a jak bidul sie podleczy to wróci do niej ...? Zrozumiem jesli ta opcja nie wchodzi w gre - powiem wam tylko żałuje że żadnej z Was ze mna tam nie było .... tak upodlonego człowieka przez drugiego cvzłowieka nie widziałąm.... tak przykrego widoku kota (Bidulka) tez na żywca nie widziałam.... i ja emocjonalnie jestem rozstrojona... nie wiem co zrobic .... wprost jej mówiłam że jest szansa dlaniego na lepszy dom....w jednym momencie zawiesiłą sie i pyta " ale to ja juz bym go nigdy nie zobaczyłą?" - to był jedyny sygnał ż emogłaby go oddac.... ja jej na to że mogłaby go odwiedzac.......
ja juz myslałam żeby taka umowe z nia spisac że do czasu aż bedzie miec odpowiednie dla kotów warunki kotek zostaje pod opieka fundacji<ale to jest chyba nie do przyjecia, Formica?> jak jej o tym powiedziałm to sie zgodziła, ale chyba nie do konca rozumie "odpowiednie warunki tak jak ja"
Formica, głos sponsora...wypowiedzcie sie......

rozmawiała z świadkiem, odnośnie wizyt u weta - wygladało to tak "ma pani kase ? nie? dowiedzenia...." - przy czy m pani Irena mówiłą że mu odda, tylko że kociak jest w kiepskim stanie żeby go zbadał.... i P.Irena oddawała jak mogła i ile mogła... odpracowywała u niego jako sprzataczka , ale własnie w tym czasie zamkneli ja w psychiatryku , skad wyszą juz z nienaljepszym zdrowiem (niemoznaosc utrzymania równowagi, niedowąłd w nogach) ...ten wet o tym wiedział i miał do niej pretensje że nie przychodzi odpracowywac długu ...
poza tym , bluerat, ze sterylizacja kotów to nie było tak ze p.Irena nie chciała ich dac do tego weta, tylko miasto dało klauzule o tygodniowym przetrzymaniu kotów po sterylziacji - ona nie miała warunków wiec nie skorzystała

jak powiedziałamże idą od Was 2 paczki z jedzeniem ...to sie rozpłakała.... prosiła by wam podziekowac

a teraz najlepsze, komornik przychodzi w czwartek (za tydzien) ...ma sie "wyniesc" ....ja mówie to chyba dobrzez ze przydzielili pani inne lokum z dala od tych "recydywistów" , a ona na to "napewno tam nie pójde, tu sa recydywiscie ale przynajmniej SM tu jestł, a tam do mieszkania wchodza oknami i wcale nie lepszy element).....
zobaczymy jak sie to potoczy , ale ja mysle , ze moze jak za tydzien kaza jej opuścic to pmieszkanie i poczuje że jest jeszcze gorzej to ...odda tego kota...chociaz to straszne wszystko

co robimy? czekamy? a jak nie odda? powiem wam szkoda mi go, ale i całej reszty....

gdyby miasto wynagrodziło jej czesc nieszczec -i pomogli by jej chociaz z ta jej działka - moze podarowaliby dla kotów ten kontener...i przypilnowali by w koncu chuliganów, wyciagali by konsekwencje...wtedy jej los by sie zmienił... bez tego i koty skoncza kiepsko i ona.... to sie nadaje do telewizji , ma mi sporzadzic spis dokumentów jakie posiada i liste tych kóe jej ukradzioono.... co do donosów na chuliganów znecajacych sie nad zwierzetami dowiedziaąłm sie ze były protokołowane a sprawy umażane.... i co?

czy ktośma pomysł co zrobic z tymi maluchami? chorymi na kk i tymi jeszcze zdrowymi (3trzeba je karmic, 1 nie)

ps pieniadze z bazarku pójda na to na co sie da żeby w maire racjonalnie pomóc..... może zamówie ten cykloferon...


zapomniałabym...miałam okazje poznać - zobaczyc i usłyszec - tych złych ludzi... ale tez i osóbke któa pomaga pani Irenie przy kotach...potwierdziła wiele rzeczy, m.in. to że 2 dni temu jak przyszły do malutkiej szopy gdzie dokarmiaja koty czuc było swąd..... te koty nie maja tam zycia , p.irena tez nie..... ludzie z marginesu maja powiazania z policja, albo policja ich sie boi, w kazdym razie wyroki sa umażane , albo przesmieszne, człowieka skazany za morderstwo (nie wiem czy w afekcie, raczej po pijanemu) ciagle mieszka gdzie miaszkał (ps na przeciw pani ireny) i podejrzewam że czeka na miejsce wZK albo z braku miejsca dali mu dozór kuratora....

Betta

 
Posty: 703
Od: Nie lut 21, 2010 21:53

Post » Czw cze 03, 2010 19:29 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

Betta,
Z góry proszę, przeczytaj to, co napiszę spokojnie.
Przeczytałam cały wątek, dokładnie, postanowiłam napisać, ponieważ z osobami dokarmiającymi koty współpracuję od wielu lat, sama także przez kilka lat byłam karmicielką. Wśród osób dokarmiających koty są takie, które kotom POMAGAJĄ i są takie, które im nie pomagają, a także takie, które kotom szkodzą, robią im krzywdę.

Ze wszystkiego co piszesz wynika, że Pani, której dotyczy wątek, szkodzi kotom, to co robi TO NIE JEST POMOC :!: Czy wyobrażasz sobie cierpienie tego kota, dla którego początkowo szukałaś DT? Czy wyobrażasz sobie jak cierpiał przez te dwa lata? Czy wyobrażasz sobie jak cierpią te maleńkie kocięta - bez żadnej pomocy, bez żadnego leczenia? Ile to bólu, ile kotów rozmnożonych, po to tylko, by umarły na różne choroby wirusowe?
Nie zapewnia im ona ani właściwej karmy, ani leczenia, rozmnaża i trzyma w olbrzymim tłoku.
W takiej sytuacji, osoby, które NAPRAWDĘ chcą pomóc kotom, oddają je, BEZ WZGLĘDU NA SWOJE EMOCJE.

ta łape jest w takim stanie od prawie 2 lat....czyli teraz rozumiem....ona sobie zupełnie nie wyobraza żeby oddac tego kota (inne jeszcze moze by sie dało szybciej, ale do tego jest szczgólnie przywiązana)


Słusznie napisałaś, że jest do tego kota "przywiązana". Jest to przywiązanie, a nie prawdziwe dobre emocje w stosunku do zwierząt.
To, co ta Pani robi, to zbieractwo - działalność szkodliwa dla kotów.
Każda forma pomocy dorywczej, czyli: donoszenie karmy itd. tylko umacnia ją w przekonaniu, że ROBI COŚ DOBREGO.

Należy oddzielić dwie rzeczy:
1) sytuacja tej osoby
2) sytuacja kotów pod jej opieką

1) osobie tej powinny pomóc odpowiednie instytucje, np. opieka społeczna. Zagubiła się w swoim życiu, potrzebuje pomocy, bez wątpienia!

2) koty, które są pod jej opieką, powinny zostać bezwzględnie odebrane :!: Bez względu na jej emocje itd. itp. To, co ona robi tym kotom, to jest ZNĘCANIE SIĘ nad nimi.
Z tego co piszesz jasno wynika, że próby porozumienia się z tą osobą - dotarcia do jej rozsądku - są skazane na porażkę. Jeśli negocjować, to mając na celu ostateczne odebranie kotów, wszystkich lub prawie wszystkich. Pozostawienie kilku wykastrowanych i STAŁY NADZÓR NAD JEJ DZIAŁALNOŚCIĄ - a więc nie dopuszczanie do tego, by jakikolwiek przyniesiony przez nią nowy kot pozostał pod jej opieką.
To się da zrobić - jeśli zamierzasz poświęcić kawał swojego życia i wiele lat na to.

Spójrzmy prawdzie w oczy: ta osoba NIE CHCE ODDAĆ ciężko chorych zwierząt, woli żeby u niej wegetowały i umierały, bo... najważniejsze dla niej jest jej własne emocjonalne przywiązanie do nich.
Te kocięta są skazane na śmierć, ale ich nie odda po dobroci.

zapisze tu sobie zeby zamówic Cyklo-cos tam....ktos tu sprowadza ze wschodu ..musze tylko znalexc ten kontakt.... maluchom by sie przydał

Jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto - tym kociętom potrzebne jest LECZENIE PRZEZ LEKARZA I WŁAŚCIWE LEKI, cykloferon, podawany ot tak sobie, w niczym im nie pomoże.

Betta, co konkretnie chcesz zrobić? Jaki jest Twój cel? Moim zdaniem, powinnaś zastanowić się nad faktami, przemyśleć sprawę i wyznaczyć sobie jakiś konkretny CEL, plan działania.
Inaczej cały Twój wysiłek pójdzie na marne.

Żal Ci tej Pani jako osoby, to zrozumiałe. Jednak należy ODDZIELIĆ JEJ ŻYCIE, JEJ EMOCJE od tego, że zwierzętom NIE POMAGA :!: Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.


Pani Izabelo, w piśmie, które Pani napisała, pisze:
...jedyna osoba zaangażowana w walkę o wspólne dobro, jakim są zwierzęta...

Proszę zastanowić się, czy ta osoba POMAGA zwierzętom? Czy naprawdę dobrym wyjściem jest zapewnienie jej dodatkowych powierzchni, na których będzie mogła nadal zbierać koty?
Czy pisząc podobne pismo nie szkodzi Pani prawdziwym miłośnikom zwierząt, ich wizerunkowi?

Moim zdaniem nieporozumieniem jest wiara, że MIASTO da PRYWATNEJ osobie na jej PRYWATNE zwierzęta lokal, działkę itp.
Zresztą byłoby to tylko z dalszą szkodą dla tych zwierząt - to droga donikąd, gdyż osoba ta nie jest w stanie logicznie myśleć, a tym samym zorganizować dla zwierząt właściwej opieki!
To nie tylko nie jest możliwe, ale byłoby SZKODLIWE DLA ZWIERZĄT.
By pomagać, naprawdę pomagać zwierzętom, najpierw trzeba zadbać o siebie, o własne życie.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw cze 03, 2010 20:36 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

Mądrze piszesz,ryśka.Uświadomiłam sobie,że jestem na prostej drodze,żeby zostać kolejną "zbieraczką".Na razie wszystko ogarniam,ale boję się,że w którymś momencie stracę kontrolę. :oops: W ciągu 10 lat udało mi się wyadoptować dwa koty.I co,jak zobaczę kolejną biedę,to mam przejść obok,udawać,że nie widzę,nie dać jeść osiedlowym głodomorom,bo będzie ich coraz więcej.Łapac na sterylki-ok,ale potem one u mnie zostają,bo jak wypuszczam to wracaja do domu,nie dam rady ich przepędzić.Tym sposobem mam 5,a szykuje się szósty,bo przychodzi za moimi do mieszkania,pewnie też zostanie po kastracji.Czeka mnie los pani Ireny!
Człowiek wybiera sobie PSA,ale to KOT wybiera sobie człowieka!

WIRGINIA

 
Posty: 245
Od: Nie paź 11, 2009 17:58
Lokalizacja: Sulechów-lubuskie

Post » Czw cze 03, 2010 21:07 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

ryśka pisze:Betta,
Z góry proszę, przeczytaj to, co napiszę spokojnie.
Przeczytałam cały wątek, dokładnie, postanowiłam napisać, ponieważ z osobami dokarmiającymi koty współpracuję od wielu lat, sama także przez kilka lat byłam karmicielką. Wśród osób dokarmiających koty są takie, które kotom POMAGAJĄ i są takie, które im nie pomagają, a także takie, które kotom szkodzą, robią im krzywdę.

Ze wszystkiego co piszesz wynika, że Pani, której dotyczy wątek, szkodzi kotom, to co robi TO NIE JEST POMOC :!: Czy wyobrażasz sobie cierpienie tego kota, dla którego początkowo szukałaś DT? Czy wyobrażasz sobie jak cierpiał przez te dwa lata? Czy wyobrażasz sobie jak cierpią te maleńkie kocięta - bez żadnej pomocy, bez żadnego leczenia? Ile to bólu, ile kotów rozmnożonych, po to tylko, by umarły na różne choroby wirusowe?
Nie zapewnia im ona ani właściwej karmy, ani leczenia, rozmnaża i trzyma w olbrzymim tłoku.
W takiej sytuacji, osoby, które NAPRAWDĘ chcą pomóc kotom, oddają je, BEZ WZGLĘDU NA SWOJE EMOCJE.

ta łape jest w takim stanie od prawie 2 lat....czyli teraz rozumiem....ona sobie zupełnie nie wyobraza żeby oddac tego kota (inne jeszcze moze by sie dało szybciej, ale do tego jest szczgólnie przywiązana)


Słusznie napisałaś, że jest do tego kota "przywiązana". Jest to przywiązanie, a nie prawdziwe dobre emocje w stosunku do zwierząt.
To, co ta Pani robi, to zbieractwo - działalność szkodliwa dla kotów.
Każda forma pomocy dorywczej, czyli: donoszenie karmy itd. tylko umacnia ją w przekonaniu, że ROBI COŚ DOBREGO.

Należy oddzielić dwie rzeczy:
1) sytuacja tej osoby
2) sytuacja kotów pod jej opieką

1) osobie tej powinny pomóc odpowiednie instytucje, np. opieka społeczna. Zagubiła się w swoim życiu, potrzebuje pomocy, bez wątpienia!

2) koty, które są pod jej opieką, powinny zostać bezwzględnie odebrane :!: Bez względu na jej emocje itd. itp. To, co ona robi tym kotom, to jest ZNĘCANIE SIĘ nad nimi.
Z tego co piszesz jasno wynika, że próby porozumienia się z tą osobą - dotarcia do jej rozsądku - są skazane na porażkę. Jeśli negocjować, to mając na celu ostateczne odebranie kotów, wszystkich lub prawie wszystkich. Pozostawienie kilku wykastrowanych i STAŁY NADZÓR NAD JEJ DZIAŁALNOŚCIĄ - a więc nie dopuszczanie do tego, by jakikolwiek przyniesiony przez nią nowy kot pozostał pod jej opieką.
To się da zrobić - jeśli zamierzasz poświęcić kawał swojego życia i wiele lat na to.

Spójrzmy prawdzie w oczy: ta osoba NIE CHCE ODDAĆ ciężko chorych zwierząt, woli żeby u niej wegetowały i umierały, bo... najważniejsze dla niej jest jej własne emocjonalne przywiązanie do nich.
Te kocięta są skazane na śmierć, ale ich nie odda po dobroci.

zapisze tu sobie zeby zamówic Cyklo-cos tam....ktos tu sprowadza ze wschodu ..musze tylko znalexc ten kontakt.... maluchom by sie przydał

Jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto - tym kociętom potrzebne jest LECZENIE PRZEZ LEKARZA I WŁAŚCIWE LEKI, cykloferon, podawany ot tak sobie, w niczym im nie pomoże.

Betta, co konkretnie chcesz zrobić? Jaki jest Twój cel? Moim zdaniem, powinnaś zastanowić się nad faktami, przemyśleć sprawę i wyznaczyć sobie jakiś konkretny CEL, plan działania.
Inaczej cały Twój wysiłek pójdzie na marne.

Żal Ci tej Pani jako osoby, to zrozumiałe. Jednak należy ODDZIELIĆ JEJ ŻYCIE, JEJ EMOCJE od tego, że zwierzętom NIE POMAGA :!: Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.


Pani Izabelo, w piśmie, które Pani napisała, pisze:
...jedyna osoba zaangażowana w walkę o wspólne dobro, jakim są zwierzęta...

Proszę zastanowić się, czy ta osoba POMAGA zwierzętom? Czy naprawdę dobrym wyjściem jest zapewnienie jej dodatkowych powierzchni, na których będzie mogła nadal zbierać koty?
Czy pisząc podobne pismo nie szkodzi Pani prawdziwym miłośnikom zwierząt, ich wizerunkowi?

Moim zdaniem nieporozumieniem jest wiara, że MIASTO da PRYWATNEJ osobie na jej PRYWATNE zwierzęta lokal, działkę itp.
Zresztą byłoby to tylko z dalszą szkodą dla tych zwierząt - to droga donikąd, gdyż osoba ta nie jest w stanie logicznie myśleć, a tym samym zorganizować dla zwierząt właściwej opieki!
To nie tylko nie jest możliwe, ale byłoby SZKODLIWE DLA ZWIERZĄT.
By pomagać, naprawdę pomagać zwierzętom, najpierw trzeba zadbać o siebie, o własne życie.


przeczytałam spokojnie....

i ja to wszystko wiem, to o czym piszesz... wiem że je krzywdzi...wiem że tak nie powinno byc... wiem że jak sie dokarmia koty to trzeba równorzednie zadbac o ich kastracje/sterylizacje, bo nie ma w tym momencie slekcji naturalnej , a dwa przez to karmieie gromadzi je w jednym miejscu i poteguje rozmnażanie i przenoszenie chorób

co do mojej aktywności w tym temacie, nie wiem co moge zrobic, ale wiem czego nie moge zrobic - nie przyczynie sie do odebrania tych kotów siła bo mnie na to nie stac ....nie chciałabym też zeby ktoś to zrobił zbyt szybko - bo tak jak pisze..żyją juz tak długo w takich warunkach...ja ją dopiero zaczełam uświadamiac i może cos z tego sie wykluje...dobrego

i niesamowicie wkurza mnie myśl że odbierając jej koty pokaże sę przed innymi że ona jest ta zła.... ja nie mówie że ich niekrzywdzi, tak - ale cokolwiek by nie mówic flaki z siebie wyprówa by zdobyc jedzenie , zwraca długi, i mimo ze nawet to w rezultacie nie jest rzeczywista pomoc, ona robiła to bo miasto pozwalało na akta przemocy wobec zwierzat, jak i nie ograniczało ich populacji....zwierzaki sie mnożyły , ludzie wyrzucali na śmietnik, albo przyłożyli z buta, i od takich zwierzta sie zaczeło...

co do tego co wytłuściłam, miasto akurat na wzglad tego że była w tym mieście obywatelem szykanowanym, bitym i okradizonym powinno jej w ramach rekompensaty moralnej, jak i tego co jej sie fizycznie nalezy pomóc jej odbudowac to co spalili chuligani

ona maluchy chce oddac i juz jeden króko tymczasowy dom wział 3 maluchy i dla nich bym kupiła te leki

i tak na koniec, uważam że jeżeli ktoś odbierze jej koty nie czyniąc nic w kierunku personalnej jej pomocy (chocby zadośuczynienia za te krzywdy, które doprowadziły jej umysł do niepojętności tragizmu sytuacji jej i kotów) nie smie mówic o sobie "humanitarny" !

Betta

 
Posty: 703
Od: Nie lut 21, 2010 21:53

Post » Czw cze 03, 2010 21:44 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

Betta pisze:
1) ...i niesamowicie wkurza mnie myśl że odbierając jej koty pokaże sę przed innymi że ona jest ta zła.... ja nie mówie że ich niekrzywdzi, tak - ale cokolwiek by nie mówic flaki z siebie wyprówa by zdobyc jedzenie , zwraca długi, i mimo ze nawet to w rezultacie nie jest rzeczywista pomoc, ona robiła to bo miasto pozwalało na akta przemocy wobec zwierzat, jak i nie ograniczało ich populacji....zwierzaki sie mnożyły , ludzie wyrzucali na śmietnik, albo przyłożyli z buta, i od takich zwierzta sie zaczeło...

2) co do tego co wytłuściłam, miasto akurat na wzglad tego że była w tym mieście obywatelem szykanowanym, bitym i okradizonym powinno jej w ramach rekompensaty moralnej, jak i tego co jej sie fizycznie nalezy pomóc jej odbudowac to co spalili chuligani

3) i tak na koniec, uważam że jeżeli ktoś odbierze jej koty nie czyniąc nic w kierunku personalnej jej pomocy (chocby zadośuczynienia za te krzywdy, które doprowadziły jej umysł do niepojętności tragizmu sytuacji jej i kotów) nie smie mówic o sobie "humanitarny" !


Ad. 1
Czy naprawdę jest ważne wobec cierpienia tych zwierząt, co sobie pomyślą Ci tajemniczy "inni"? Myślę, że w gruncie rzeczy tych "innych" niewiele to obchodzi - nie obchodzi ich teraz i nie będzie obchodzić potem.
Ważne są zwierzęta, które cierpią, ważna jest osoba, która się w swoim życiu najwyraźniej zagubiła, a ci inni nie powinni być brani przy podejmowaniu decyzji.

Ad. 2
Od tego są sądy, nie urząd miejski. To naprawdę nie leży w kompetencji miasta. Czy jeśli "chuligan" mi ukradnie samochód, to mam zgłosić się do urzędu miejskiego i powiedzieć, że mają mi kupić nowy? Czy tak mi wtedy poradzisz?
Nie, od tego jest policja, od tego są sądy.

Jednak, jeśli przez 20 lat (!!!) ktoś nie zajął się tym, by swoje życie uporządkować, nie znalazł siły, by sprawę o szykany, o których piszesz, skierować do sądu itd. to naiwnością jest wierzyć, że zrobi to teraz.
Pomijam już fakt, że trzymanie kotów w jakiejś SZOPIE to także znęcanie się nad nimi. Przypadkowo "chuligani" mogli kotom wyrządzić przysługę. Niestety miałam "przyjemność" odbierać koty z takich miejsc - zwykle na prośbę osób, które przestawały sobie radzić i miały "dobry dzień" - przebłyski rozumu i postanawiały pod wpływem chwili mnie takimi kotami obdarować - ich stan zwykle był TRAGICZNY.

Ad. 3
Już napisałam, że należy WYRAŹNIE ROZDZIELIĆ dwie sprawy:
- pomoc dla tej osoby
- pomoc dla kotów

To nie jest tak, że organizacje zajmujące się KOTAMI będą teraz porządkować życie dorosłej osoby :!:
Jeśli, jak mówisz, nie jest ona chora psychicznie to powinna się sama zwrócić o pomoc np. do opieki społecznej. Z tego co piszesz, ma córkę - napisałaś, że nawet jesteś z nią w kontakcie. Kto inny, jak nie rodzina, czy osoby przygotowane do pracy z takimi ludźmi ma jej pomóc?
Czy wyobrażasz to sobie tak, że osoby prowadzące organizacje DLA KOTÓW nie tylko będą teraz w pocie czoła ratować te koty (chore, zaniedbane!), ale jeszcze będą się z tą Panią (która te koty do tego strasznego stanu doprowadziła) spotykać na kawie? Jeszcze, jak piszesz, mają jej płacić za jakieś "krzywdy sprzed kilkudziesięciu lat"? Może ktoś, kto zabierze koty, ma także zabrać ta osobę do swojego domu? Czy tak to sobie wyobrażasz?
Jeśli myślisz w ten sposób, to nie pomożesz jej, nie znajdziesz nikogo, kto by się w to włączył.



Wirginio, najważniejsze jest to, że zdajesz sobie sprawę z własnych ograniczeń, a także nie dopuszczasz do tego, by koty pod Twoim dachem rozmnażały się. To jest punkt wyjścia dla odpowiedzialnego opiekuna. :)
A w dokarmianiu kotów można poszukać zawsze pomocy wśród ludzi. I otrzyma się ją, jeśli ma się na uwadze dobrze pojęte DOBRO KOTÓW, a nie, li i tylko, własne emocje.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw cze 03, 2010 22:07 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

ad 1
masz racje

ad 2 ad 3

wiem że policja wiem że sądy, a Ty niestety nie wiesz jak jest w małych miasteczkach... rodzina na stołkach... to apropo policji... kierowała za każdym razem sprawy na policje, do sadu ... iwyroki były tak śmieszne że ręce opadaja , ona własnie przez wiele lat walczyła o siebie
a co do chuliganów.... to miasto , w którym wystepuje tak duzy odsetek chuliganstwa, morderstw lub prób zabojstwa, pobic, znecania sie nad zwierzetami i innych przestepstw powinno również zareagowac - jedna sprawa smieszne wyroki sadów , druga sprawa uposledzneie działania lokalnej policji i brak programów edukujacych młodziez i pr. zapobiegania przestepczosci...

ad 4
osoby które zajmuja sie kotami i innymi zwierzakami, wrażliwe na krzywde zwierzat ..czesto sa wrazliwe na krzywde ludzi.... i takich miałąm nadzieje tu spotkac, takich którzy zechca pomóc i kotom i jej...bo jesli tylko o kotach bym myślała to dawno zawiadomie toz czy jakas interwencyjna fundacje.... wiec tak! chciałam zeby osoby zajmujace sie kotami wysiliły sie troche w kierunku człowieka i poszperały w swojej wiedzy nt tego typu spraw , czy w swoich kontaktach ....
ja soobiscie mysle że sprawa nadaje sie do telewizji... tylko tak mozna ruszyc uśpione sumienie urzedników za to co w tym miescie dzieje sie z ludzmi i kotami.... może ja mam zbyt ideowe podejscie jesli o to chodzi ale moze to zboczenie zawodowe (pedagog resocjalizacji) wiec z góry przepraszam... ale chory to niestety jest system, który rodzi i kumuluje chore sytuacje, a ludzi wpędza w niepoczytalnosc
Ostatnio edytowano Czw cze 03, 2010 22:20 przez Betta, łącznie edytowano 2 razy

Betta

 
Posty: 703
Od: Nie lut 21, 2010 21:53

Post » Czw cze 03, 2010 22:12 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

Betta, ja rozumiem, ale jak Ty to widzisz? Tzn. jeśli np. jutro zgłosi się organizacja, która powie "OK, to ja wezmę 15 tych kotów, a 5 pozostałych wykastrujemy i oddamy właścicielce", to ma Twoim zdaniem jeszcze się zajmować sprawami prywatnymi tej Pani i jej płacić za minione krzywdy? Czy nie widzisz, że oczekujesz rzeczy nierealnych?
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw cze 03, 2010 22:16 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

dopisałam ad 4 ... mi chodziło o społecznos na tym forum, również ludzie z fundacji, a nie stricte fundacje która w statucie ma pomaganie zwierzakom a nie ludziom , masz mnie za człowieka o ograniczonym ilorazie inteligencji ?

ja tylko mówie czego ja zrobić nie dam rady ze wzgledu na mój specyficzny chyba system wartości (a i tez wiare w to że cos sie ruszy i miasto zadba o człowieka i o koty) i prosze o to by nie wyskakiwac z akcjami kiedy mozna przez jakis czas próbowac ja przekonac....
a jesli juz przyjdzie wyskoczyc z akcja to żeby nie doprowadzic tej kobiety do grobu proponuję , a właściwie uczulam by przygotowac jakies warunkowanie pozytywne - cos co zrównoważy strate, np uwaga ze strony władz miasta, chec do współpracy przy bezdomnych kotach, i wszecie ponownego postepowania w kwestii badz utraconych pieniedzy, badz odzyskania tytułu własnosci posesji rodzinnej

jedynym zaburzeniem jakie ja moge zauwazyc u p.Ireny to zaburzenie świadomości - gdyz ona mysli że tylko ona zawsze dawała zwierzakom to co najlepsze (czyli w jej rozumieniu schronienie, pokarm i bezpieczenstwo) i w tym miesice to sie w jej mniemaniu nie zmieni
Ostatnio edytowano Czw cze 03, 2010 22:34 przez Betta, łącznie edytowano 1 raz

Betta

 
Posty: 703
Od: Nie lut 21, 2010 21:53

Post » Czw cze 03, 2010 22:27 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

Betta pisze:ja soobiscie mysle że sprawa nadaje sie do telewizji... tylko tak mozna ruszyc uśpione sumienie urzedników za to co w tym miescie dzieje sie z ludzmi i kotami.... może ja mam zbyt ideowe podejscie jesli o to chodzi ale moze to zboczenie zawodowe (pedagog resocjalizacji) wiec z góry przepraszam... ale chory to niestety jest system, który rodzi i kumuluje chore sytuacje, a ludzi wpędza w niepoczytalnosc



Jeśli chodzi o media - oczywiście, można próbować. Trzeba się jednak liczyć z tym, że to, co ludzie w reportażu zobaczą, wcale nie sprawi, że ta Pani wzbudzi sympatię - ja np. widząc tak ciężko chore zwierzęta pomyślałabym przede wszystkim o tym, że trzeba PILNIE odebrać jej zwierzęta.



Edit: zmieniłaś posty wyżej, więc i mój edytuję, bo jest teraz ni z gruszki ni z pietruszki ;)
Ostatnio edytowano Czw cze 03, 2010 22:45 przez ryśka, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw cze 03, 2010 22:38 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

Betta pisze:dopisałam ad 4 ... mi chodziło o społecznos na tym forum, również ludzie z fundacji, a nie stricte fundacje która w statucie ma pomaganie zwierzakom a nie ludziom , masz mnie za człowieka o ograniczonym ilorazie inteligencji ?

Widzę, że nie rozumiemy się...
Odniosłam się do Twoich słów:

uważam że jeżeli ktoś odbierze jej koty nie czyniąc nic w kierunku personalnej jej pomocy (chocby zadośuczynienia za te krzywdy, które doprowadziły jej umysł do niepojętności tragizmu sytuacji jej i kotów) nie smie mówic o sobie "humanitarny"


Z których wynika, że oczekujesz, że osoby, które od niej zabiorą koty, staną się odpowiedzialne za to, żeby jej "zadośćuczynić za krzywdy". Uważam, że nie masz prawa do takiego stawiania sprawy.
Jedna osoba może zabrać kota, inna dwa koty, a jeszcze inna może zechcieć pomóc tej Pani.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw cze 03, 2010 22:45 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

nie mieszkam wcale tak blisko... nie mam własnego samochodu i jak juz pisałam na watku jestem w takim a nie innym okresie życia że czas musze poświęcic na dokonczenie swojej edukacji zawodowej, a tymbardziej na własne leczenie... nie mam wiec fizycznych mozliwosci biegania po urzedach w radlinie i rozmawiania z kilkunastoma ludxmi (co oczywiscie mozna by było zrobic), ani niestety psychicznej odporności by dać rade ze wszystkim - biorac pod uwage to że aktywnie nie moge pomóc w tej nieciekawej sytuacji (prócz prób przekonania pani do oddania kotów), widze wyjscie w nagłośnieniu sprawy (media)

nie napisłam że mam "odpowiednie wykształcenie by takim<?> osobom pomóc"-pedagogika resocjalizacyjna to nie to samo co pedagogika socjalna

Betta

 
Posty: 703
Od: Nie lut 21, 2010 21:53

Post » Czw cze 03, 2010 22:48 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

Betta pisze:
nie napisłam że mam "odpowiednie wykształcenie by takim<?> osobom pomóc"-pedagogika resocjalizacyjna to nie to samo co pedagogika socjalna

Miałam na myśli takie umiejętności, jak np. prowadzenie negocjacji czy wspieranie w trudnych sytuacjach życiowych.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw cze 03, 2010 22:55 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

"Z których wynika, że oczekujesz, że osoby, które od niej zabiorą koty, staną się odpowiedzialne za to, żeby jej "zadośćuczynić za krzywdy". Uważam, że nie masz prawa do takiego stawiania sprawy.
Jedna osoba może zabrać kota, inna dwa koty, a jeszcze inna może zechcieć pomóc tej Pani."

jestem człowiekiem - mam prawo kierowac sie emocjami, i mam prawo o tej godzinie nieumiejętnie dobierac treści...
masz racje, wiec ostatni raz w dialogu z Tobą napisze-skopiuje....

"ja tylko mówie czego ja zrobić nie dam rady i prosze o to by nie wyskakiwac z akcjami kiedy mozna przez jakis czas próbowac ja przekonac....
a jesli juz przyjdzie wyskoczyc z akcja to żeby nie doprowadzic tej kobiety do grobu proponuję , a właściwie uczulam (ludzi TU na FORUM) by przygotowac jakies warunkowanie pozytywne - cos co zrównoważy strate,"

wiec mowie, w ramach tego co j moge i chce zrobic to póki co - próbowac uświadamiac, przekonywac.... może nie odda tego najwiekszego bidulka przy pierwszym podejsciu, a moze odda innego kociaka....a dopiero jak dostanie zdjecia ze mu dobrze - zrozumie i odda nastepne.... nie wiem ile miało by to trwac ale jesli trwało juz tak długo to ja przy zdrowych zmysłach odważe sie rzecz że miesiac- góra dwa nie zmieni wiele

dobranoc

Betta

 
Posty: 703
Od: Nie lut 21, 2010 21:53

Post » Czw cze 03, 2010 23:27 Re: RADLIN sytuacja tragiczna - potrzebna pomoc - dt - PILNIE !

Czyli jak dobrze rozumiem, skoro kot nazwany Wielkim Nieszczęściem cierpi od 2 lat, niech sobie jeszcze pocierpi, mimo że znalazł się sponsor na jego leczenie i pomoc fundacji Szara Przystań w leczeniu i późniejszym szukaniu domu?
Sponsor który wkrótce znajdzie sobie innego potrzebującego kota/koty bo nie będzie czekał w nieskończoność aż p.Irena łaskawie pozwoli pomóc temu kotu. Kocięta odda bo jeszcze nie zdążyła się do nich przyzwyczaić?
Jak dobrze przeczytałam sponsor byłby w stanie pokryć również jej dług u weta, pod warunkiem oddania kotów do adopcji? Czyli niech to przepadnie?

Dla mnie ta pani znęca się nad tymi kotami. Gdyby naprawdę zależało jej na ich dobru, oddawałaby je do adopcji i pozwalała leczyć, ograniczała ich rozmnażanie się (zabiegi, tabletki) nie patrząc na siebie i swoje uczucia. Ona jest egoistką i przeniosła jakieś swoje chore uczucia na te koty i one cierpią z nią/za nią/w jej imieniu. I jej się to podoba, bo poza krzyczeniem o Strasburgu nie robi nic aby zmienić życie tych kotów. Przez 4 lata nic się nie zmieniło.

Niestety jej życie i jej emocje, to nie moja bajka. Od tego są organizacje i ludzie mający powołanie w tym kierunku, tzn pomagający ludziom. Ja pomagam zwierzętom, tak jak mogę.
WWW Wiejski Wątek Wycinankowy - zajrzyj koniecznie i pomóż! http://forum.miau.pl/viewtopic.php?uid=6671&f=1&t=168251&start=0
Gabinet weterynaryjny EWAWET Rydułtowy http://www.ewawet.pl Klikając na stronę pomagasz mi pozycjonowaniu i promocji mojego gabinetu :) Pomożesz?
Obrazek

bluerat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5797
Od: Sob lis 26, 2005 16:34
Lokalizacja: Rydułtowy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 711 gości