ToraNeko pisze:A moze macie jakiegos zaprzyjaznionego weterynarza ktory albo pozyczy Wam na chwile czytnik albo po pracy podjedzie do Was odczytac Bruna? Wartaloby jednak nie opierac sie tylko na zdjeciu tylko miec stuprocentowa pewnosc ze to ten kot...
Mamy znajomą wetkę. Tylko tu naprawdę nie jest problemem ściągnięcie weta do domu tylko fakt, że Bruno bardzo się boi. Po probie odwiezienie go do lecznicy warczy i syczy jak czuje się zagrożony. Wczoraj udało mi się siedząc koło szafeczki podetknąć mu pod nos miskę z jedzeniem. Powąchał, nie zjadł ale i nie zwiał

Później skusiłam go kawałeczkiem mięska. Wąchał z odległości 10 cm ale nie wziął z ręki. Położyłam mu na kocyku, złapał w pyszczek i zwiał za szafeczkę. Jak zjadł to chciałam mu podać następny. Zostałam obfukana, oburczana i obsyczana. Płożyłam mięsko na kocyku i wyszłam zrezygnowana.
Dzisiaj rano się zmartwiłam. Bruno nie zjadł w ogóle jedzenia ze swojej miski

Być może podjadł moim kotom (zostawiam je razem jak jesteśmy w domu), ale pewności nie mam.
Mimo wszystko mam wrażenie, że Brunek czuje się coraz swobodniej. Szafeczka, którą uważa za swój schron jest pod umywalką a umywalka pod lustrem. Jak dziś rano robiłam makijaż to Bruno wybiegł z szafki, pobiegł do pokoju do moich kotów, usiadł na parapecie i patrzył jak pada deszcz. Potem oczywiście pędem wrócił pod szafkę, ale uważam za postęp, że wychodzi przy mnie.
Bungo - nikt się nie odezwał
