Cześć ludzie, nie jestem w stanie śledzić wątku, ale wyjaśniam kilka spraw - media w spr I L próbowałam juz zawiadamiac nie raz - może wam się uda. Jest jeszcze Fundacja For Animals z KAtowic, która obecnie sie rozrasta, może uda się zalozyć jakieś koło - filię i dzialać na tym terenie? mail:
pini1@foranimals.org.pl "Panią z uzrzędu" nie jestem - to w kontekście któregoś miali z góry - pomagam w organizacji pozarządowej, to zasadnicza różnica, bo sama zrobic niczego nie mogę, natomiast my pomagaliśmy p L w jej sprawach sądowych na tyle , na ile było to możliwe. Ona odzyskać niczego nie może - bo to jest sytaucja taka, jak setek ludzi , którzy na skutek choroby (fizycznej, nie psych!) i utraty pracy niestety zostali wyrzuceni na margines - doslownie. Jeżli uda wam sie zmienić cos w mieście, przynajmniej w spr zwierzaków , calym sercem jestem z wami i piszę o tym otwarcie. Prawda jest, że działy się potworności, a L , żeby temu zapobiec, po prostu zabrała zwierzęta do mieszkania. Jeżeli macie możliwości - dojścia, ludzi itp, służę informacjami -tel w poprz mailu. Podajcie jakiegoś maila, to podeślę te wszystkie historie, którymi staralam sie kogoś zainteresować, i przybliżę sprawę L. jej adres:
(...) dane osobowe usunięte. E. poniżej jeden ( z lutego) z moich listów:
Sprawa lokalnej karmicielki zwierząt bezdomnych (Radlin, woj. śląskie)
widzowie@tvn24.pl Prosto z Polski
ekspres.reporterow@tvp.pl Magazyn Ekspresu Reporterów
+48 (0-22) 507 01 18 celownik
http://www.polsat.pl/Kontakt,2859/index.htmlSzanowni Państwo!
Zwracam się do Was w sprawie, która pewnie jest jedną ze „standardowych” spraw, o których informują Was widzowie. Wydaje mi się, że jest ona jednak na tyle bulwersująca, że zechcą się Państwo nią zainteresować.
Pisze na prośbę lokalnej karmicielki zwierząt bezdomnych w Radlinie (województwo śląskie, powiat Wodzisław Śl.) - chciałabym pokrótce przedstawić jej sytuację.
Pani Irena Langer jest obecnie rencistką. Opiekuje się około 50 kotami żyjącymi w różnych częściach miasta. Po utracie pracy na skutek długotrwałej choroby w latach 90-tych pozostawała bez pracy i środków do życia. To jednak nie przeszkodziło jej w przygarnianiu i udzielaniu pomocy bezdomnym zwierzętom w mieście. Od tego czasu popadła w konflikt z sąsiadami, którzy zabijali i kaleczyli zwierzęta. Pani Irena trzymała zatem zwierzęta w domu.
Żyła dzięki pomocy matki. Po jej śmierci, jako, że wszelkie środki finansowe przeznaczała na pomoc zwierzętom, nie opłacała czynszu i została eksmitowana z mieszkania spółdzielczego. Wcześniej ich dom został zniszczony przez szkody górnicze- na sprawę z Kompanią Węglową Pani Langer nie posiada środków. Przez jakiś czas korzystała z szopy należącej do jej krewnych, w której trzymała zwierzęta przygarnięte oraz podrzucane jej przez ludzi. Dodam, że tzw szopa teoretycznie należała do niej, gdyż na mocy dziedziczenia ustawowego i dawnych postanowień sądu w sprawach spadkowych, których akta zaginęły, część gruntu należy do niej. Pani Langer nie posiada jednak żadnych środków, aby zadbać o odnalezienie akt, ani o wszczęcie nowej sprawy. Nie o tym jednak pragnę pisać, chociaż można by wspomnieć jeszcze o tym, że po tym, gdy mąż ja porzucił i wyjechał za granicę, nigdy nie otrzymała żadnych alimentów – na walkę o to również nie posiadała środków.
3 lata temu zmowa sąsiadów doprowadziła do tego, że umieszczono ją na kilka dni w szpitalu psychiatrycznym za to, że -jakoby – zagrażała życiu i zdrowiu sąsiadów. Po kilku dniach została zwolniona, ale wystarczyło to, by oddać jej zwierzęta do schroniska , gdzie prawdopodobnie zostały uśpione, albo umarły. 2 lata temu P. Langer otrzymała lokal socjalny, w którym zamieszkuje, przyznano jej rentę, jednak nadal całe pieniądze pochłania jej opieka nad zwierzętami.
W nowym środowisku złożonym z osób o zwichrowanej przeszłości
§ Pani Langer stała się obiektem ataków, wielokrotnie zostawała pobita.
§ zwierzęta nadal były zabijane
§ dzieci z okolicy znęcały się nad zwierzętami (przypadki obcięcia głowy itp., rzucanie zwierzętami o pociąg, wrzucania zwierząt do kanałów ściekowych, wyrywanie ogona! ),
§ w lokalu socjalnym utrudniano jej korzystanie z pomieszczeń wspólnych
§ zakład gospodarki komunalnej zarządzający nieruchomością nie reagował na jej skargi
§ zniszczono i ukradziono jej rzeczy osobiste
§ w tym samym czasie spalono również szopę, w której mieszkały jej zwierzęta. Po tym wypadku Pani Langer zabrała koty do swego mieszkania.
Sprawy kilku pobić i napaści zostają konsekwentnie umarzane przez Policję sprawa kradzieży została umorzona, sprawa podpalenia również została umorzona. Raz sprawca pobicia dobrowolnie poddał się karze za co otrzymał wyrok w zawieszeniu dopuszczając się następnie kolejnych aktów nękania. W przypadku dzieci - oprawców nie wiadomo mi również nic o sprawie zakończonej wyrokiem np. sądu rodzinnego.
Z drugiej strony - po wielu latach utarczek Miasto Radlin w ubiegłym roku rozpoczęło akcję dokarmiania zwierząt bezdomnych, dzięki czemu kilkoro innych karmicieli oraz Pani Irena otrzymują niewielką ilość karmy w ciągu miesięcy zimowych. Ilość ta pomaga przetrwać zwierzętom, ale jest niewystarczająca. Miasto nie daje karmy na zwierzęta przetrzymywane w mieszkaniu twierdząc , że nie są to zwierzęta bezdomne tylko należące do Pani Langer. Jest to tylko część prawdy, ponieważ koty trzymane w mieszkaniu socjalnym to zwierzęta chore, stare i kalekie, które również zostały przez nią przygarnięte, gdy były obiektem brutalnych i sadystycznych ataków. Chore i w cięższym stanie, żyjąc na zewnątrz, są ostatnio systematycznie trute, (co potwierdza lekarz weterynarii, Pan Franiczek z miasta Rydułtowy).
To wszystko nie jest jednak głównym problemem – otóż dnia 16.02 2010r Pani Langer otrzymała kolejny wyrok o eksmisji, gdyż nawet teraz nie jest w stanie płacić czynszu wydając wszystko na dokarmianie i leczenie kaleczonych i trutych zwierząt.
Powinna się przenieść do lokalu w odległej części miasta, skąd nie będzie miała możliwości codziennego dochodzenia i dokarmiani zwierząt na różnych stanowiskach. Grozi jej również odebranie zwierząt, co jest paradoksem i skandalem w sytuacji, gdy jest ona pierwszą, a niegdyś jedyną osobą, którą zainteresował problem bezdomnych i maltretowanych zwierząt na terenie Miasta .
Skandalem jest również , że ową eksmisję przeprowadza się na wniosek osób, które nękały Pania Langer i jej zwierzęta, oraz doprowadziły do sytuacji, że zabrała ona zwierzęta do domu. Skandalem jest, że eksmisja odbędzie się w miesiącach zimowych, podczas gdy w innych miejscach są raczej prowadzone akcje ratowania i dokarmiania zwierząt. Fizycznie - Pani Langer nie ma bowiem możliwości przetransportowania takiej ilości zwierząt i zapewnienia im bezpiecznych warunków do życia w nowym miejscu, zatem trafią one do schroniska. Dla niej samej zwierzęta są całym życiem, są zadbane i leczone w miarę jej skromnych możliwości. \
Gdyby nie fakt, że zwierzęta są stale obiektem okrutnych ataków na terenie miasta, Pani Langer spokojnie dokarmiałaby je na wydzielonych stanowiskach i nie zabrałaby ich do mieszkania. Nie byłoby więc zaistaniałego problemu.
Z pełną świadomością moich słów ośmielę się twierdzić, że przedstawiciele Miasta oraz mieszkańcy generalnie traktuje Panią Langer, jak osobę psychicznie chorą, którą można pomiatać, gdyż jest na tyle słaba ekonomicznie, fizycznie i psychicznie, że nie będzie w stanie obronić się w sądzie. Niestety, konsekwentne umarzanie spraw przez Policję tylko utwierdza wszystkich w tym przeświadczeniu.
Miasto, jak i Policja najwyraźniej również uważają, że problemu nie ma, a raczej, że to Pani Langer jest problemem, a nie psychopatyczne i sadystyczne środowisko, w którym przyszło jej żyć. Jest już zupełnie szokujące, że w mieście, które zostało de facto założone zostało przez nauczycieli, dochodzi do takich sytuacji i nikt do tej pory z mocy urzędu nie zajął się na przykład edukacją młodzieży w zakresie stosunku do zwierząt i przyrody. Wiem, że sytuacje takie są powszechne w tym kraju i trudno znaleźć złoty środek.
Jednak w obecnej chwili, gdy jedyna osoba zaangażowana w walkę o wspólne dobro, jakim są zwierzęta zwalczające chociażby szkodniki, ma zostać ukarana za to, że wykazuje empatię i ludzkie odruchy w stosunku do istot maltretowanych i kaleczonych, gdy bezbronna kobieta , która sama jest obiektem stałych ataków, na które żaden lokalny autorytet już nie reaguje, ma ponieść konskwencje swej wrażliwości - w takiej sytuacji osobiście nie znajduję już żadnej możliwości, aby udzielić jej efektywnej pomocy.
Zwracam się zatem do Państwa z prośba o zainteresowanie się naszą sprawą. Być może nagłośnienie sprawy w mediach przyniesie jakikolwiek efekt i zmieni stosunek Miasta do Pani Langer i jej zwierząt.
Z pozdrowieniami i wyrazami szacunku
.......
Dotyczy:
(...) dane osobowe usunięte. E.