W efekcie ma cokolwiek wybulony brzuszek

Mam tylko nadzieję, że ta ilość jej nie zaszkodzi - doktor kazał karmić często ale małymi porcjami. A ja chyba nie bardzo wiem jak taka mała porcja wygląda

Wczoraj w lecznicy spędziłyśmy upojne cztery godziny na kroplówce z "dopalaczami". Tym razem obyło się bez znieczulania - Filipcia pozwoliła założyć sobie wenflon, pobrać krew do badania a potem cierpliwie znosiła wolno kapiącą kroplówkę.
W badaniu parametry czerwonokrwinkowe nieco się podniosły.
Niestety, podniosły się też leukocyty. Częściowo być może w wyniku stresu ale chyba nie tylko. Nie bardzo wiemy co jeszcze mogło ten wzrost spowodować - być może zwyczajnie, ze starości narządy będą jej "wysiadać" po kolei...
W każdym razie Kocia dostała antybiotyk.
I teraz zamiast raz dziennie muszę urządzać polowanie na nią dwukrotnie i oprócz kapsuły z esselivem podawać jej antybiotyk i ornitil.
Być może w przyszłym tygodniu uda się zdobyć ornipural.
Ma się także pojawić nowy ornitil, który jest połączeniem ornityny z fosfolipidami - czyli jakby ornipural z essentiale/esselivem w jednym.
Teraz sponiewierana Filipcia zalega na kanapie.
Dzisiaj wyglądała mi na nieco żwawszą - nawet jakieś działania toaletujące prowadziła ale widać było, że ma problemy z przyjęciem odpowiedniej pozy.
Kiedy więc ją złapałam w celu zapodania pigułek - pozwoliłam sobie użyć szczotki aby chociaż trochę uporządkować jej futerko.
Zachwycona nie była.
Reszta Towarzystwa w przyzwoitej formie chociaż Grzywson trochę kicha.