Wrocilam z biala do domu.
No to opisuje.
Wkladalam ja do transporterka w rekawiczkach... Jak ja chcaialm zdjac z kaloryfera to na mnie nasyczala i pokazala i pazurki i zebulki
No, ale przechtrzylam ja szyneczka i do transportera wlazla. Jak go zamknelam to zrobila straszna awanture, ale to juz bylo "po ptakach".
Pani doktor ja osluchala i powiedziala, ze szemrze jej cos tam w oskrzelach i, ze to na pewno nie klaki. Dostala anybiotyk i jakis drugi zastrzyk i jeszcze 2 antybiotyki ma dostac - pojutrze i znowu za 2 dni od pojutrze.
W ogole pani doktor ja bardzo dokladnie osluchiwala dwa razy, a ja ja trzymalalm. Nawet udalo sie przednie pazurki obciac troche, bo strasznie dlugasne miala.
Nie podobalo sie jej to wcale...
Ale mam nadzieje, ze jej to pomoze na ten kaszelek. Ona prawdopodobnie sie zaziebila pod wplywem stresu. Biedulka.
Mam zle pisac, bo czarna mi sie na kolana wmeldowala...