Marcelibu pisze:Inga - ja zawsze jestem spragniona zdjęć Twoich kotów. Trochę mało było Klemcia - ale na razie daruję Tobie

.
Rezydentne-rezydenty piękne, wielkie, aż się zdziwiłam, że kocica może być tak duża. A "upierzona" przepięknie. Rudy synuś też super.
Rozumiem, że Georg niczego się nie boi?
Daj więcej fotek, poproszę...
Miriam wcale nie jest duża, muszę ją złapać, jak będzie obok któregoś z chłopaków, i cyknąć dla porównania. Pozostałe panny też nie są duże, tylko futra mają gęste jak puch. Nawet CoolCaty zwróciła uwagę, jak goliła do sterylek. Duży za to jest Rudy Miś: łapy długaśne, łeb jak sklep, a taki przymilak

obierałam go z kleszczy przedwczoraj. W życiu nie widziałam czegoś takiego, zwisała mu taka kropla, wielkości paznokcia

nie miałam nawet jak podejść pensetką, żeby mu to wyjąć, ale się udało. Poproszę o zlanie go jakimś odkleszczaczem przy kastracji.
ależ oczywiście, że Georg jest odważny i niczego się nie boi. Prawie niczego.

za to... mam pod oknami taki mini ogródek kwiatowy, ogrodzony krawężnikiem. Trawa przed domem taka, że kotów nie widać, to pomyślałam, że choc ten ogródeczek odchwaszczę. Kto mnie zna i wie, jak garnę się do grzebania w ziemi, doceni moje poświęcenie

wyrwałam tałatajstwo, z grubsza, ale zawsze coś. Ziemia się gdzie niegdzie naruszyła, bo spore kępki trawy tam rosły. Zebrałam to wyrwane, lezę w koniec podwórka, żeby za płot wyrzucić. Wracam przed domek i co widzę?

Georg w ogródeczku, napięty, oczy

no ja nie mogę... to ja w pocie czoła pielę, a ten myslał, że kuwetę mu naszykowałam? no zesrał się, poda samym oknem, musiałam szybko zamknąć, bo smrodek wprost do sypialni zaiwaniał...