Ewakuacja krakowskiego schronu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 26, 2010 16:10 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

mk999 pisze:Został zabrany ze schroniska oraz czarna kotka , która siedziała pod fotelem.

Od poniedziałku jest tam znowu razem z tym z czarną brodą (ten był z garażu nr1).

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 16:30 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Jutro idę do garażowców to posiedzę z nimi, jak się usiądzie i chwilę posiedzi bez ruchu to one same przychodzą, niektóre dają się głaskać albo same się ocierają.

mk999

 
Posty: 3407
Od: Śro lut 10, 2010 20:25

Post » Śro maja 26, 2010 20:48 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Sylwka pisze:
GatoFalante pisze:Gdy zabierałam moje kotki to akurat któraś z dziewczyn próbowała odkleić tą bidulę od belek. Cały czas chodzi za mną obraz tej biednej kociny. Zastanawiałam się potem, czy udało się ją ostatecznie zabrać ze schroniska...

No to byłyśmy tam w tym samym czasie. Udało się ale kocio zesiusiał się i zrobił kupala ze strachu. Wiozłam takiego smrodka do babci Rustie.

czy o tym gagatku mowa?

Obrazek

Tunisia

 
Posty: 1878
Od: Czw wrz 25, 2008 20:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 21:08 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Teko kotka czarno-białego nie widziałam. Gdy wychodziłam z moimi kosiami jedna z dziewczyn próbowała ściągnąć z belki kotkę białą w bure łatki. Mówiła, że kotka jest baaardzo dzika. Strasznie było mi jej żal, bo po jej oczach było widać bezgraniczne przerażenie :(

Zresztą podobnie jak u reszty wynoszonych kotków :(

GatoFalante

 
Posty: 88
Od: Wto maja 25, 2010 10:03

Post » Śro maja 26, 2010 21:14 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

GatoFalante pisze:Teko kotka czarno-białego nie widziałam. Gdy wychodziłam z moimi kosiami jedna z dziewczyn próbowała ściągnąć z belki kotkę białą w bure łatki. Mówiła, że kotka jest baaardzo dzika. Strasznie było mi jej żal, bo po jej oczach było widać bezgraniczne przerażenie :(

Zresztą podobnie jak u reszty wynoszonych kotków :(

A to nie o tym dzikusie pisałam. Mój był biało czarny. Możliwe Tunisia że to ten ze zdjecia ale on zabijał wzrokiem i jakoś nie przyglądałam się za bardzo. Może Rustie go rozpozna.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro maja 26, 2010 22:33 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Przepraszam że spamuję wątek krakowski ale zdecydowałam że w sobotę znowu pojadę z transportem do Tarnobrzega (uczniowie ze szkoły progect mnie zmobilizowali ilością karmy jaką uzbierali). Gdybyście chcieli przekazać cokolwiek dla zwierzaków z okolic Tarnobrzega to proszę o kontakt przez forum lub pod numerem telefonu: 606 972 943. Jestem w stanie odebrać rzeczy w obrębie Krakowa do soboty rano.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw maja 27, 2010 7:22 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bungo pisze:
Sylwka pisze:
Bast pisze:Może, nie wiem. Na razie musimy się na spokojnie zastanowić co dalej.
Czy to jakiś problem jeśli miałby zostać u nas jeszcze parę dni bez decyzji? Czy schronisko już musi wiedzieć co dalej z kotem?

To nie jest problem. Wczoraj nawet nie chcieli odnotować kto przyniósł koty więc to raczej nie ma znaczenia.


Bast - schronisko wręcz prosi, żeby ten co może przetrzymał zwierzaki choćby do czwartku. Nie musisz się spieszyć, ale daj znac Oldze, że kot na razie nie przyjeżdża.

Od razu jak tylko się okazało, zę TŻ nie poradzi sobie z Brunem zadzwoniłam do Pani Olgi i wyjaśniłam sytuację.

Bruno na razie siedzi w swojej szafce. Dostał drugie posłanie do środka. Nie wygląda na bardziej zestresowanego. Patrzy na mnie wzrokiem pt. "nie, ja nic nie wiem, nic się nie działo, wszystko jest ok"
Oczywiście nie pozwala się pogłaskać, od razu ucieka za szafkę, a po wczorajszej przygodzie trochę burczy przy okazji, jakby chciał powiedzieć "spadaj, to moja szafka, nigdzie się nie wybieram, idź sobie już".
Je, pije kuwetkuje. Jak się do niego zagląda to nie ucieka. Leży na kocyku i patrzy na ludzia. Jak poprawiam mu jedno to siedzi na drugim i jest ok.
Może uda się go troszkę obłaskawić i przyzwyczaić do ludzi. Niestety ostatnio mamy z TŻtem bardzo mało czasu i jesteśmy w domu dopiero późnym wieczorem. Nie bardzo mamy czas dla swoich kotów a co dopiero na proces oswajania. Niemniej jednak na razie Bruno zostaje w szafeczce a my zastanowimy się co z tym fantem zrobić.

EDIT: Rusie, Twój transporter jest u mnie, ten w którym Bruno przyjechał. Jak potrzebujesz to daj znać. :)
...czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony...
ObrazekObrazek

Bast

 
Posty: 3173
Od: Śro sie 17, 2005 15:18
Lokalizacja: Kraków - Borek F.

Post » Czw maja 27, 2010 10:19 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bast a jak relacje Bruna z Twoimi kociakami? Zaakceptowaly sie?
ObrazekObrazek

katebush

 
Posty: 1369
Od: Nie cze 17, 2007 17:25
Lokalizacja: Kraków (Kurdwanów)

Post » Czw maja 27, 2010 10:23 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Po wczorajszym "incydencie" jeszcze nie był "na pokojach".
Ale wcześniej (przedwczoraj) siedział już na kanapie (i drapał oparcie :roll: ), siedział też na parapecie na kocyku. Moje kocice już mniej zdenerwowane, ale nadal troszkę "płochliwe" były, czasem biegają "na niskich łapkach" po domku ale ogólnie mniej burczą i syczą. Tylko jak Bruno się za daleko zapuści albo za blisko podejdzie. Ogólnie obserwują go z bezpiecznej odległości - problemów nie ma. Nie gonią się, nie gryzą. Zachowują ostrożność i rezerwę :wink: W końcu obcy chłop im się do domu wprowadził :lol:
...czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony...
ObrazekObrazek

Bast

 
Posty: 3173
Od: Śro sie 17, 2005 15:18
Lokalizacja: Kraków - Borek F.

Post » Czw maja 27, 2010 14:47 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

do mojej koleżanki z wodą przypłynęły kociaki, zatrzymała je tuja. Jeden żyje, drugi nie. Zyjący ma dom.
" (...) Ty nieuku pisowski!"
"Ale zawsze można zmądrzeć, naprawdę. Miejcie odwagę, spróbujcie! Chyba że nadal wolicie być w sekcie, w której wasz guru robi z Wami co chce i kiedy chce."
Obrazek
https://www.sklepjubilerski.com/porady- ... jubilerski, cytaty: 1.S. Niesiołowski, 2. D.Wildstein

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15704
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Czw maja 27, 2010 17:46 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bast pisze:Ogólnie obserwują go z bezpiecznej odległości - problemów nie ma. Nie gonią się, nie gryzą. Zachowują ostrożność i rezerwę :wink: W końcu obcy chłop im się do domu wprowadził :lol:

Dziwne te kotki, zamiast sie cieszyc, prezyc ogonki i zalotnie mruczec do "podanego na tacy" kawalera, to jeszcze jakies fochy strzelaja :lol:
Mam nadzieje ze bedzie tylko lepiej i ze stresem Bruna i z Twoja alergia :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek

katebush

 
Posty: 1369
Od: Nie cze 17, 2007 17:25
Lokalizacja: Kraków (Kurdwanów)

Post » Czw maja 27, 2010 22:17 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Dziewczyny tak sobie po cichu podczytuje wątek i powiem tylko tyle, że każdy kot da się oswoić, może nie każdy będzie mega miziakiem ale...
Prawie 2 late temu zabrałam ze schronu wystraszoną, nie mogę powiedzieć ze dzika ale bardzo, bardzo nieufną i z charakterem kotkę... Pierwszych kilka tygodni spędziła pod wanną. Wychodziła tylko na toaletę i jedzonko. Pierwsza wizyta u veta to był koszmar dla Niej i dla mnie. Pazury i zęby poszły w ruch (oczywiście Jej nie moje :wink: ). Tak było kiedyś, dzisiaj Kenia (kiedyś Bruksela) to miziak nie rozumiejący słów "jestem zajęta później się pomiziamy". Ma swoje sposoby żeby oderwać od pracy albo czytania miau.pl ( Czarny Urwis z mojego podpisu) :twisted: Moja druga kotka nadal po ponad 2 latach mieszkania z nami pozwala głaskać tylko główkę i grzbiecik - taki już Jej urok :twisted:
Podziwiam Was Wszystkie za to co robicie dla tych kociaków :1luvu: :1luvu: :1luvu:
gdzie kot w rękawiczkach czeka na mysz...

Obrazek Obrazek

Jafusia

 
Posty: 805
Od: Pon sie 11, 2008 13:15
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 28, 2010 8:29 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

Bruno i moje kocice robią małe postępy.
Brunuś styknął się z Banshee noskami a ta tylko trochę fuknęła. Potem siedzieli naprzeciw siebie w odległości może 20-30 cm.
Frostie też robi postępy. Była np. wczoraj w łazience, łasiła się o moje nogi i o otwarte drzwiczki szafeczki, w której siedział Brunek (odległość 20 cm) - nie syknęła.
Brunek Był też "na pokojach", drapał po kanapie :roll: , siedział na parapecie. Już nawet wychodzi z szafeczki jak ja jestem w łazience (oczywiście jak się nie ruszam i nie patrzę na Niego) i biegnie do pokoju do moich kotek.
I jeszcze jedno - jak TŻa nie było wczoraj a ja siedziałam już w łóżku to Brunek buszował po mieszkaniu. Wszedł nawet do sypialni, zwiedził przestrzenie pod łóżkiem, krzesło - cały czas udając, że mnie tam w ogóle nie ma.
Później przyszedł jeszcze raz. Moje kocice siedziały obok mnie na łóżku. Brunek znów zwiedził tereny pod łóżkiem i... postawił przednie łapki na łóżko, a potem wskoczył. Obszedł moje nogi, podszedł do mnie z boku i... uciekł. Nie dało się dłużej udawać, że mnie tam nie ma :roll: :roll:

Nadal nie da się pogłaskać, a po próbie wpakowania go do transportera, burczy jak się wyciąga do niego rękę. :(
...czekam na wiatr, co rozgoni ciemne, skłębione zasłony...
ObrazekObrazek

Bast

 
Posty: 3173
Od: Śro sie 17, 2005 15:18
Lokalizacja: Kraków - Borek F.

Post » Pt maja 28, 2010 8:35 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

:ok: :ok: :ok: za postepy. Widze ze jest coraz lepiej, a jak Ty znosisz obecnosc Bruna?
ObrazekObrazek

katebush

 
Posty: 1369
Od: Nie cze 17, 2007 17:25
Lokalizacja: Kraków (Kurdwanów)

Post » Pt maja 28, 2010 8:43 Re: Ewakuacja krakowskiego schronu

O rany niezły jest. Skoro już się zameldował to się jak widać nie daje łatwo wyrzucić :wink: .

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 102 gości