agiis-s pisze:dopóki Wiolka nie podejmie dialogu z TOZem i nie wysterylizuje kotek co zapobiegnie "podrzucanym" kotom nie widzę możliwości jakiejkolwiek pomocy
i to chyba powinno obowiązywać nie tylko w stosunku do Wiolki
Chciałabym, żeby ta reguła obowiązywała wszystkich ale w praktyce nie zawsze jest tak pięknie.
Nie wiem dlaczego ale karmicielki, które kochają koty inaczej stają się zbieraczkami. Gromadzą je w małych mieszkaniach czy na działce. I mało tego nie sterylizują/kastrują populacji. Dlaczego? Nie potrafię sobie na to pytanie odpowiedzieć. Niejednokrotnie łatwej można wytłumaczyć i namówić starszą osobę niż kobiety myślące nieracjonalnie. Ale to taka dygresja obok tematu.
iza71koty pisze:Tak sie składa ze kazdy kij ma dwa końce i dopóki Forumowicze nie poznaja tego drugiego końca, Pomoc kociakom w Wielgowie będzie stała pod dużym znakiem zapytania.
Te informacje a takze inne maja prawo ujrzec swiatło dzienne. Dopóki sama Wiola nie stanie na nogi na tyle, ze sama sobie poradzi z wpisami na watek.
Odniosę się po części do wypowiedzi. Również uważam, że dwie strony powinny się wypowiedzieć.
Ja nie jestem przeciwko Wioli tylko przeciwko jej poczynaniom. Zależy mi na tych kotach, nie łatwo się bić z myślą że gdzieś tam są koty, które potrzebują pomocy a ja nie mogę jej udzielić bo.... Po raz setny nie będę tego pisać. Koty chore są wszystkie, u jednych jest to widoczne na pierwszy rzut oka a u drugich nie. Tutaj musiałby się wypowiedzieć weterynarz. Tak samo było u Pani. Zabrałam pierwsze koty: Fokusa, Toma i Jerrego i były nosicielami grzybicy. Nie miały żadnych oznak, strupów czy wyłysień. Przebywały w środowisku gdzie nie był wyleczony ten grzyb. A to niestety trzeba takie koty przeleczyć.
I tak z kotami Wioli, jedne już przechorowały i są nosicielami inni są w fazie rozwoju. Nie ma szans żeby wyszły z tego bez szawanku, każdy spadek odporności będzie uaktywniał tą chorobę.
Jest pomysł jak zrobić żeby było dobrze, można wyciągać koty adopcyjne, leczyć wydać dalej. A koty, które pozostaną leczyć w baraku uprzednio go dezynfekując. Rozbić to na dwie raty i myślę, że to by pomogło. Ale dawać i prosić to za dużo. WSPÓŁPRACA!