» Śro maja 26, 2010 6:54
Re: Nasz Pięciokot. cz.15 - tylko nie każcie mi myśleć, proszę.
Witam porannie jedną noga w busie. Cameo, potwierdzam. Futro jest tri. Ma sporo białego, natomiast część grzbietową i kawałkami boczki pokrywa patchwork rudego z burym marmurem. Tym nas urzekła nawiasem mówiąc i pewną "innością" sierści - nie ma futerka przylegającego jak typowy dachowiec, tylko jest zawsze lekko napuszona, włos ciutkę dłuższy od typowego "europejczyka" i miększy. Wpadła nam po prostu w oko, a że była w potrzebie, to zgarnęliśmy do domu i tak już zostało.
Padalce opędzlowały w nocy michę chrupek. Nie mam pytań, tam wchodzi ze 30dag. Nie zaznaczyłam że wczoraj przez dzień nie było treściwych urobków w kuwetach - były głodne - teraz nadrabiają. O czwartej na ranem pobudka bo głodne a w misce już nie ma. Dranie. Muszę się rozejrzeć za przyzwoitymi chrupkami w takim razie bo póki dostawały je od czasu do czasu na przegryzkę, mogłam im podrzucać cat chowa, ale jeśli to ma być podstawa diety to pasuje czymś uczciwym karmić. RC chyba odpada bo profilowane mocno, a tu mix kotów - kotki 3 i 5 lat, kocurki... Kurcze, będę kombinować. Z drugiej strony to wygoda w sumie - sypnąć chrupek i mieć w nosie przygotowywanie pakietów do zamrażalnika, rozmrażanie tego potem, pilnowanie żeby na czas... No i chyba Kłaczkowi trzeba będzie zostawić urinarkę. MOże nie non stop, ale co dzień trochę. NA mięchu było ok, ale chrupek się boję. Mam już schizę na punkcie jego problemu - wystarczy że leży do góry pedałami a mnie się lęgnie po czaszce że pewnie się zatkał i brzuch go boli, od razu obmacuję pęcherz ku świętemu oburzeniu delikwenta. Bo on sobie tylko wietrzył... No, nie wiem co bo tego akurat to on nie ma.
