Oooo, widzę, że prócz Mgiełki kilkoro rezydentów się na fotki załapało
Piesy - biesy

- Mela szalona, a Budrynio z lekkim obłędem w oku (jego
szalej ogranicza się do tego, że nikomu prócz mnie nie pozwala się dotknąć, natomiast Mela skutecznie zmienia losy świata, dlatego o niej częściej piszę

)
Kocie panienki, Myszka i PiPi, fajne są - jedna ustawia stado, druga pełni funkcję listonoszki czyli nieustająco nosi wszystkim
dobrą nowinę
A Mgieleczka jest cuuudowna
Wczoraj uchyliłam drzwi łazienki, na progu zasiadali PiPi, Planeta i Demonek. Mgiełka oprychała ich dzielnie, więc uznałam, że na pierwszy raz wystarczy. Jednak prychanie nie było zajadłe, tylko takie "na wszelki wypadek". Kiedy pierwszy raz pojawiła się w łazience też prychała na wszystkie strony, choć prócz nas nikogo tam nie było. Pewnie jest to jej sposób oswajania nowej, nieznanej przestrzeni. Nie widzi, nie jest pewna więc prych, prych robi moja maluda. Coraz częściej chce się bawić, podbiega do drzwi ciekawa tego co za nimi

Ale mizianki i tak są najlepsze na świecie
Dzisiaj rano znalazłam cudaczka NA toalecie, na mój widok pięknie zeskoczyła na podłogę

Ale mamy postępy
Dzisiaj będę dzwonić do weta, zapytam czy już doczytał mądre książki, odwiedzimy go gdy będzie gotowy i zrobimy przy tej okazji badania krwi. Jednak obserwując jak Mgiełka się rozwija coraz mniej niepokoję się tymi starymi zmianami neurologicznymi. Będzie z niej łobuziak jak się patrzy
Przesyłam tradycyjne Mgiełkowe uściski!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!