U nas kuwetka zmieniła rozmiar. Pierwsza (z wedlowskich cudeniek) była zdecydowanie za mała. Ta nowa jest przeolbrzymia jak na takie małe ciałka, ale na pewno spowoduje większy porządek w obejściu.
Małe są bardzo grzeczne. Śpią dopóki nie zacznie się im chodzić po okolicy - wtedy pysie się drą i chcą jeść i do mamy - jeść i do mamy - jeść i do mamy - ... mogłam rano im oczyścić klatkę i się wykąpać, bo zajęłam je miską z mięskiem. Ach.. jakie dobre.. mniam mniam. Kiedy jednak staję blisko klatki (rano niestety jest tragicznie mało czasu na przytulanki

) to wszystkie cztery wchodzą na kratki, chodzą po sobie, w górę, w poprzek, łapinki wyciągają się przez kratki jak najdalej, a pysie tragicznie drą: "Na rączki prosimy, na rączki, chcemy wtulić się w szyjkę!!! Natychmiast!!!!!!"
Mleczko nadal trenujemy tylko ze strzykawki, choć podobno chłopak załapał chłeptanie z miseczki. Wczoraj karmiłam je bardzo dużą strzykawką (20ml), bo te małe (2,5) musiałam co i rusz napełniać, a one w międzyczasie gryzły mi palce i piszczały w nerwach.
Moje małe również trenowały spanie ze mną, już w piątek, wyszło cudownie, mój syn chciał pochwalić się maluchami przed koleżanką, ale nie mógł ich znaleźć, bo spały cichusieńko ze mną pod kołdrą, Żle się czułam, dlatego po południu sobie pospaliśmy bezkarnie. Dla bezpieczeństwa oddzielałam je sobą od reszty pokoju żeby nie spadły. Przed zaśnięciem trochę się rozłaziły po łóżku, ale później spały wtulone w gromadce we mnie przez dłuższy czas bez ruchu prawie
