Trójkot birmański n° 2 - wreszcie jest lato!

mimbla64 pisze:
Birfanka pisze:Jak przelotne, to mniej grozne... w koncu musi sie ta powodz skonczyc!

Glowa do gory. Zycze, zeby sie koncert udal!

Dzięki. Koncert bardzo dobry. 2 godziny minęły jak z bicza strzelił. I kupiłam sobie płyty, których właśnie słucham. Ale to nie to samo. Nohawica gra teraz z polskim akordeonistą, którego niestety na płytach nie ma.
Na koniec zaspiewał swoją najbardziej optymistyczną piosenkę, jak sam twierdzi. W polskim tłumaczeniu "Kiedy kitę odwalę".

I cały czas u nas nie pada. Mam nadzieje, że wały w Warszawie wytrzymają.

Super

Tez mam nadzieje, ze waly wytrzymaja. Jesli nie bedzie juz padac, to woda w koncu opadnie.
Trzymam kciuki :ok:

Birfanka pisze:Odpoczywaj Anulka

Koteczki dzis spokojne, wczoraj sie wyszalaly...

Ja dzis wreszcie wyszlam na biezaco z haldami zaleglego prania po wyjezdzie, i po gosciu sprzed tygodnia, i posprzatalam.
Nastepne 10 dni bedzie maraton, bo w przyszlym tygodniu wychodzimy 3 razy na imprezy do przyjaciol, a w nastepny poniedzialek jedziemy na krociutki pobyt do Burgundii

Pojedziecie trochę wyżej na północ. Czy to się juz kwalifikuje do kupowania czapek uszanek? :wink:

A w ogóle to szkoda, że nie ma ikonki z winem do wznoszenia toastów.

Winka panie sobie życzą?

kalair pisze:Winka panie sobie życzą?

Dzięki.

Kalair, dzieki za sloneczny obrazek, przyciagnal slonce wielkie

Dziekuje Kinga za wino

To ja jeszcze dolacze z szampanem, mam okazje, zaraz opisze Obrazek

Mimblo, moze sie obejdzie bez uszanek, bo jedziemy 7 czerwca, a ja juz wczoraj na spacerze stwierdzilam, ze WRESZCIE mi za goraco (mialam lekka, rozpieta wiatrowke i T-shirt z dlugim rekawem). Ludzie juz chodza w klapkach i koszulkach bez rekawow. Lipy zaraz zaczna kwitnac, sa juz zielone czeresnie, a jasminy szaleja.

Ale mielismy przygode

Wczoraj w nocy pod oknem kuchni uslyszelismy ptasie wrzaski. Caly dzien co prawda wrzeszcza, ale o tej porze? :roll:

Zapalilismy lampe nad drzwiami i TZ wyszedl sprawdzic, i cale szczescie, bo w poblizu krazyly juz dzikie koty :strach:

Pod nogi mu wbiegla mala szara kulka, myslal w pierwszej chwili, ze mysz, ale to byl mlody kos...
Wzielismy na noc do domu, co bylo zrobic. Na szczescie w piwnicy jest stara klatka po kanarku. Ptaszek byl nieuszkodzony, tylko przerazony.
Dzis rano TZ (po upewnieniu sie, ze zadne koty nie kraza w poblizu) wystawil klatke do ogrodu. Rodzice (chyba?) uslyszeli krzyki ptaszka i zaczeli krazyc w poblizu, zobaczyli go wyraznie, wtedy TZ go wyjal z klatki i posadzil wsrod galazek zywoplotu. Tatus kos zaraz tam polecial z robakiem w dziobie. Do tej pory (juz ponad godzina) go intensywnie dokarmiaja, niezla karuzela w ogrodzie. Ufffffffff

Ale fajna historyjka!

Zaluje tylko, ze fot nie porobilam, tak sie przejelam, ze nie przyszlo mi to to glowy... caly czas sie balam, ze rano znajdziemy ptaszka w klatce niezywego :strach:

Na pamiatke zostala tylko wielka kupa w klatce, ufff, znaczy ptaszek funkcjonuje prawidlowo, i werwe tez mial, bo krzyczal od rana (moje koty tylko uszami strzygly i patrzyly na mnie ze zdziwieniem).
W ogrodzie mamy ptasi folwark, bo sa dwa dlugie zywoploty wzdluz ogrodzenia, drzewo, i jeszcze zywoplot z cisu w srodku ogrodu, wiec ptaszkow duzo, mimo zagladajacych dosc czesto do ogrodu dzikich kotow (a takze kota-pirata z sasiedztwa :twisted:

). Pod okapem dachu za belkami sa co roku cztery gniazda wrobli, dwa od frontu i dwa od ogrodu, wiec swiergolenie slychac bez przerwy, a gdy w ogrodzie pojawia sie kot, wydaja krzyki ostrzegawcze, juz sama wiem, kiedy kot jakowys przyjdzie, bez patrzenia :lol:

Birfanko, a czy ten ptaszek to taki nielot był jeszcze? Bo jesli tak to on do gniazda nie wróci. Może mu w nocy grozić niebezpieczeństwo.

To taki półlot, upierzony kompletnie, podrosniety (prawie tej wielkosci, co dorosly), podfruwywal juz, ale latac na dluzsze dystanse jeszcze nie potrafi. Czubek dzioba ma juz ciemny i szpiczasty, ale kaciki zolte, i sam jeszcze nie bardzo potrafi jesc. Ale para doroslych kosow, chyba rodzicow, zajela sie nim bardzo aktywnie, dokarmila i eskortowala. Mam nadzieje, ze tej nocy sie umosci lepiej, bo on chyba albo wypadl z gniazda, albo spiac spadl z galezi...

Dzien piekny, cieply, sloneczny, wrocilismy z kolejnej farfouille w sasiednim miasteczku. Bylo co ogladac, chyba ze sto stoisk, ostatnio kupujemy malo, bo stopien zarupiecenia domu jest nadal wysoki, ale fajnie pospacerowac i poogladac. Najbardziej zapadly mi w pamiec: marmurowy walek do walkowania ciasta francuskiego (wazyl chyba ze 2 kg

), matrioszka w formie Johna Lennona i siedemdziesiecioletnia pani w minispodniczce, wygladajaca wypisz wymaluj jak zmumifikowana Twiggy :roll:

Chyba nie rozstawala sie z ta spodniczka przez ostatnie 45 lat, pozostajac caly ten czas sixties girl... w sumie patetyczne.
Nabylismy 2 miniaturki aut (Bugatti i Delage) dla kumpla, ktory kolekcjonuje... co prawda ma juz WSZYSTKIE modele, ale moze choc nie w tej wersji :wink:

W drodze powrotnej widzialam cudny krazownik :1luvu:

Czerwonometaliczny Cadillak kabriolet z tymi pletwami z tylu, dluuugi

najmniej na 5 metrow :lol:

Cudo!
Chyba zjazd starych aut w poblizu byl, jak czesto w swieta.

Ale fajny dzień miałaś.

Szczególnie mi sie podoba zmumifikowana Twiggy. :mrgreen:

Fajnie, że z półlotem w porzadku. :ok:

Fotki fotki ,bo padam :mrgreen:

Birfanka pisze:W drodze powrotnej widzialam cudny krazownik
Czerwonometaliczny Cadillak kabriolet z tymi pletwami z tylu, dluuugi
najmniej na 5 metrow
Cudo!
Chyba zjazd starych aut w poblizu byl, jak czesto w swieta.

U nas był zjazd starych aut. Na rynku. Cuda!! :1luvu:

Kocham starocie,autka tez :mrgreen:

Trójkot birmański n° 2 - wreszcie jest lato!

Kto przegląda forum