Dzisiaj nad ranem obudził nas ryk przerażonego kota
Wyleciałam z sypialni jak oparzona i cóż widzę? Ano, na glebie, pod krzesłem leży plackiem Mścisiek, łapę trzyma wysoko, wytrzeszcza oczy i wrzeszczy. Myślę sobie "o co biega?!" - okazało się, że ta sierota zamotała łapę w gumkę od zabawki (zabawka wisiała spokojnie na poręczy krzesła) i nie umie wyjąć - co pociągnie łapę w dół, to gumka zaciska się mocniej, boli bardziej, więc kot wyje głośniej 
Masssakra 
Odczepiłam paskuda, ale co mi strachu napędził, to tylko ja wiem.
W jakimś dzikim kraju mieszkam, naprawdę. Coś strasznie pyli i całe mieszkanie mam ozdobione żółto-zielonym kurzem(?). Można się wściec, nie mogę prania wywiesić, bo zaraz upierdzielone 
A TŻ pogoniłam do sprzątania - jak ja mam robić za faceta, to niech on porobi za kobietę, o!
Mam serdecznie dość tych kołtunów, jeśli oskubię Dziada na łyso to trudno, ale przynajmniej nie będę zagryzać kawy kanapką z kłakiem 
No nic, dobrze, że wet blisko, poradzą sobie (tym bardziej, że 2 osoby z 4 umieją robić zastrzyki).
urlop. Jako, że Mścisia wszyscy kochają 
