Filipek - rudo-miodowy przystojniak znalazł wymarzony DOM!!!

HOP!!!

takie piekny kot i nie ma domku

Filipek - miodowe cudeńko, tyle słodyczy do zaoferowania a nadal nie ma domku...

Filipek jest boski i już czekam na wizytę sprawdzającą czy nadajemy się na nową rodzinkę dla niego. Nie mogę się doczekać kocurka w naszym domku, mam nadzieję, że pomyślnie przejdziemy testy

Pozdrawiam całe forum!

Witam ponownie. Mam prośbę o doinformowanie. Z uwagi na Wasze większe doświadczenie w tych sprawach chciałabym się podpytać ile czasu może trwać procedura adopcji kotka ze schroniska?

Będę bardzo wdzięczna za informację.
Dziękuję i pozdrawiam,
Marta

vega pisala cos ze tydzien w przypadku kotka Filipka.

super ze jest szansa na domek :1luvu:

bardzo, bardzo byśmy chcieli

na takiego kotka to i dwa tygodnie można czekać... choć oczywiście im krócej w schronisku tym lepiej.

dziękuję za odpowiedź.

jak tam z domkiem filipka? :1luvu:

W piątek po umówionej wizycie wolontariusza dostaliśmy małego kociaka, który czeka jeszcze na drugie szczepienie. Tak więc na razie adopcja Filipka stanęła pod dużym znakiem zapytania

szczególnie, że jest obciążony różnymi chorobami, które mogą być niebezpieczne. Pani wolontariusz odradziła nam na razie kotka ze schroniska, tak więc z bólem musimy odłożyć decyzję o adopcji. Strasznie mi smutno, bo tak piękny kocurek powinien mieć kochający dom...

i jeszcze jedno... przepraszamy za danie nadziei...

na prawdę chcieliśmy wziąć kocurka do siebie.

Jeszcze raz gratulacje dla vegi29 za urodzenie maluszka! :ok:

a co to za choroby?

szkoda

najgorsze jest to ze te dorosle koty czekaja a maluchy zawsze maja wziecie

77renifer pisze:a co to za choroby?

kociak przeszedł nam kacywirozę, o mało go nie straciliśmy...

takich nerwów nie życzę nikomu. Musimy ją zaszczepić teraz i odczekać by przeszła kwarantannę. Maluchy szybko mogą załapać KK, nie mówię już o nieszczepionych...

77renifer pisze:szkoda najgorsze jest to ze te dorosłe koty czekają a maluchy zawsze maja wzięcie

to prawda, choć ja jako pierwszego wybrałam właśnie Filipka :1luvu:

- tydzień czekaliśmy na wizytę przedadpocyjną - tzn. na informację o wizycie - kilka razy zawracałam głowę dziewczynom - oczywiście nie mam pretensji czy żalu, po prostu byłam gotowa jechać 300km i go zabrać natychmiast. A, że w między czasie rozglądaliśmy się za innymi kotkami też, bo chcieliśmy dwa, kotki się rozdzwoniły do nas... i mamy teraz dwa maluchy... a Filipek...

choć go nigdy nie widziałam na żywo, to już się rozgościł w moim sercu i chyba nigdzie się nie wybiera. Strasznie żałuję, że nie mogę na razie go wziąć...