Nie było mnie przez weekend w domu. Nyś został pod opieką my i brata... przez telefon tylko się dowiedziałam, że podobno tęskni za mną i mu mnie brakuje. No cóż to absolutnie nie mogła być prawda bo my z Nyśkiem na razie spędzamy ograniczoną liczbę czasu ze sobą. Niestety na razie tak jest no ale to się przecież zmieni.
No ale wracam do historii w której wracam do domu a tam komitet powitalny. Psuki i Nyś. A dalej się zaczęło. One (czyli dziewczyny) mnie kochają, baaardzo mocno, Gloria szczególnie, wystarczy się na Nią spojrzeć a Ona cała biega, merda, cieszy się. Trochę tak jakbym mieszkała ze słonecznym promykiem miłości, niesamowita jest, nieważne co się dzieje jak okaże się jej zainteresowanie to Ona zapomina o całym świecie, bo przecież Ona bardzo kocha. A On - Ancymon się chce bawić, a skoro się chce bawić to trzeba się bawić. Mogłam zaobserwować bieganie po domu z szybkością ponadświetlną z momentami biegu po oparciach foteli i kanapy (części na której się opiera a nie jej górze), przeskakiwanie przez psy, drapanie, wywalanie brzucha do góry w kałuży słońca i łapania w łapy sznurka od żaluzji, były też biegi z przeszkodami, czyli skoki przez Glorięi Małą Di (Pampa ukryła się pod fotelem), wbieganie na mnie i takie tam. Mój brat patrząc na to tylko wzdychał głęboko i raczej udawał, że nie widzi. W końcu tylko nie wytrzymał i stwierdził, że źle na Niego (Ancymona) działam, bo jeszcze przed chwilą był spokojny. No cóż mogłam tylko spoglądać na Nysia, który akurat wbijał się zębami i łapami w moje ręce. Chociaż z tym to mnie rozczula, bo On wie, że można tylko wtedy jak mu pozwolę i nie można zbyt mocno bo wtedy następuje definitywny zakaz. Wiec na początku robi tak, że obejmuje moją rękę łapiskami, wgryza się i bardzo delikatnie "kopie" tylnymi łapami spoglądając na mnie pytająco. Jak pozwolę to zabawa idzie w najlepsze wywołując specyficzne Nysiowe zadowolenie ale też krew się nie leje. Jest mocno, brutalnie ale z drugiej strony w Nysiowy sposób delikatnie. Później jak usiadłam do komputera Nyś wbiegł do reklamówki ze śmieciami, później wbiegł do drugiej z ubraniami, a później zaczął się regularny kurs od-do. Kurs zakończyło wgryzienie się we mnie, po drodze była krótka pacyfikacja na kolanach, zakończona czymś co sukcesem nazwane być nie może. Udawałam, że nie zwracam uwagi, kurs się zakończył i teraz Ancymonek mrucząc śpi przede mną na biurku, więc od czasu do czasu przerywam pisanie dając mu buziaka lub dostając buziaka! O. Nie mogę się doczekać aż się wyprowadzimy. Myślę, że to będzie bardzo dobry dom, ale niestety wyprowadzka się opóźnia i opóźnia. No nic sama się na to zgodziłam. Dzięki temu Nyś będzie mógł mieć lepszy drapak

A teraz kilka zdjęć, znowu komórka więc jakość całkiem komórkowa.

Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.usZagadka, a co to i jak to?

Uploaded with
ImageShack.us
Uploaded with
ImageShack.us