Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Jafusia pisze:Czy jest potrzebny jeszcze jakiś DT? Jak trzeba to po 18 mogę jechać po 2-3 koty, najlepiej ciut oswojone bo klatki nie mama przynajmniej nie agresywne
mahob pisze:No super się to udało![]()
Mnie kota nie dali...powiedzieli, że nie potrzeba ich wywozić, bo są bezpieczne. No to wziełam psa![]()
mk999 pisze:Po kilku telefonach i sms wyjaśniam białaczkowcom nic się nie stało, mają bardzo dobrze bo są wszystkie u mnie,
ludzie to niedowiarki
dla nas którzy pomagali ewakuować każdy kot był ważny
Pomoc/rada
Wiem, że pewnie macie inne sprawy na głowie,ale potrzebuję chociazby rady. Mieszkam na ul. Nowohuckiej 3 (koło ronda, koło M1). Od jakiegoś roku karmię tam koty. Do czasu powodzi były 3 duże, 2 średnie i 3 maleńkie 2-miesięczne kociaki. Kiedy zalało rury ciepłownicze, gdzie mieszkały, kotki się przeniosły, oczywiście nadal się nimi opiekuję, natomiast po tej "przeprowadzce" okazało się, że zostały 2 duże, 2 średnie i jeden mały. Mama i mały kociak chyba utonęły, ale jeden kociak jest uwięziony tam od niedzieli Wczoraj wybłagałam mojego chłopaka zszedł tam do rur ciepłowniczych i w tym całym syfie ślizgał się na pupie po nich, aż doszedł do miejsca gdzie ten kociak siedzi. Znajduje się za taką rurą poprzeczną w czymś w rodzaju takiego pomieszczonka pod rondem(nie jestem tego w stanie lepiej wytłumaczyć). Mój chłopak siedział w tej wodzie ponad godzinę próbując zwabić go jedzeniem, zahaczając o patyk szalik, żeby ten kociak mógł się po nim wdrapać, ale nie udało się go stamtąd wyciągnąć, bo jego tylko słychać a nie widać. Ten kociak ma tylko 2 miesiące i nie wiem w ogóle co zrobić, bo ta woda ledwo co opada i do czasu kiedy opadnie, to ten kociak po prostu tam zginie. i nie wiem co robic...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości