Koty z krakowskiego schroniska proszą o domy - reaktywacja

przekazuje wiesci : koty juz bezpieczne
psy - prawie wszystkie tez

teraz tylko kciuki, zeby jak najwiecej zostalo w swoich domach tymczasowych na stale, zeby ewentualne zniszczenia w schronisku byly jak najmniejsze i zeby zaden zwierzak nie podupadl na zdrowiu przez przeprowadzke

własnie wróciłam, wszystkie zwierzęta już wyjechały z terenu schroniska, garaże z setką dzikich kotów ewakuowane do prywatnych domów i posesji, koty z budynku, szpitali, hospicjum białaczkowe też zostały zabrane w pierwszej kolejności, zabrane są wszystkie psy (większość w klubie jeździeckim na kobierzyńskiej oraz w prywatnych posesjach), ostatnie psy agresywne po podaniu środków uspokajających zostały zabrane przed godz. 15, gołębniki otwarte

taka ilość osób chętnych do zabrania zwierząt, nawet dzikich mnie zdumiała

jesli ktoś może przygarnąć na kilka dni jakiegoś psa, suczkę, może to zrobić w klubie jeździeckim - jest tam na pewno masakryczne przepełnienie
ul. Kobierzyńska 175, tel. 012 262 14 18

Byłam koło 12, zabrałam jednego kota. Przyjechały tłumy ludzi! Naprawdę to niesamowite, że tylu jest dobrych ludzi, którzy chcą pomóc w kryzysowej sytuacji.
Kocurek jest u mojej mamy, przemiły futrzak, nie wiem jak będziemy w stanie go odwieźć z powrotem do schroniska

Czy jest potrzebny jeszcze jakiś DT? Jak trzeba to po 18 mogę jechać po 2-3 koty, najlepiej ciut oswojone bo klatki nie mam

a przynajmniej nie agresywne

Jafusia pisze:Czy jest potrzebny jeszcze jakiś DT? Jak trzeba to po 18 mogę jechać po 2-3 koty, najlepiej ciut oswojone bo klatki nie mam a przynajmniej nie agresywne

Tunisia mówiła, że już wszystkie zabrane. Na Kocimską trafiły 3 ale to są dzikusy więc tych Ci nie proponuję.
Natomiast gdyby trzeba było jeszcze coś gdzieś poprzewozić to jest auto

No super się to udało

Mnie kota nie dali...powiedzieli, że nie potrzeba ich wywozić, bo są bezpieczne. No to wziełam psa :wink:

mahob pisze:No super się to udało

Mnie kota nie dali...powiedzieli, że nie potrzeba ich wywozić, bo są bezpieczne. No to wziełam psa

i bardzo dobrze :1luvu:

Ludzie zabierali garażowce do metalowych dużych klatek,przenosek oby te kilka dni wytrzymali z dzikusami.

Na wałach na Wioślarskiej jest kilkaset osób mieszkańcy Krakowa, strażacy, wojsko,
Cały czas dowożą wywrotki z piaskiem mam nadzieje że schronisko ocaleje i przyległe działki , tam też jest dużo dzikich kotów,

No właśnie, właśnie...ważne, żeby się udało powstrzymać wodę.

Po kilku telefonach i sms wyjaśniam białaczkowcom nic się nie stało, mają bardzo dobrze bo są wszystkie u mnie,
ludzie to niedowiarki
dla nas którzy pomagali ewakuować każdy kot był ważny

mk999 pisze:Po kilku telefonach i sms wyjaśniam białaczkowcom nic się nie stało, mają bardzo dobrze bo są wszystkie u mnie,
ludzie to niedowiarki
dla nas którzy pomagali ewakuować każdy kot był ważny

a czy wiadomo, gdzie trafila Wasia?
czy moge jakos pomoc? dowiezc karme albo cos?

kociak uwieziony

kto w krakowie pomoze?

cytuje z dogo
http://www.dogomania.pl/threads/32052-A ... st14708831

Pomoc/rada

Wiem, że pewnie macie inne sprawy na głowie,ale potrzebuję chociazby rady. Mieszkam na ul. Nowohuckiej 3 (koło ronda, koło M1). Od jakiegoś roku karmię tam koty. Do czasu powodzi były 3 duże, 2 średnie i 3 maleńkie 2-miesięczne kociaki. Kiedy zalało rury ciepłownicze, gdzie mieszkały, kotki się przeniosły, oczywiście nadal się nimi opiekuję, natomiast po tej "przeprowadzce" okazało się, że zostały 2 duże, 2 średnie i jeden mały. Mama i mały kociak chyba utonęły, ale jeden kociak jest uwięziony tam od niedzieli Wczoraj wybłagałam mojego chłopaka zszedł tam do rur ciepłowniczych i w tym całym syfie ślizgał się na pupie po nich, aż doszedł do miejsca gdzie ten kociak siedzi. Znajduje się za taką rurą poprzeczną w czymś w rodzaju takiego pomieszczonka pod rondem(nie jestem tego w stanie lepiej wytłumaczyć). Mój chłopak siedział w tej wodzie ponad godzinę próbując zwabić go jedzeniem, zahaczając o patyk szalik, żeby ten kociak mógł się po nim wdrapać, ale nie udało się go stamtąd wyciągnąć, bo jego tylko słychać a nie widać. Ten kociak ma tylko 2 miesiące i nie wiem w ogóle co zrobić, bo ta woda ledwo co opada i do czasu kiedy opadnie, to ten kociak po prostu tam zginie. i nie wiem co robic...

Aśka z ktoz napisała że inspektorzy tam już pojechali, oby się udało dorwać małego, całego i zdrowego

Mama i mały mogły przeżyć, trzeba poczekać.

A propo garażowców dzikusów, jak ktoś ma problemy i kot siedzi pod szafą albo łóżkiem to trzeba kuwetę postawić blisko niego.
Koty w schronisku nie mają żwirku tylko trociny w kuwecie , albo zamiast trocin można włożyć ligninę lub gazety, to może prędzej będą się załatwiać w kuwecie a nie obok.

Oby jak najszybciej woda opadła to te bardziej oporne garażowce wrócą do siebie,

Białaczkowce są na antybiotykach , robię im zastrzyki i dostają na wzmocnienie też.
Dostały też proszki bo Kuba i Petronaela to makabra, przelewa się przez nie.
A jedzą tak dużo jak stado kotów

Koty też są u lekarza P. Malwiny może tam jest Wasia

Nie doceniacie garażowców. U mnie cała trójeczka wzorcowo załatwia się do kuwetki ze żwirkiem Pinio Kruszon

Koty z krakowskiego schroniska proszą o domy - reaktywacja

Kto przegląda forum