» Wto maja 18, 2010 7:27
Re: Nasz Pięciokot. cz.14 Powódź...
Jestem. Próbowałam się wyspać po prostu. Na zewnątrz jeszcze nie byłam, ale nie widzę rzeki za oknem więc jest w korycie. Leje. Cały czas, z różnym nasileniem ale leje. Z wysypiania się nic nie wyszło - Hino wlazła mi do łózka z miauczeniem, kazała się głaskać, oczywiście mruczała jak traktor. Najchętniej bym ją olała, ale... To jej kolejny krok do przodu w kontakcie z człowiekiem, więc cóż że piąta rano? Potem już mogłam tylko podrzemać bo Miyuki dostała głupawki i szczególnie upodobała sobie ostrzenie pazurów na przyniesionej z piwnicy ogromnej walizce. Kurcze, funkiel nówka, dopiero co przywiozłam bydlę z UK, a ona mi to na frotki przerabia.