On tak jak Adelka, nie znał żadnych innych ludzi, a wiem o co najmniej jeszcze jednym takim przypadku, który "zdziczał" natychmiast po adopcji. Po prostu się boją - Adelka już sobie świetnie radzi i z kotami, i z ludźmi, to kwestia czasu. Na początku była totalnie przerażona, próby wzięcia na ręce i podania leku skończyły się mocno poharatanymi łapami u mnie - gryzła i drapała. Teraz już można w zasadzie podać jej wszystko, lubi głaskanie, a ostatnio zaczęła nawet mruczeć

No i już nie podnoszę kota razem z łóżkiem

A jest u mnie od 23 marca, czyli niecałe 2 miesiące
Arysta pół drogi wiozłam w otwartej torbie i głaskałam, był bardzo grzeczny. On jest dziki, tylko bardzo przestraszony i zdezorientowany
